<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/walenczykowska_hanna.jpg" >Pięć dni przed drugą, decydującą turą wyborów prezydenta Bydgoszczy snuć można wiele scenariuszy. Każdy z nich jest równie prawdopodobny, tak jak... andrzejkowe wróżenie z wosku.
Otóż przy założeniu, że prezydentem na kolejną kadencję zostaje Konstanty Dombrowicz, można spodziewać się kilku rzeczy. Po pierwsze, wiceprezydent Maciej Grześkowiak będzie musiał zdecydować: czy chce być radnym, czy zastępcą prezydenta. Wszystko zależy od jego decyzji. Na taki luksus nie będzie mógł sobie pozwolić inny wiceprezydent, Wojciech Nowacki, który swoje stanowisko zawdzięczał Prawu i Sprawiedliwości. Drogi Wojciecha Nowackiego i PiS rozeszły się w połowie minionej kadencji. Wiceprezydent kiepsko wypadł w wyborach, więc obroni swoją pozycję? Prezydent raczy wiedzieć.
<!** reklama>Prezydent też raczy wiedzieć, z kim będzie współpracował w Radzie Miasta. Wprawdzie, wprowadził do samorządu sześć swoich „szabel”, ale to nie wystarczy, by sprawnie rządzić miastem. Do tego potrzeba minimum 16 głosów. Zatem koalicja z SLD nie wchodzi w grę. Już bardziej prawdopodobne jest, że prezydent dogada się z PiS, bo - jak plotkują politycy - dzięki Maciejowi Eckardtowi prezydent może liczyć na dobre słowo ojca Tadeusz Rydzyka. Oczywiście, teoretycznie zawsze możliwy jest powrót do układu sprzed prawie 2 lat, czyli koalicja z Platformą. W polityce wszystko zdarzyć się może, jednak w tym wypadku potrzeba byłoby wielu ludzi z giętkimi kręgosłupami... A akrobatów w obu obozach raczej jest niewielu.
Wariant drugi - wybory wygrywa kandydat PO, Rafał Bruski. Tworzy się koalicja PO z SLD. Sojusz przejmuje część odpowiedzialności za miasto i przestaje, jak to było przez 8 ostatnich lat, notorycznie krytykować władzę. Może też zdarzyć się tak, że bez swojego prezydenta radni Konstantego Dombrowicza przejdą do silniejszych klubów.
Która wróżba jest prawdziwa? Okaże się już za tydzień.