Pytanie - czy można było tego uniknąć, pozostało bez jednoznacznej odpowiedzi, bo stanowiska obu stron w rodzaju „nikt ze mną nie chciał rozmawiać” trudno za takie uznać.
Niektórzy radni ukuli za to apel, skierowany do pracowników spółek komunalnych (tak na przyszłość) „aby w przypadku zaistnienia sytuacji konfliktowych, mogących wywołać negatywne skutki społeczne, nie używać jako karty przetargowej mieszkańców Bydgoszczy”.
Bo faktycznie, to my najwięcej obrywamy. Niezależnie od tego, czy strajk popieramy, czy nie.