Czy w podbydgoskim Łochowie nielegalnie składuje się azbest? Tak twierdzi były pracownik firmy sprzątającej Bydgoszcz. Jej szef zaprzecza.
<!** Image 2 align=right alt="Image 142347" sub="- Na wszystko, co robimy z odpadami, mamy stosowne zezwolenia - zapewnia w rozmowie z „Expressem” Leszek Gozdek, prezes TARO. Fot. Tadeusz Pawłowski
">„Pragnę zawiadomić, iż Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych TARO sp. z o.o., mieszczące się w Lisim Ogonie (...), w sposób nieprawidłowy i niezgodny z prawem pozbywa się odpadów szkodliwych dla środowiska - tak zaczyna się list do „Expressu”. Jego autor (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) dalej przechodzi do szczegółów: „Opony, papa i eternit wywożone są do Łochowa na ulicę Leszczynową (pomiędzy ulicami Kochanowskiego a Akacjową), na tereny rekultywacyjne i wysypywane na gruzowisko, a następnie zasypywane gruzem. Odpady te mieszane są także z gruzem na terenie PUK TARO, a następnie jako gruz wywożone do Łochowa na wyżej wymienione wysypisko. Wywożone są tam również różnego rodzaju odpady komunalne, jak i nietypowe (części mebli, plastiki i regipsy)”.
Chemikalia do ziemi
Nasz informator dołączył zdjęcia. Zostały wykonane 10 listopada 2009 roku w Łochowie. Widać na nich gruz, resztki wykładzin, płyt regipsowych, papy itd. Eternitu z domieszką azbestu nie zauważyliśmy. - Mogę dodać, że azbet i papa były zakopywane także na terenie bazy TARO w Lisim Ogonie. Chemikalia, którymi myte były pojemniki na śmieci, wylewano prosto do ziemi, a przeterminowane leki z bydgoskich aptek palono w beczkach na terenie zakładu. Jestem pewien, że tak właśnie było, bo pracowałem w tej firmie - twierdzi nasz informator.
<!** reklama>- To wierutne kłamstwa! - oburza się Leszek Gozdek, prezes firmy TARO. - Jesteśmy jedną z trzech wiodących w Bydgoszczy firm tej branży i nie pozwolilibyśmy sobie na takie bezmyślne działania, jak nielegalne składowanie azbestu. Zwozimy odpady z Bydgoszczy i okolic, ale składujemy je na komunalnym wysypisku. W Łochowie znajduje się stara żwirownia. Jej właściciel ma zgodę na przyjmowanie gruzu w celu rekultywacji terenu. Bardzo często mamy kontrole różnych instytucji i one pierwsze stwierdziłyby nieprawidłowości, gdyby takowe występowały.
Drugie dno śmieci
<!** Image 3 align=right alt="Image 142347" sub="Zdjęcie fragmentu wysypiska wykonał nasz Czytelnik Fot. Nadesłana">Prezes Gozdek przedstawia też drugie dno sprawy. - W październiku-listopadzie ubiegłego roku zarząd naszej firmy zorientował się, że wydajemy zbyt dużo pieniędzy na paliwo. Wynajęliśmy firmę monitorującą jego zużycie. Wykazała czarno na białym, że około 60 procent zatrudnionych przez nas kierowców kradło paliwo. Po szczegółach tego doniesienia wnioskuję, że wasz informator jest w tej grupie. Odbieram to jednoznacznie jako jego zemstę...
- Zostaliśmy zwolnieni, ale bez informowania o powodzie. Dodam, że nie było to zwolnienie dyscyplinarne - zapewnia nasz rozmówca.
Tymczasem doniesieniem naszego Czytelnika zainteresowała się wójt gminy Białe Błota, Katarzyna Kirstein-Piotrowska. - Wyjaśnienie sprawy zapowiada też Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Jestem spokojny o wynik kolejnej kontroli - zapewnia prezes Gozdek.
Do tematu wrócimy.