Nie mam podstaw, by nie ufać biznesmenom z Poznania. Z drugiej strony, ponieważ są to biznesmeni, nie sądzę, by byli szczęśliwi, gdyby na terenie budowy rzeczywiście coś interesującego z ziemi wykopano. Bo to mogłoby oznaczać opóźnienia w pracach i utratę części spodziewanych zysków.
W Wyszogrodzie starły się różne interesy i biznes wyszedł z tej potyczki górą. Tego się już nie zmieni. Pozostaje uważna kontrola, czy inwestor w pogoni za pieniądzem nie idzie na skróty. Niedawno w bydgoskim radiu wysłuchałem reportażu o zabytkowej cukierni i piekarni na Okolu, które nowy właściciel chce przekształcić w apartamentowiec. Reportaż powstał jako interwencja po skardze bydgoszczanina, który zauważył, że historyczne mury są ocieplane styropianem. Wywołany przez dziennikarkę do odpowiedzi miejski konserwator zabytków przyznał, że są to niedopuszczalne i praktyki i że właśnie ten przedsiębiorca działający na Okolu już wcześniej był złapany na takiej próbie ominięcia prawa. Chyba go zbyt surowo nie potraktowano, skoro nadal ma odwagę chodzić na skróty.
