Boleję nad tym, że nie ma realnych działań na rzecz poprawy jakości powietrza. Owszem, miasto uczestniczy w programie KAWKA, ale program ten nie przynosi żadnych zauważalnych efektów, bo w miejsce jednego zlikwidowanego w ramach KAWKA pieca jest wstawianych kilka nowych kopciuchów.
Źle pojęta oszczędność, pcha ludzi do spalania najtańszych i zarazem najniższej jakości paliw w nieefektywnych piecach, do których trafiają też różne odpady. Nikt z „oszczędnych” ludzi nie potrafi połączyć palenia w piecu z 45 tys. przedwczesnych zgonów w skali kraju oraz bliżej nieokreśloną, ale dużą liczbą ciężko chorych.
PRZECZYTAJ:Raport z zatrutego miasta zapiera dech w piersiach...
Wiele organizacji ekologicznych uważa, że tego typu programy jak KAWKA, bez dodatkowych działań na szczeblu państwa, nie mają sensu i są chyba jedynie po to, aby pokazać, że coś się z tym problemem robi. Nie ma też uregulowań, dzięki którym konsumenci mogliby np. łatwo porównać kupowane piece, jak to ma miejsce z sprzętem AGD, gdzie obowiązują klasy efektywności energetycznej.
Skuteczne byłoby upowszechnienie tanich kredytów na zmniejszenie energochłonności budynków, co spowoduje mniejsze zapotrzebowanie na paliwa, obniżenie kosztów ogrzewania. Gdy mieszkałem w Bydgoszczy, doskwierały mi zanieczyszczenia z pobliskich zakładów chemicznych, m.in. dlatego wyniosłem się na wieś. Mieliśmy problem z jednym z sąsiadów, który w ramach „oszczędności” palił odpadami, ale interwencja sąsiedzka okazała się skuteczna.
