A ludzie przyszli. Bo chcieli zobaczyć nowy most.
Wydarzenie tylko pozornie nieistotne, tylko na pierwszy - powierzchowny rzut okiem - niewiele o nas mówiące. Warto na dłuższą chwilę się zatrzymać i zastanowić: Dlaczego tam poszliśmy?
Po pierwsze - z ciekawości. Od wielu miesięcy króluje nad częścią miasta wielki pylon i rozpala naszą wyobraźnię. Co się pod nim kryje? Jak wygląda ta droga?
Po drugie - głód oddawania nowych inwestycji. Jak najbardziej uzasadniony szczególnie w Bydgoszczy. Lubimy rozmach, wielkie place budowy, bardzo nam ich brakuje. Starsi bydgoszczanie znakomicie pamiętają, jak w siermiężnej PRL-owskiej Polsce rosły w naszym mieście nowe osiedla, drogi i fabryki. Pamiętamy wizyty przywódców, migawki w Dzienniku Telewizyjnym, ale też przyznajmy szczerze – korzystaliśmy z tego pełnymi garściami. Bloki z wielkiej płyty, tak często dzisiaj wyszydzane, pozwoliły wielu z nas tutaj się osiedlić, pracować i być. Gdyby nie one, ro Bydgoszcz liczyłaby sto tys. mieszkańców, a nie prawie 400. Nie czas i miejsce, żeby rozstrzygać, czy te inwestycje były trafione, kto za nie płacił i jak zmieniły krajobraz.
Każdy ma prawo do swojej oceny. Ja wtedy żyłem, i co nieco pamiętam, mogę więc z całą odpowiedzialnością zaświadczyć: Byliśmy dumni z tego, że Bydgoszcz się rozwija i rośnie w siłę. Że niewiele odstaje od Gdańska, Wrocławia, czy Poznania. Dzisiaj niestety tej dumy często nam brakuje. A i dystans między wymienionymi wyżej miastami mocno się zwiększył. Tylko szaleniec może uważać inaczej.
Na szczęście są takie dni, jak ostatnia niedziela. Spacerujemy po nowym moście, który buduje bydgoska firma Gotowski (Marku, jeszcze raz wielkie gratulacje i słowa uznania), który wbije się w nasz krajobraz jak Hala Łuczniczka, ulica Kamienna, Wyspa Młyńska czy Węzeł Zachodni. To takimi inwestycjami, wielkimi i ważnymi, również budujemy naszą tożsamość. To one zostaną po nas dla następnych pokoleń. Ich pomysłodawcy i wykonawcy na zawsze zapisują się w historii.
Właśnie z tych powodów ostatnią niedzielę tak wielu z nas spędziło na niedokończonym jeszcze moście. Byle więcej takich mostów. Byle więcej takich niedziel.
