- Jako wykwalifikowany ślepiec i dokończony dziennikarz chciałbym szerzyć wiedzę z zakresu obsługi osoby niewidomej. Mówiąc poważnie, jestem w stanie na przykład nauczyć urzędnika, jak w sposób profesjonalny obsłużyć niewidomego petenta - mówi Grzegorz Dudziński, bydgoski dziennikarz, chorujący od lat na jaskrę.
Na krawędzi światów
O chorobie dowiedział się dopiero na studiach. Mimo przejścia ośmiu operacji mikrochirurgicznych i różnych innych form leczenia, stan jego wzroku stopniowo się pogarsza. W tej chwili mężczyzna ma niewielkie poczucie światła. Potrafi rozpoznać czy w pokoju świeci się żarówka. Albo gdzie znajduje się w pomieszczeniu okno. Pod warunkiem, że dzień jest słoneczny.
- Mam ten komfort, że żyję na krawędzi dwóch światów. Jeszcze pamiętam świat osób widzących i już powoli uczę się życia w ciemności. Oba te światy są od siebie diametralnie różne i tylko w jednej sytuacji mogą tworzyć jedność: w sytuacji wzajemnego zrozumienia - dodaje dziennikarz.
Ilu bezdomnych mamy w Bydgoszczy?
O tym, że tego zrozumienia ciągle jest za mało, świadczą sytuacje z życia wzięte. Oto jedna z nich. Niewidomy przychodzi do urzędu i na dzień dobry pani za biurkiem częstuje go pytaniem: „Czy pan zrozumie, jak będę do pana mówiła? Normą jest również to - jak opowiadają osoby niewidzące - że urzędnicy nigdy nie nawiązują bezpośredniego kontaktu z niepełnosprawnym, jeśli ten przychodzi do urzędu z osobą towarzyszącą. Rozmawiają z przewodnikiem niewidomego, a nie z nim. Tak jakby był bytem... niewidzialnym.
Krzywdzący stereotyp
- Sam miewam podobne sytuacje. Dlatego wchodzę do biura sam i siadam. Wtedy urzędnik nie ma wyjścia. Musi mnie zauważyć. Nie wiem z czego to wynika, ale do osoby niewidomej ludzie starają się mówić powoli i wyraźnie.
Mam wrażenie, że w naszym społeczeństwie, przynajmniej część ludzi traktuje niewidzących, jak osoby upośledzone psychicznie i umysłowo. Nie mam o to pretensji, bo wiem, że może to wynikać z zakłopotania, braku praktyki czy niewiedzy - mówi Grzegorz Dudziński.
Od kilku lat działa w znanej w mieście Fundacji Światłownia - Kultura Bez Barier, w ramach której prowadzony jest klub skupiający osoby z niepełnosprawnością narządu wzroku.
- Przywykliśmy przyjmować, że osoby niepełnosprawne to wyłącznie ludzie na wózkach. W coraz lepszy sposób rozwiązywane są problemy z dojazdami, podjazdami, windami. Takim problemom poświęca się setki godzin kursów, szkoleń, wykładów. A niewidomi? Ich rozpoznaje się wyłącznie po białej lasce, o ile oczywiście mają ją ze sobą - dodaje bydgoski dziennikarz.
Proponowane przez niego wykłady mają się odbywać w oparciu o działalność Fundacji Światłownia. Część podobnych spotkań realizowana była już w przeszłości, w ramach wizyt studyjnych dla podmiotów ekonomii społecznej.
Jak się okazuje, inicjatywa Dudzińskiego spodobała się bardzo Starostwu Powiatowemu w Bydgoszczy. Wszystko wskazuje na to, że na razie wykłady dla urzędników odbędą się w ośmiu gminach powiatu bydgoskiego.