Dziś Komisja Doraźna Rady Miasta, powołana, między innymi, do zbadania prawidłowości przetargów w MWiK, przedstawi bydgoskim radnym sprawozdanie z zakończonego śledztwa.
Pod warunkiem, że dostanie zgodę o wprowadzenie tego punktu do porządku sesyjnych obrad. Jeśli przyzwolenia nie będzie, członkowie komisji złożą - poparty głosami co najmniej 8 radnych - wniosek o jak najszybsze zwołanie kolejnej sesji. Chcą zdążyć przed wyborami.
Komisja ma swoich klakierów i zagorzałych wrogów. Ci ostatni traktują działania komisji jako kampanię wyborczą i robią wszystko, by miejskich śledczych zdyskredytować. Zwolennicy cieszą się, że komisja ujawni, jak wydaje się publiczne pieniądze w komunalnych spółkach. Naszych Czytelników najbardziej ekscytuje cena wody. Wiele wskazuje na to, że woda z bydgoskich kranów...
... będzie droższa
Z ratingu, przygotowanego w czerwcu przez firmę Fitch, która ocenia ryzyko finansowe związane z emisją obligacji, wynika, że coraz większe koszty obsługi zadłużenia MWiK w Bydgoszczy mogą się przełożyć w 2011 roku na wzrost ceny wody o 29 procent.<!** reklama>
Jeszcze w lipcu prezes Stanisław Drzewiecki zapewniał: - Podwyżek nie będzie, a wodę mamy tańszą niż cały Śląsk. - I tylko na Śląsku jest ona droższa - mówią jego oponenci, powołując się na ogólnopolskie rankingi.
W analizie firmy Fitch znalazło się też takie stwierdzenie: „Profil finansowy MWiK jest ograniczony, ponieważ spółka płaci pełnorynkowe koszty z tytułu odsetek od swoich obligacji przychodowych, podczas gdy inne polskie spółki wodne oceniane przez Fitch korzystają z tańszego finansowania w formie pożyczek subsydiowanych lub niskomarżowych”.
Jak to się ma do wypowiedzi Stanisława Drzewieckiego w „Pulsie Biznesu” z 30 września? - Koszty finansowania inwestycji musieliśmy przełożyć na taryfy dla odbiorców. Okazało się, że dzięki emisji obligacji przychodowych utrzymamy je poniżej progu 3 procent tzw. dochodu rozporządzalnego mieszkańca. Inne instrumenty nie dawały nam takiej możliwości - mówił dziennikarzowi prezes bydgoskich wodociągów. Brzmi to optymistycznie i nie przystaje do opinii Fitcha.
Chcieliśmy wczoraj porozmawiać ze Stanisławem Drzewieckim na temat analizy Fitcha, ale nas zbył: - Zgodnie z prawem prasowym mam czas na udzielenie odpowiedzi. Jestem poza Bydgoszczą i do odpowiedzi muszę się przygotować - oświadczył. Wysłaliśmy pytania mailem. Będziemy czekać na odpowiedź.
Wczoraj „Express” opublikował oświadczenia, sprostowania i odpowiedzi MWiK oraz GPW, związane z wcześniejszymi publikacjami na temat komunalnej spółki oraz ustaleń śledczych z Komisji Doraźnej Rady Miasta.
„Nieprawdziwe jest stwierdzenie, jakoby o przepływie ścieków decydował prezes MWiK i to on koordynował całą gospodarkę wodno-ściekową w mieście. To Rada Miasta Bydgoszczy zatwierdza programy rozbudowy systemu wodno-kanalizacyjnego i wieloletnie plany inwestycyjne” - brzmiało jedno z oświadczeń. Przewrotne, bo przecież to nie radni wymyślają, komu wysyłać wodę i gdzie odprowadzać ścieki. To zadanie spółki komunalnej, którą kieruje pan prezes. Oczywiście, radni te plany zatwierdzają. Czasem pochopnie, bo albo się na tym nie znają, albo znać nie chcą. I w tym tkwi problem. Miejska spółka jest przez radnych kiepsko kontrolowana. - Prezes w ostatniej chwili przynosił gruby plik materiałów i nikt przed sesją ich nie czytał - biją się w piersi radni.
Komisja Doraźna Rady Miasta próbowała te braki nadrobić.
- W sierpniu zwróciłem się do prezydenta Dombrowicza o przekazanie nam dokumentów, dotyczących MWiK i Spółki Wodnej „Kapuściska”, bo zbadanie ich działalności zleciła nam Rada Miasta, najwyższy organ kontrolny w mieście i do tej pory ich nie dostałem - uskarżał się Jacek Bukowski, przewodniczący komisji. Dostał je pięć dni przed zamknięciem prac komisji. - Pięćset stron sprawozdań finansowych, których komisja nie jest w stanie w tak krótkim czasie przeanalizować - mówi radny. I zapowiada, że gdy któryś z członków komisji - oprócz radnego Bukowskiego, są w niej Blanka Olszewska z PO i Tomasz Rega z PiS - zostanie wybrany na kolejną kadencję, natychmiast złoży wniosek o powołanie nowej komisji, która...
... dokończy ich prace
Drzewieckiego oburzyły opinie śledczych o domniemanym przeinwestowaniu MWiK, które przełoży się na wzrost cen wody. A jeszcze bardziej zeznania szefów i członków rad nadzorczych komunalnych spó- łek, których wzywali miejscy śledczy. - Mnie nikt nie zaprosił. Nie dano mi możliwości, bym się ustosunkował do zarzutów. To ma być demokracja? - skarżył się prezes na prasowej konferencji i sam owych świadków o różne rzeczy pomawiał.
Od świadka Henryka Sapalskiego zażądał przeprosin za to, co były prezydent i szef Rady Nadzorczej MWiK zeznał przed komisją oraz 100 tys. złotych wpłaty na cel dobroczynny. Chce, by sąd zakazał Sapalskiemu rozpowszechnienia informacji przekazanych komisji śledczej, której przesłuchania są jawne. Podobnym wnioskiem poprzedził sądowy pozew przeciw Tomaszowi Redze, który posądził władze MWiK o niegospodarność.
- MWiK wniosły o rozpoznanie sprawy na posiedzeniu niejawnym i niedoręczanie mi tego wniosku - radny pokazuje sądowy dokument. Jest oburzony zamykaniem mu ust. - W demokratycznym państwie prawnym ochrona ochrona wolności słowa jest szczególnie ważnym interesem publicznym - przypomina i pisze odwołanie od postanowienia sądu.
Radni z Komisji Doraźnej Rady Miasta pytają: - Jak to możliwe, że MWiK lekką ręką i za nasze pieniądze wytaczają procesy, korzystając z usług warszawskiej kancelarii adwokackiej? To wpływa na cenę wody - twierdzą. Ich niepokój wzbudziła informacja, którą przekazał komisji Krzysztof Napieraj, przewodniczący Rady Nadzorczej MWiK. Zeznał on, że firma ta uczestniczy aktualnie aż w dziesięciu sporach i procesach sądowych.
