https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Były dyrektor miejskiej lecznicy nie sądził, że niezwykła uczynność Tomasza P. nie jest bezinteresowna

(go)
Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu spełnia warunek prowadzenia ponad 5000 spraw rocznie
Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu spełnia warunek prowadzenia ponad 5000 spraw rocznie Archiwum
- Nie wiedziałem, że ZUS robi bezpłatne szkolenia dla podatników - oświadczył na wczorajszej rozprawie w sądzie świadek Krzysztof Tadrzak, były dyrektor bydgoskiego szpitala miejskiego.

Świadek zmodyfikował nieco swoje wcześniejsze zeznania, bo... - W momencie, gdy dostałem wezwanie do sądu, to długo myślałem i przypomniałem sobie, że Tomasz P. raz był u mnie służbowo. Przyszedł z księgową Anną Z. do mojego gabinetu i wyraziłem zgodę, by pomógł nam w porządkowaniu rozliczeń i zawarciu z ZUS umów na spłatę zaległych składek. P. zadeklarował, że rozwiąże nasze problemy, a ja zrozumiałem, że to pracownice ZUS nam w tym pomogą i dostaną za to zapłatę - tak były dyrektor tłumaczył swoje wybudzenie z amnezji.

PRZECZYTAJ:Nie ma knebla dla "Expressu". Prawnicy oskarżonego o wyłudzenia zażądali utajnienia procesu

Tego, czy były w szpitalu szkolenia i kto je prowadził, nie sprawdzał, bo to było zadanie księgowej. Miał informacje, że przychodziły do szpitala panie z ZUS, a i Tomasza P. w szpitalu widywał.

„Express” informuje

- Odwiedzał swoją żonę, zatrudnioną w naszym szpitalu, i czasami wpadał na prywatną rozmowę do mojego gabinetu - zeznał Tadrzak. O tym, że P. ma prywatną firmę MTS, na której konto szpital przelał kilkaset tysięcy złotych za szkolenia, dowiedział się z naszej gazety.

- Szpital miał wtedy 10 mln zł wymagalnych zobowiązań, 16 tys. zł przeterminowanych faktur i potężne zaległości składkowe w ZUS, ale faktury wystawiane przez firmę Tomasza P. były regulowane natychmiast, a nawet przed datą rzekomego szkolenia - zeznawała w sądzie Anna Lewandowska, reprezentująca pokrzywdzony szpital.

Sąd przesłuchiwał również pracownice szpitalnego działu kadr i płac, których nazwiska widniały pod protokołem szkolenia, dotyczącego wprowadzania elektronicznego podpisu do systemu: „Płatnik”, podczepionego do faktury, wystawionej przez MTS Tomasza P.
- Ja bym tego nie nazwała szkoleniem. Przyjechały panie z ZUS i wyjaśniły na czym polega podpis elektroniczny - tłumaczyły Dorota M. i Mirosława Z. Jedna twierdziła, że spotkanie trwało 15 minut, druga, że góra godzinę. Michał S., informatyk, którego podpis też był pod protokołem szkolenia, twierdzi, że nie pamięta, by cokolwiek podpisywał, a program dotyczący wprowadzania klucza elektronicznego instalował w ramach obowiązków służbowych, a nie... szkolenia.

Kto ma w tym interes?

Świadek Tadeusz Muca, były dyrektor bydgoskiego oddziału ZUS (odwołany w 2013 r.), zaczął zeznania od zdementowania, jakoby był ojcem chrzestnym Tomasza P. - Myślę, że ktoś ma interes, by tak mówić! - oświadczył. Powierzył Tomaszowi P. stanowisko koordynatora i chciał z niego zrobić zastępcę, ale nie dostał zgody centrali ZUS. O prywatnej firmie Tomasza P. nic nie wiedział i nie udzielał zgody na prowadzenie prywatnych szkoleń w godzinach pracy ani jemu, ani innym pracownikom ZUS.

- Szkolenia dla płatników prowadziliśmy bezpłatnie i cyklicznie je powtarzaliśmy, ale trudno było wskazać wszystkie błędy, popełniane w deklaracjach, bo było ich dużo - mówił. Nie sprawdzał, czy pracownicy dorabiali sobie po godzinach pracy. - Niektórzy rezygnowali z pracy w ZUS i zakładali firmy szkoleniowe - tłumaczył. Spotkał się raz z dyr. Tadrzakiem i rozmawiał z nim o spłacie zaległych składek pracowniczych, ale sam się z nim umówił, a nie przez Tomasza P.
Kolejna rozprawa - w piątek.

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

p
pytajnik
To gdzie pomyliłem te osoby, fakty i zdarzenia? Konkretnie proszę :)
Tylko szybciutko, bo mam ważną rozmowę.
?
Z pełną odpowiedzialnością za słowa pragnę poinformować, że wpisy pytajnika, ratmed i podobnych w tonie i poziomie intelektualnym, można (ale naprawdę n i e warto) przeczytać pod każdą publikacją związaną pośrednio lub wprost z WSPR w Bydgoszczy. w.w. flustraci odreagowują swoje kompleksy i lansują swoje prostactwo wypisując niewiarygodne bzdury myląc osoby, fakty, daty i zdarzenia. Finał tego bełkotu i oczerniania również POWINIEN znaleźć finał w sądzie.
l
lepidoptera
W pogotowiu dostawcy również dzielą się na równych i równiejszych. Czy klucz do podziału leży w szufladce z napisem znajomi/protegowani/podatnicy ?
p
pytajnik
No to zagadka 16 tysięcy niezapłaconych faktur się wyjaśniła - pan dyrektor nie spodziewał się po prostu, że za dostarczony towar trzeba zapłacić ......
N
Nemesis
Tak jest zawsze jak na stanowiska są stawiani "uniwersalni" fachowcy, gdzie by nie byli to zawsze dyrektorzy, więc nie oczekujmy od nich nadzoru, skoro oni są tam tylko po to żeby być a nie pełnić to do czego zostali powołani.
r
ratmed
I jeszcze jedno - czy pan T. nie powinien mieć przedstawionych zarzutów jeśli nie współudziału, to co najmniej niedopełnienia obowiązków służbowych, tj. nadzoru - bo chyba za to m.in. pobierał pensję? (art. 231 KK)
r
ratmed
I takiego przypadkowego pracownika ZUS pan dyrektor postanowił promować..... ale to przed czy po szkoleniach?
o
okradany Podatnik
Tadrzak powinien usłyszeć zarzuty. A dlaczego tak się nie stało, wie tylko patologiczna prokuratura.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski