Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arszenik i ręczne robótki

Krzysztof Błażejewski
archiwum
O tej tragedii było w naszym mieście bardzo głośno. Początkowo podejrzewano, że zgon nastąpił z powodów naturalnych. Jednak zbrodniarz miał pecha. Trafił na wyjątkowo wścibskie sąsiadki. To dzięki nim ekshumowano zwłoki i ustalono przyczynę śmierci.

Małżonkowie K. pobrali się tuż po zakończeniu II wojny i zamieszkali w Bydgoszczy w kamienicy przy ul. Bronikow-skiego, w pobliżu Starego Kanału. Jednak ich pożycie nie było zgodne, w mieszkaniu często dochodziło do kłótni, których echa docierały do sąsiadów.

Lekarze rozkładali ręce

Latem 1954 roku, Wiktoria K. zaczęła narzekać na swój stan zdrowia. Czuła się coraz gorzej, narzekała na bóle mięśni, oczu i nosa, łykała coraz więcej różnych medykamentów, ale one zdawały się nie działać. Kobieta przestała w tej sytuacji w ogóle wychodzić z domu, całymi dniami oddawała się swojej wielkiej pasji - robótkom ręcznym na drutach i szydełku.

Jesienią odwiedzające od czasu do czasu Wiktorię sąsiadki słyszały od kobiety, że jest z dnia na dzień gorzej. Były zaskoczone tym, że wypadły jej prawie wszystkie włosy. Wiktoria radziła się lekarzy, ale oni tylko rozkładali ręce. I być może nie byłoby w tym wszystkim niczego podejrzanego, gdyby nie fakt, że parokrotnie zdarzyło się sąsiadkom „nakryć” Jerzego K. na mieście z inna, młodszą kobietą. Zamiast siedzieć w domu przy żonie, zdawał się prowadzić podwójne życie.

W listopadzie 1954 roku Wiktoria K. przestała w ogóle wstawać z łóżka. Miesiąc później zmarła. W pogrzebie, który odbył się tuż przed świętami Bożego Narodzenia, uczestniczyła jedynie najbliższa rodzina i kilka sąsiadek. Od tej pory przez kilkanaście dni Jerzy K. nie pokazywał się na Bronikowskiego, a następnie wprowadziła się do niego młoda kobieta, z którą był wcześniej widywany przez sąsiadki.

Spacer po dawnej Bydgoszczy - Gdańska [zdjęcia]

Tego już byłe powierniczki zmarłej Wiktorii nie zdzierżyły. Konsekwentnie, jedna po drugiej, szły na najbliższy posterunek policji i „uprzejmie informowały”, że Jerzy K. musiał przyczynić się do niespodziewanej i z nieznanych przyczyn wynikającej śmierci swojej żony.

7,5 grama arszeniku

Śledczy początkowo sceptycznie podchodzili do tych informacji, ale po przesłuchaniu lekarzy, którzy mieli do czynienia z Wiktorią K., a także sprawdzeniu, że wdowiec pracował w wytwórni farb, do których używano posiadającego silne właściwości toksyczne arszeniku, uznali, że sprawa jest warta zajęcia się nią. W marcu 1955 roku prokuratura wydała decyzję o ekshumacji zwłok zmarłej kobiety i o przekazaniu ich na stosowne badania laboratoryjno-toksykologiczne do Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu.

Opinia medyczna nadeszła stosunkowo szybko, już po miesiącu. Biegli stwierdzili, że ponad wszelką wątpliwość kobieta zmarła na skutek zatrucia właśnie arszenikiem. W organizmie Wiktorii K. znaleziono bowiem arsen w ilości przewyższającej w znacznym stopniu maksymalną dopuszczalną dawkę dla dorosłego człowieka. Według zdania prof. Chruścielewskiego z AM w Poznaniu, dawka arsenu u człowieka wynosi średnio 0,10 - 0,12 g, gdy tymczasem u zmarłej znajdowało się go o wiele więcej, bo w proporcji 7,5 grama na 50 kg wagi ciała. U osoby podtruwanej arszenikiem występują zmiany skórne, wypadają włosy, pojawiają się bóle brzucha, mięśni oraz zapalenie błony śluzowej nosa i oczu. Te objawy jak ulał pasowały więc do tego, co działo się z Wiktorią K.

15 lat za kratami

Latem 1955 roku Jerzy K. stanął przed Sądem Wojewódzkim w Bydgoszczy oskarżony o zabicie żony. Do tego czynu nie przyznał się, sugerując sądowi, że być może jego małżonka postanowiła w ten oryginalny sposób popełnić samobójstwo.
Tej możliwości jednak sąd nie wziął pod uwagę. Jerzy K. został skazany na karę 15 lat pozbawienia wolności.

MAMA i JA | Szukamy mamy i dziecka na okładkę gazety!

Polub nas na Facebooku

Zobacz też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!