Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz, niechciana sierota

Redakcja
Nie dowierzam statystyce i nie kieruję się w życiu precyzyjną kalkulacją, dlatego ostatni ranking „Polityki”, analizujący jakość życia w polskich miastach, nie robi na mnie wrażenia.

I bez niego wiem, jak mi się w Bydgoszczy żyje. Mnie, moim krewnym, przyjaciołom i znajomym. Żyje się tak, że wielu... nie chce tu żyć. Wolą Warszawę, Wrocław, Gdańsk, Londyn, Glasgow, Sztokholm. Nieważne, że daleko. Ważne, że życie tam, czyli poza naszym miastem nie tylko jest możliwe, ale przede wszystkim jest przyjemniejsze. „Tam możemy być szczęśliwi” - mówią.

Kiedy patrzę na Bydgoszcz, choćby pod kątem tego, jak widzą nas inni, a do tego wyobrażam sobie, że moje rodzinne miasto jest żywym organizmem, to nie umiem pozbyć się wrażenia, że widzę przed sobą organizm w głębokiej depresji. Widzę kogoś przytłoczonego prostymi problemami, zadłużonego, rozgoryczonego, przegrywającego na każdym polu: w gospodarce, sporcie, szkolnictwie, kulturze, nauce.
Bo Bydgoszcz to jest taka sierota. Taki ktoś, kto nie ma mentora ani silnej grupy poparcia. Brak mu mądrego mecenasa, sponsora i odpowiedzialnego gospodarza. Niby coś się dzieje, ale popatrzmy: Trasa Uniwersytecka - niewypał dziesięciolecia, brak chodników i ścieżka rowerowa, obśmiana przez całą Polskę. Zawisza: niby awans, wielka feta, a teraz śmiech na sali. A w regionie? Toruń bije nas jak chce w każdej prawie dziedzinie. Dlatego nie potrzebuję żadnych rankingów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!