Ostatnio najbardziej ucierpiały szopkowe zwierzęta, kołyska dzieciątka oraz jeden z Trzech Króli o czarnym kolorze skóry. Gipsowe zwierzęta, mebel oraz czarnoskóry mag skonali pod butem stryja Władka, który po swoim wybryku jeszcze długo nie mógł się uspokoić, paląc jednego za drugim; jointa skręconego z sianka, które okazało się zupełnie czymś innym.
Jeszcze za tak zwanego „pierwszego PiS-u” tłumaczyliśmy sobie, jak w czasach wojny, iż to wszystko szybko minie, nie zdając sobie sprawy, że jesteśmy rodziną politycznie patologiczną.
Gdy PiS po raz kolejny wygrał wybory, nie dopuszczając myśli, iż sytuacja może się powtórzyć, próbowaliśmy i to nie raz, zaradzić trudnym świątecznym sytuacjom przy stole. Wraz z wujem Stachem opracowaliśmy katalog tematów, których w czasie rodzinnych uroczystości lepiej nie poruszać. Było tego sporo i ułożyło się w „alfabet tematów zakazanych” - od aborcji, biblii, poprzez gender, geja i feminizm, krzyż, aż po uchodźców i Ziobrę, który domykał opasły wykaz, jak nie przymierzając ustawę za ustawą. Młodsza część rodziny dorobiła do naszego katalogu zakazane słowa klucze i uzupełniła je, jak w internecie, o niepożądane frazy.
Pierwsze próby zastosowania naszego pomysłu wypadły pomyślnie, najbardziej krewcy członkowie familii w czasie wieczerzy wigilijnej przeważnie stękali i wzdychali, ktoś tam mlasnął, jak nie przymierzając prezes w czasie prawicowej konwencji, ale generalnie było spoko.
Tłumione emocje doprowadziły jednak do kilku incydentów - wujek Henryk wraz z ciotką po opuszczeniu naszego domu wznieśli parę antypaństwowych okrzyków, w tym: „Precz z kaczorem-dyktatorem”. Zostali wylegitymowani przez uczestniczących służbowo w pasterce policjantów. Skończyło się na mandacie i nieudanych próbach torturowania wrednych staruszków przy użyciu paralizatora.
W wyniku dużej aktywności władzy nasz „alfabet” uzupełniamy z wujkiem Stachem na bieżąco, znalazła się w nim noblistka Tokarczuk, a także zapomniane słowa, jak sufrażystka. Na indeks trafiły także: katastrofa klimatyczna, władza sądownicza, a także dekarbonizacja, a nawet tacy bohaterowie literaccy, jak Pinokio.
Dzięki temu, mam nadzieję, uda nam się świątecznie pomilczeć jak w tej kolędzie „Święta noc, cicha noc”, chyba że PiS w ostatniej chwili wyskoczy z czymś spoza „alfabetu” i po prostu zepsuje nam święta.
