Bezdomni w erze koronawirusa. Schronisko i noclegownia jak tarcza ochronna

Noclegownia w Bydgoszczy, w Starym Fordonie, działa jesienią i zimą. Teraz, chociaż wiosna, też jest otwarta. Bo koronawirus szaleje.

- W związku z wyjątkową sytuacją, w jakiej wszyscy się znaleźliśmy, podjęliśmy decyzję o funkcjonowaniu noclegowni i jest ona dostępna przez całą dobę – mówi Maciej Zabielski, szef schroniska i noclegowni w Bydgoszczy.

Tutejsze schronisko zamieszkuje obecnie około 80 bezdomnych mężczyzn, a zmieści się maksymalnie 100 osób. W noclegowni przebywa niespełna 40 podopiecznych, natomiast limit miejsc wynosi 50. Każdy nowy lokator jest badany przed wprowadzką.

Prowadzący obie bydgoskie placówki zwracają szczególną uwagę na swoich mieszkańców. - Mierzymy im temperaturę ciała 2 razy w ciągu dnia. Prosimy o jak najczęstsze mycie rąk, a w razie, gdy któryś z naszych podopiecznych źle się poczuje, prosimy o niezwłoczne powiadomienie nas o tym – wymienia Zabielski. - Radzimy im też, żeby nie wychodzili ze schroniska i noclegowni, jeśli nie jest to konieczne.

W innych miastach w regionie, w tych samych placówkach, też dmuchają na zimne, bo tak teraz trzeba. - Wprowadziliśmy zaostrzony reżim sanitarny – podkreśla Tomasz Jurkiewicz, kierownik Miejskiego Schroniska dla Bezdomnych Mężczyzn w Toruniu. - Częściej myjemy i dezynfekujemy wszystkie pomieszczenia. Chodzi zarówno o poszczególne pokoje, jak i o pomieszczenia wspólne, np. łazienki i korytarze. Mamy do dyspozycji rękawiczki i maseczki, mydła antybakteryjne oraz płyny do dezynfekcji.

W Toruniu o tej porze noclegownia też by nie funkcjonowała, a jednak funkcjonuje. Wprowadzono inne zasady wydawania obiadów (śniadania i kolacje bezdomni przygotowują nadal we własnym zakresie). Wcześniej podopieczni ze schroniska oraz noclegowni ustawiali się jednocześnie w kolejce. Tworzył się długi ogonek. - Teraz unikamy tłoku. Mieszkańcy zjawiają się po posiłki po kolei, przychodzą grupkami z poszczególnych pokoi – wyjaśnia kierownik Jurkiewicz.

Kto myśli, że pracownicy schroniska nie mogą pracować zdalnie, ten się myli. - W naszym przypadku panie z księgowości i sekretariatu wykonują pracę bez wychodzenia z domu, właśnie zdalnie – dodaje szef toruńskich placówek.

Schroniska w Kujawsko-Pomorskiem jeszcze (i oby tak zostało) nie odnotowały wśród podopiecznych przypadku zakażenia koronawirusem. Tak natomiast stało się w noclegowni we Wrocławiu. Tydzień temu w niedzielę okazało się, że jeden mężczyzna został zainfekowany koronawirusem. W efekcie wszyscy przebywający w placówce, 150 osób (w tym 140 bezdomnych mężczyzn), zostali ewakuowani. Autobusami w eskorcie policji wywieziono ich z noclegowni. Teraz są objęci kwarantanną.

Do Rzecznika Praw Obywatelskich docierają niepokojące sygnały od organizacji pozarządowych z całego kraju. Dotyczą one m.in. braku środków higienicznych. Wybrane placówki skarżą się również na kłopoty z pozyskiwaniem taniej żywności. RPO zwrócił się z prośbą o interwencję do ministra rodziny, pracy i polityki społecznej.

U nas takich problemów nie ma, przynajmniej na razie. Gdyby zaszło podejrzenie, że któryś z mieszkańców schroniska lub noclegowni w naszym województwie może być chory, placówki są przygotowane. - Mamy pomieszczenie izolacyjne – kontynuuje Tomasz Jurkiewicz. - Oby jednak ono nie musiało się nikomu przydać...