Z kim by z miejscowych człowiek wtedy nie pogadał, każdy sprowadzał rozmowę na ten temat i głośno narzekał na chciwość prezydenta miasta. Ciekawa okoliczność - krakus utyskujący na chciwość innego krakusa...
Teraz natomiast ten sam prezydent i ci sami rajcy spod Smoczej Jamy jako jedni z pierwszych w kraju zdecydowali o zawieszeniu opłat w strefie na czas walki z koronawirusem.
A Bydgoszcz? Bydgoszcz jakby grała zwłokę. W poniedziałek można było usłyszeć, że ratusz na razie nie planuje takiej decyzji, we wtorek - że „sytuacja jest dynamiczna”. Wnoszę z tego, że prezydent Bruski i jego współpracownicy biją się z myślami. Z jednej strony chcą, by do budżetu wpływały pieniądze ze strefy, bo walka z zarazą wymaga grubego portfela. Z drugiej strony miasto zdaje sobie sprawę, że podróże tramwajami i miejskimi autobusami, do których wcześniej usilnie namawiało bydgoszczan, wiążą się teraz z poważnym niebezpieczeństwem.
I oby ten drugi argument okazał się silniejszy. Nie zarabiajmy, nakłaniając mieszkańców do zbędnego ryzyka. Otwórzmy strefę dla wszystkich - do lepszych czasów!
