To mało i niemało zarazem, zważywszy na to, jaka sławą cieszyła się dzielnica, którą, skądinąd, bardzo lubię. Lubię m.in. za starą zabudowę, za kanał, za plac Chełmiński. Stara siedziba biblioteki była wizytówką tej złej sławy. Dokoła monopole, reklamy piwa w witrynach i piwni stacze na rogatkach.
Nowoczesna biblioteka zjadaczy chleba od razu w aniołów nie przerobi, ale jest naprawdę świetnym punktem wyjścia do tego drugiego stanu, choćby w opcji „aniołki Charliego”, ale zakochane w literaturze.