https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Impact'25: Dariusz Mioduski, właściciel Legii Warszawa, o biznesie w sporcie i grze w kosza z Barackiem Obamą

Chrystian Ufa
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
- To jeden z najszybciej rozwijających się sektorów gospodarki na świecie - tak o piłce nożnej mówi Dariusz Mioduski, właściciel Legii Warszawa. W rozmowie dla Głosu Wielkopolskiego opowiada o biznesie w sporcie oraz wspólnej grze w koszykówkę z Barackiem Obamą. Były prezydent USA wystąpi podczas Impact 2025, który odbywa się pod patronatem Polska Press Grupy, wydawcy "Głosu Wielkopolskiego".

Wkrótce na kongresie Impact wystąpi Barack Obama. Wiemy, że zna się pan z nim, a słyszałem nawet, że grali państwo wspólnie w kosza...

Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że jestem z nim znajomym. Tak się akurat w życiu złożyło, że byliśmy w tym samym czasie w tej samej szkole. Kończyliśmy prawo na tej samej uczelni. On był co prawda rok wyżej, także nie mieliśmy ze sobą żadnych wspólnych wykładów. Natomiast trzy razy w tygodniu znajdowaliśmy się w tym samym miejscu, czyli w hali gimnastycznej, takiej bym powiedział koszykarskiej, czy sportowej. Tam były organizowane tak zwane pick-up games. Po prostu grupa chłopaków spotykała się i grała w koszykówkę. Pamiętam go. Nie mogę powiedzieć, że się jakoś zaprzyjaźniliśmy, albo nawet dobrze poznaliśmy, ale pamiętam go bardzo dobrze. Wyróżniał się, naprawdę miał talent. Potrafił grać w koszykówkę. Później dowiedziałem się, że ten chłopak jest prezesem Harvard Law Review, czyli publikacji, do której kwalifikowali się najlepsi studenci na danym roku. Ewidentnie musiał być numerem jeden w swojej klasie, żeby taką funkcję pełnić. Człowiek, który wydawałoby się, że głównie studiował i uczył się, okazało się, że był również wyróżniającym się koszykarzem.

Czy udało się go panu pokonać podczas pick-up games?

Tego akurat to już nie pamiętam, bo to w dużej mierze nie zależało ode mnie (śmiech). Nie mogę powiedzieć, że byłem jakimś wybitnym koszykarzem. Grałem, powiedzmy wystarczająco dobrze, żeby w tym uczestniczyć, ale na pewno byli lepsi ode mnie.

- Poznań ma bardzo silną markę pod tytułem Lech, który jest dzisiaj naszym głównym rywalem - mówi  właściciel Legii Warszawa w wywiadzie dla Głosu Wielkopolskiego.
- Poznań ma bardzo silną markę pod tytułem Lech, który jest dzisiaj naszym głównym rywalem - mówi właściciel Legii Warszawa w wywiadzie dla Głosu Wielkopolskiego.
Robert Woźniak

Komu jest bliżej? Sekcji koszykówki Legii Warszawa do NBA czy sekcji piłkarskiej Legii Warszawa do Premier League?

Mam nadzieję, że to się zmieni, ale jednak piłce nożnej. To widać nawet po ostatnim meczu, że my potrafimy w danym spotkaniu wygrać nawet z topową drużyną z Premier League. Nasza sekcja koszykówki, którą kocham i uważam, że się świetnie rozwija (zresztą zaczynamy play-off i byliśmy w czwórce po zasadniczym sezonie), to jednak jest przepaść, jeśli chodzi o NBA i europejską koszykówkę.

Minęło już 10 lat, odkąd zainwestował pan w Legię Warszawa. Czy ta inwestycja się opłacała? Czy poleciłby pan innym przedsiębiorcom, biznesmenom wejście w polski klub?

To jest bardzo trudne pytanie. Jakbym miał powiedzieć biznesowo, czy zarobiłem na tym pieniądze, co normalnie w biznesie jest podstawowym pytaniem, które się zadaje, to powiedziałbym, że nie. To nie ma sensu pod tym względem. Natomiast jestem przekonany o tym, że to, co robię przez te ostatnie 10 lat, ma dwa wymiary. Jeden to wymiar biznesowy. Wierzę w to, że naprawdę buduję wartość. Wartość tej marki. Wartość klubu, rozwój, który miał miejsce przez ostatnie 10 lat. Dzisiaj na Legię Warszawa i 10 lat temu, ludzie patrzą tylko przez pryzmat boiska, ale to nie jest tylko pryzmat boiska, tylko wiele aspektów. To, jakim klubem jest Legia, jak jest konstruowana. To naprawdę dobrze funkcjonujący biznes z silnymi fundamentami, które wierzę w to, że przełożą się również na wartość biznesową. Natomiast jest i drugi wymiar misyjno-społeczny. Uważam, że taka marka sportowa ma dużo większy wpływ na rzeczywistość wokół nas niż zwykły biznes, zwykłe firmy. Ona po prostu ma więcej w sobie i to jest to, co mnie interesuje w tym wszystkim. Szczególnie też te wymiary międzynarodowe, europejskie oraz wpływ, czyli impact, który ma na lokalną społeczność i nie tylko. Legia jest pewnie jedynym klubem w Polsce, który ma wymiar rzeczywiście ogólnopolski. Ma kibiców oraz sympatyków wszędzie i jest takim trochę liderem.

Ma sympatyków nawet w Poznaniu?

Poznań ma bardzo silną markę pod tytułem Lech, który jest dzisiaj naszym głównym rywalem. To jest ten drugi klub. Być może też Wisła Kraków, pomimo tego, że gra w pierwszej lidze. To nadal są te główne marki, a Legia pośród nich jest taką topową międzynarodową marką. To jest to, co mnie ciągnie. To, co również tworzymy wokół tej marki na poziomie społecznym. Wpływ na to, co się dzieje wokół Legii, wokół klubów.

Dariusz Mioduski w 2014 roku został większościowym udziałowcem Legii Warszawa.
Dariusz Mioduski w 2014 roku został większościowym udziałowcem Legii Warszawa.
Robert Woźniak

Jak ten klub i stadion przy Łazienkowskiej napędzają biznes dookoła?

To jest trochę szersze pytanie. Nawet nie chodzi o to, jak ten klub napędza biznes, tylko, co się dzieje, jeżeli chodzi o świat i sport oraz, co się dzieje ze sportem, jeżeli chodzi o biznes. 10 - 20 lat temu na pewno sport był rozrywką i sposobem na spędzenie wolnego czasu... Przez ostatnie lata, to się diametralnie zmieniło. Dzisiaj można powiedzieć, że sport staje się sektorem gospodarki. Piłka nożna w szczególności, bo ona jest największą częścią sportu na świecie. 3,5 miliarda ludzi na świecie jest sympatykami piłki nożnej. Największa religia na świecie ma niecałe 2,5 miliarda wyznawców i jest to chrześcijaństwo. To pokazuje skalę tego, co się dzisiaj dzieje. To jest trend, który przychodzi ze Stanów, ale jest już również w Europie... To jeden z najszybciej rozwijających się sektorów gospodarki na świecie. Więc to nie jest tylko kwestia, co przez sport można zrobić dla innych biznesów, ale sport sam w sobie jest coraz większym biznesem. To samo się dzieje w Polsce. Co prawda w Polsce jesteśmy bardzo do tyłu. Przykładowo w Europie, rynek sponsoringowy wynosi 30 miliardów euro. W Polsce jest to 200 milionów. Jako piąta największa gospodarka w EU, mamy dużo do nadrobienia. W Polsce dopiero się to uruchamia. Jednak jak się popatrzy na te, powiedzmy, kraje zachodnie, gdzie ten sport i ligi są już dalej rozwinięte, wówczas widać, jaki to ma wpływ i przełożenie na całą gospodarkę oraz społeczeństwo.

Model wieloklubowy. Na pewno pan o nim słyszał...

Oczywiście.

Czy taki model opłacałby się w Legii Warszawa? Jakby to wpłynęło na polską piłkę?

Ten model zaistniał w europejskiej i światowej piłce. Jestem w grupach międzynarodowych, które trochę przymierzają się do regulacji tego na poziomie UEFA. Z tego co wiem, a śledzę to dosyć uważnie, to już jest 160 czy 170 klubów w Europie, które są częścią modelu wieloklubowego. Za tym wpłynęły instytucjonalne pieniądze. Także dzisiaj jest to już naszą rzeczywistością. My musimy być również przygotowani na to, że to dotknie polskie kluby. Z tego co wiem, chyba nawet zaczyna trochę dotykać, bo nie wiem, czy GKS Tychy nie mają również innych klubów w Europie. Czy to będzie dla Legii? Nie wykluczam tego, chociaż są pewne warunki. Dla Legii musi się to po prostu opłacać. Legia musi być klubem, który jest na szczycie jakiejś piramidy wieloklubowej, a nie jest klubem dostarczycielem do innych klubów. Legia to największa polska marka sportowa. My musimy mieć ambicje i myśleć o tym, jako coś, co może być konkurencyjne w przyszłości i w Europie. Dużo musi się zmienić, bo cały system futbolu musi się zmienić, ale tak musimy o tym myśleć. Także jestem otwarty na tego typu myślenie, ale musi to być na takich warunkach, które pasują do Polski i do Legii.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]. Dołącz do naszego kanału na Facebooku 

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski