<!** Image 1 align=left alt="Image 18420" >W restauracji pojawia się Jarosław Kaczyński wraz z Lepperem i Giertychem. Kelner poleca kotlet schabowy jako danie główne i pyta lidera PiS-u o przystawki, na co ten odpowiada, patrząc na sygnatariuszy paktu stabilizacyjnego, że przystawki zjedzą to samo. Żart odrobinę nieświeży, ale powróciłem do niego, bowiem wczoraj przystawki zdecydowanie odmówiły posłuszeństwa liderom PiS-u.
Na dwóch odrębnych konferencjach Samoobrona i LPR uniosły się honorem i przystąpiły, w ramach stabilizowania sytuacji, do ataku.
Andrzejowi Lepperowi nie podobały się ataki na lekarzy, sędziów i dziennikarzy, LPR-owi z kolei tabuny doradców rządowych w ramach hasła taniego państwa i odchudzania rządowej administracji. Takich reakcji stabilizantów można się było spodziewać. Samoobrona i Liga jeszcze nieraz na scenie politycznej odegrają rolę bezlitosnej opozycji wobec PiS-u, bo taka ich polityczna natura. Ciosy obu partii poszybowały jednak wyraźnie w kierunku rządu Marcinkiewicza. Być może prawdziwa jest teza, że popularność premiera nie podoba się też niektórym działaczom Prawa i Sprawiedliwości, a pogłoski o różnicy poglądów i walce liderów w łonie tej partii wcale nie są przesadzone.
Może się mylę, ale nie byłbym specjalnie zdziwiony, gdyby okazało się, że w pokutną skórę kozła ofiarnego zostaną, prędzej czy później, odziani członkowie gabinetu Kazimierza Marcinkiewicza z nim samym na czele.