Wczoraj do naszej redakcji zadzwonili mieszkańcy ulicy Czaplej, która jest położona na Osowej Górze. Alarmowali, że od rana po ich ulicy biegały przez nikogo nie pilnowane dobermany i zaczepiały przechodniów.
- Ten problem narasta od kilku miesięcy. Psy należą do właściciela jednej z działek przy naszej ulicy. Strzegą dobytku. Niestety, coraz częściej dobermany wydostają się na ulicę, prawdopodobnie przechodzą przez dziurę w płocie. Boimy się tych psów. Sam byłem świadkiem tego, że zaczepiały matkę prowadzącą wózek dziecięcy. Rozmowy z sąsiadem i prośby, aby lepiej pilnował zwierząt, nic nie dają. Naprawdę, nie wiemy, co robić. Boję się, że może tutaj kiedyś dojść do tragedii - mówi nam jeden z mieszkańców ul. Czaplej.
PRZECZYTAJ:Właściciel pod psem [DZIEŃ DOBRY]
Straż Miejska potwierdza, że interweniowała wczoraj w tej sprawie. - Po telefonie od mieszkańców patrol udał się na wskazane miejsce. Był na miejscu krótko po godz. 9. Strażnicy nie zaobserwowali żadnych psów biegających po ulicy - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Bydgoszczy.
Mieszkańcy komentują. - To walka z wiatrakami. Wzywamy służby, a kiedy przyjeżdżają, to psów akurat nie ma. I nic nie można zrobić - rozkładają ręce mieszkańcy Czaplej.
My także pojechaliśmy wczoraj na ul. Czaplą. Podobnie jak municypalni nie widzieliśmy, aby psy biegały po ulicy. Z właścicielem dobermanów nie udało nam się skontaktować, ponieważ nie było go na miejscu.
Psy biegają na wolności
Strażnicy miejscy przyznają, że wielu właścicieli czworonogów ma problem z ich upilnowaniem. Praktycznie nie ma dnia, w którym po bydgoskich ulicach psy nie biegałyby samopas. - W zeszłym roku mieliśmy 727 takich przypadków - mówi Arkadiusz Bereszyński. Część z bydgoskich strażników jest przeszkolona w łapaniu psów. Na wyposażeniu municypalnych znajduje się tzw. pętla, która ułatwia schwytanie czworonogów, a także klatka do ich przewozu. Wszystkie złapane psy trafiają do schroniska dla zwierząt.
- Problem narasta szczególnie w wakacje - mówi Izabela Czaplicka z bydgoskiego schroniska dla zwierząt. - Nasz hycel odławia średnio trzy psy dziennie. Na właścicieli psiaków czekamy dwa tygodnie. W tym czasie mogą odebrać zwierzę. Jeśli nie wyrobią się w tym terminie, muszą liczyć się z tym, że ich pies może trafić do adopcji. Właściciele zaginionych psów muszą pokryć ewentualne koszty leczenia, ale żadnych kar z tytułu nieupilnowania zwierzęcia nie ponoszą - dodaje.
Strażnicy miejscy na swojej stronie internetowej założyli specjalną zakładkę z zaginionymi psami. Opisują, gdzie i kiedy znaleziono zwierzę, a także zamieszczają jego zdjęcia. - Wszyscy właściciele zagubionych czworonogów powinni ją odwiedzić - mówi Arkadiusz Bereszyński.
Jak karać właścicieli?
Mieszkańcy ul. Czaplej chcieliby, aby dobermany zostały zabrane właścicielowi.
Straż Miejska nie ma takich uprawnień. - Na podstawie art. 77 Kodeksu wykroczeń możemy jedynie nałożyć na właścicieli zwierząt, którzy nie zachowują środków ostrożności przy ich trzymaniu, karę grzywny od 50 do 250 złotych albo karę nagany - wyjaśnia Arkadiusz Bereszyński.
Zwierzę może być czasowo odebrane w przypadku, kiedy właściciel lub opiekun się nad nim znęca. Wtedy na podstawie decyzji prezydenta miasta umieszcza się je w schronisku.