Potrafimy świetnie przerzucać mosty między świętami, by kosztem minimum urlopu zapewnić sobie maksimum wypoczynku.
Ciekaw jestem, ilu Polaków gotowych byłoby zakasać rękawy i harować, powiedzmy jak Koreańczycy, w zamian za obietnicę szybszego doskoczenia do czołówki krajów rozwiniętych.
Podejrzewam, że niewielu. Wygodniej narzekać odpoczywając. Wolny poniedziałek przed Wszystkich Świętych zrobiliśmy sobie pod hasłem spokojnego wyjazdu na groby. Jeśli tak jest, to dlaczego prawie nikt nie bierze wolnego także w środę?