Bydgoszczanie handlujący na Dworcowej szykują jesienną ofensywę handlową. Czy uda im się przywrócić dawny blask temu miejscu?
- Kiedyś, gdy wiele osób jeździło do pracy koleją, Dworcowa żyła. Mnóstwo szło na dworzec piechotą, nawet ci, którzy jechali tramwajem, mieli okazję obejrzeć sklepowe wystawy. Było jak na sopockim Monciaku, piękne dziewczyny spacerowały w słońcu, a na ulicach był tłok - wspomina Roman Maciejczak, przez blisko 20 lat właściciel kwiaciarni na Dworcowej. - Teraz sklepy funkcjonują rok i zwijają interes, bo nie zarabiają na czynsz. Po godzinie 18.00 nic się nie dzieje, cisza jak w grobie. W weekend jest spory ruch, ale od placu Wolności w kierunku Starego Rynku, na Dworcową już nikt nie wchodzi. Kiedy były tu Histeria, Zodiak, parę innych pubów. Ja zwinąłem interes, ale ulicę można jeszcze uratować. Muszą się jednak pojawić kafejki, bary z piwem, lodziarnie i sporo ofert dla dzieci. To najmłodsi decydują o tym, dokąd idą rodzice na spacer - uważa bydgoszczanin.
- Ci, którzy twierdzą, że Dworcowa jest ulicą lumpeksów, dawno tu chyba nie byli. Ulica pięknieje, wraca do formy i powoli wracają też klienci - uważa Małgorzata Gęsikowska, prezes Kujawsko-Pomorskiego Zrzeszenia Handlu i Usług w Bydgoszczy.<!** reklama>
To w gronie kupców skupionych w tej organizacji zakiełkował pomysł, by siłami tutejszego biznesu rozkręcić życie na ulicy. Szczegóły - jeszcze tajne. - Sondujemy, na ile zgodzić się mogą mieszkańcy, chcemy z nimi współpracować, by nie było tak jak na Starym Rynku, że część ludzi chce bawić się do rana, a inna część skarży się na hałasy. Trudność powoduje też to, że wiele naszych sklepów ma swoje centrale w Warszawie, więc ciężko to zorganizować. Co kupcy planują? Przede wszystkim przedłużenie czasu pracy sklepów w sobotę (akcja „Sobota dla miasta”) do godziny 18.00, by ulica nie była martwa w sobotnie popołudnie. Niewykluczone, że także w dni powszednie popracują dłużej. - Z dużymi akcjami i imprezami masowymi chcemy ruszyć już od września, inauguracją może być akcja „Witaj szkoło”. Chcielibyśmy zorganizować tutaj duże wydarzenia kulturalne i muzyczne, a także promocje produktów regionalnych z udziałem bydgoskich i kujawsko-pomorskich handlowców. Wychodzimy na ulicę. Pomysłów jest wiele, obaw też sporo - uchyla rąbka tajemnicy jeden z kupców.