Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"žRzymianin" hoduje buldogi

Jarosław Jakubowski
Wkrótce minie 14 lat od śmierci dyrektora agencji ochrony „Help”. Proces w sprawie zabójstwa zbliża się do końca, ale wciąż daleko od wyjaśnienia tajemnicy.

Wkrótce minie 14 lat od śmierci dyrektora agencji ochrony „Help”. Proces w sprawie zabójstwa zbliża się do końca, ale wciąż daleko od wyjaśnienia tajemnicy.

<!** Image 2 alt="Image 152357" sub="Adam N., pseudonim „Rzymianin”, jest pewny uniewinnienia i chętnie rozmawia z dziennikarzami">Poranek przed wczorajszą rozprawą w bydgoskim Sądzie Okręgowym. Na ławce w korytarzu siedzą dwaj ostrzyżeni do skóry, mocno zbudowani mężczyźni. To 36-letni Adam N. pseudonim „Rzymianin”, i o sześć lat starszy Tomasz L., pseudonim „Pyciu”. Bez oporów godzą się na rozmowę z dziennikarzem. Są rozluźnieni, pewni siebie.

Spisek na życie

- Innego wyroku niż uniewinnienie sobie nie wyobrażamy - mówią. Lubelska Prokuratura Apelacyjna oskarża ich o to, że na początku października 1996 roku zastrzelili Jarosława Lorka, dyrektora do spraw osobowych agencji ochrony „Help”. Mężczyzna zaginął 3 października 1996 roku, miesiąc później jego ciało wyłowił wędkarz na Zalewie Koronowskim. Prokuratura twierdzi, że oskarżeni uknuli spisek na życie Lorka. Powołując się na jego znajomość z bratem Tomasza L. zaproponowali dyrektorowi „Helpu” sprzedaż dużej liczby broni. Mieli umówić się z nim na dokończenie transakcji i wtedy zgładzić Lorka. Według świadków w dniu zaginięcia miał on przy sobie co najmniej 30 tysięcy złotych.

<!** reklama>- Wszystko to wymyślili świadkowie koronni. Bracia Dariusz i Adam T. to mitomani i megalomani. Adam T. twierdził, że walczył z Tysonem, że uczył sztuki walki Van Damme’a i pracował jako ochroniarz Michaela Jordana. Mało tego, są mi winni 150 tysięcy złotych. Uznali, że zamiast oddawać mi pieniądze, lepiej będzie mnie pogrążyć - mówi Adam N.

Gorzkie słowa kierują pod adresem prokuratury z Lublina. - Mnie system zafundował śmierć społeczną. Nie mogę nigdzie się zatrudnić, bo mam przeszłość kryminalną. Nie mogę wyjechać z kraju, bo mam zakaz. Muszę stawiać się raz w tygodniu na komisariacie oddalonym 40 km od domu - narzeka „Rzymianin”. Dzisiaj na życie zarabia prowadząc hodowlę buldogów angielskich. Ma żonę, rocznego syna i 11-letnią córkę. - Nie mam już nic wspólnego z bydgoskim półświatkiem. Jestem na emeryturze - śmieje się. Jego starszy kompan prowadzi pod Bydgoszczą restaurację.

Na wczorajszą rozprawę doprowadzono świadka Adriana S. Był skuty kajdankami na rękach i nogach. Jest jednym z dziewięciu podejrzanych w sprawie, którą prowadzi obecnie Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy.

Kilkanaście przestępstw

- Postępowanie dotyczy kilkunastu przestępstw kryminalnych, w tym dwóch napadów na sklepy w Bydgoszczy. Jaki jest związek Adriana S. ze sprawą Adama N. i Tomasza L. rozstrzygnie sąd - mówi prokurator Jan Bednarek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej.

Ostatecznie sąd pod przewodnictwem sędzi Ewy Kujawskiej-Loroch nie przesłuchał Adriana S. Nastąpi to po uzupełnieniu materiału dowodowego przez prokuraturę prowadzącą jego sprawę. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 3 września.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!