Most na Trasie Uniwersyteckiej nie ma chodnika i ścieżki rowerowej. - Trzeba było zmienić projekt, bo inaczej nie byłoby mostu i trasy - mówią drogowcy.
<!** Image 3 align=none alt="Image 219851" >
Sytuacja zakrawa na absurd. Na spinającym dwa brzegi Brdy w centrum miasta moście na Trasie Uniwersyteckiej nie ma miejsca dla pieszych, bo nie zbudowano chodnika. Właściciele dwóch kółek nie skorzystają ze ścieżki rowerowej, ponieważ jej też nie ma.
<!** reklama>
- To gruby skandal! - nie kryli oburzenia bydgoszczanie, którzy w minioną niedzielę mogli oglądać prawie gotowy most. - Takie połączenie i z jednego na drugi brzeg nie można dostać się ani pieszo ani rowerem?!
Już dwa lata temu portal Rowerowa Bydgoszcz próbował interweniować w sprawie ścieżki rowerowej, pytając, czy wzdłuż mostu będzie kładka pieszo-rowerowa. W niedzielę obecni na miejscu inżynierowie nie potrafili powiedzieć nic więcej oprócz tego, że tak most zaprojektowano...
Albo bez pieszych, albo bez trasy
Okazuje się, że drogowcy nie zapomnieli o chodniku i trasie dla rowerów. Nie ma ich, bo projekt trasy trzeba było finansowo odchudzić.
- Występowaliśmy do Unii Europejskiej z wnioskiem o dofinansowanie całości trasy - wyjaśnia Krzysztof Kosiedowski z ZDMiKP. - Żeby projekt miał szansę przy takim a nie innym udziale finansowym miasta, musieliśmy pościągać z niego niektóre elementy infrastruktury. Dzięki temu udało się uzyskać z UE 93 mln zł.
Drogowcy mówią wprost - albo most bez chodnika i ścieżki, albo trasy w ogóle by nie było, bo miasto samo nie zdołałoby udźwignąć kosztów budowy. - Taką decyzję podejmowały poprzednie władze, jest lepsza, niż gdyby trasy w ogóle nie było - mówi Krzysztof Kosiedowski.
Kiedy dodatkowa pieszo-rowerowa kładka zostanie zbudowana i za czyje pieniądze - nikt oficjalnie nie chce deklarować. Może za rok, a może za dwa lata. - Na pewno to projekt nie na kilka tysięcy złotych, ale idący w miliony - mówią w Zarządzie Dróg Miejskich, zapewniając, że z uzupełnieniem inwestycji w oparciu o środki z UE nie będzie problemu.
Bez podstawy prawnej
Ale problem może pojawić się już pod koniec tego roku. Radni klubów PO i SLD będą wnioskować o zmianę nazwy mostu. Przypomnijmy, że po katastrofie smoleńskiej RM przyjęła uchwałę o nadaniu przeprawie im. śp. Lecha Kaczyńskiego.
- Nasi prawnicy uznali, że tamta uchwała znajduje się co prawda w obrocie prawnym, ale ma wadliwa podstawę - mówi Marta Stachowiak, rzecznik bydgoskiego prezydenta miasta.
Co to oznacza w praktyce? - To, co przegłosowaliśmy w 2010 roku, nie miało podstawy prawnej, bo nie można nadawać nazwy obiektowi drogowemu, który jeszcze nie jest oddany do użytku - mówi Jacek Bukowski, szef klubu radnych SLD. - Klub jako taki sam jeszcze nie omawiał sprawy zmiany nazwy.
Kluby już dogadane?
Nieoficjalnie wiadomo, że oba kluby już się dogadały. W momencie włączenia trasy do sieci dróg gminnych, na sesji pojawi się odpowiednia propozycja uchwały. Zmiana nazwy mogłaby nastąpić w maju przyszłego roku, w rocznicę wstąpienia Polski do UE. „Most Unii Europejskiej” może być jedną z propozycji nowego miana.
- Uchwała została przyjęta i obowiązuje, most ma patrona - mówi Piotr Król, szef radnych PiS. - Przypominam także, że rada zdecydowała o ustawieniu przy przeprawie obelisku z nazwiskami wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Pan prezydent jako mieszkaniec wolałby, żeby nazwa tego mostu mniej dzieliła, a łączyła, na przykład „Unii Europejskiej” - mówi Marta Stachowiak. - Ale decyzję podejmie Rada Miasta.
O propozycjach nazwy dla mostu więcej napiszemy jutro.