Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz. Nie można zbudować parkingu, bo miasto wciąż walczy z wyjątkowo upartymi właścicielami gruntu

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Parking parkowanie przy ulicy GlinkiParking parkowanie przy ulicy Glinki
Parking parkowanie przy ulicy GlinkiParking parkowanie przy ulicy Glinki Dariusz Bloch
Wojewoda się zgadza, ale ministerstwo milczy, a właścicieli pasa terenu blokującego budowę parkingu nikt nie widział

Sporny kawałek terenu u zbiegu ulic Glinki i Białogardzkiej od lat wygląda tak samo - to klepisko rozjeżdżone dziko parkującymi autami. A po deszczu klepisko zamienia się w bajoro...

Historię tego kawałka terenu doskonale zna pan Robert. Złożył w ramach budżetu obywatelskiego projekt ucywilizowania tego skrawka miasta i zorganizowania tam normalnego parkingu. Projekt nawet dostał w Urzędzie Miasta numer - 60K/0032.

To tylko pasek gruntu...

- Okazało się, że teren który od kilkudziesięciu lat leży niezagospodarowany, taki musi pozostać - relacjonuje pomysłodawca parkingu. - Wszystko dlatego, że aby na niego wjechać, trzeba przekroczyć teren szerokości 1-1,5 metra szerokości, który leży wzdłuż brzegu ulicy Glinki. To pasek gruntu długości kilkudziesięciu metrów. Działka nadal należy do prywatnego właściciela. Kto pozostawił w jego rękach ten grunt przed laty, skoro wszystko dookoła należy do miasta?!

Żeby było śmieszniej, pas tego terenu jest zarośnięty chaszczami, ale... stoją na nim miejskie znaki drogowe!

- Kilkaset metrów kwadratowych zostanie bez zmian - irytuje sie pan Robert. - Jak długo?

Któż to wie...

Stanowisko miasta

Okazuje się, że Urząd Miasta nie ma sobie nic do zarzucenia, a wszystkiemu winne są procedury prawne i upór właścicieli terenu. - Miasto stoi na stanowisku, że posiada pełne prawo do dysponowania gruntem. Pogląd ten podzielił też wojewoda - mówi Anna Strzelczyk-Frydrych z biura obsługi mediów bydgoskiego ratusza. - Jednak dotychczasowi właściciele odwołali się od decyzji wojewody, czego skutkiem jest konieczność wstrzymania się od ingerowania w ten teren.

Ale po kolei...

O regulację kwestii własnościowych nieruchomości o powierzchni 0,0515 ha miasto stara się od 2009 r. - Powołujemy się na art. 73 ustawy reformującej administrację publiczną z dnia 13 października 1998 r. - mówi Anna Strzelczyk--Frydrych.

Jak coś zajęte, to zajęte

Przepis mówi, że jeśli jakaś nieruchomość został przed 1 stycznia 1999 zajęta pod drogi publiczne, to po wypłacie odszkodowania staje się własnością danej jednostki - w tym przypadku Urzędu Miasta Bydgoszczy. Decyzją swoją potwierdza ten fakt wojewoda kujawsko-pomorski.

Odwołanie właścicieli

Problem polega na tym, że wojewoda wydał decyzję w tym przypadku swoją dopiero w... 2012 roku. - W międzyczasie bowiem wystąpił do sądu o wyznaczenie przedstawiciela dla zamieszkałych poza RP stronami postępowania - relacjonuje Anna Strzelczych-Frydrych. - We wrześniu 2011 roku Urząd Wojewódzki podjął postępowanie, gdyż właściciele upoważnili w Polsce osobę do ich reprezentowania.

Po korzystnej dla miasta decyzji wojewody właściciele w marcu 2012 r. odwołali się do ówczesnego Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej.

Resort wciąż milczy

- Do dziś nie otrzymaliśmy decyzji resortu - mówi Strzelczyk--Frydrych. - Nie mamy również odpowiedzi na zapytanie o postęp w odwołaniu.

Propozycja inwestycji będzie mogła być pozytywnie zweryfikowana po tym, kiedy całość gruntu będzie w dyspozycji miasta.

Decyzję o realizacji podejmą, zgodnie z zasadami budżetu obywatelskiego, mieszkańcy, oddając na nią swoje głosy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!