Obok kultowej marchewki, która zdaniem urzędników UE jest owocem i ślimaków, które zdaniem administracji są rybami, mamy też absurd powszechnie znany - limity krzywizny banana, który może zostać wprowadzony do sprzedaży na unijnym rynku. Za tymi wszystkimi pociesznymi decyzjami stoją jednak grube miliony euro.
Portugalczycy robią dżem z marchewki, a Unia dofinansowuje produkcję dżemów wyłącznie z owoców. Dla Francji ślimak to przysmak (a UE dotuje produkcję tylko ryb, a nie mięczaków). To jednak nic, bo UE zakazuje również zarabiania na obiektach, których budowę dofinansowała, zakładając jednocześnie, że budynki te mają posłużyć poszerzaniu dostępu do pewnych dóbr i usług. Więc basen na UKW dofinansowano, bo ma służyć wszystkim, ale wszystkim służyć nie może, bo uniwersytet mógłby - nie daj Boże - na biletowanym wejściu na basen zarabiać. I podobnie będzie z boiskami i kortami na terenie Centrum Edukacji Kultury Fizycznej i Sportu. I tak przez 10 lat.