[break]
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wczoraj zrezygnował z wydawania przepustek na proces Tomasza B., ps. Kadafi, i jego ludzi. Nie znaczy to, że nie zastosowano szczególnych środków ostrożności. Przed salą rozpraw uruchomiono bramkę wykrywającą metale, a dodatkowo wejścia pilnowali policjanci z ręcznym wykrywaczem. Każda osoba wchodząca i jej bagaż zostały dokładnie przeszukane.
Świadek z więzienia
Wreszcie schodami nadeszła grupka mężczyzn w czarnych kombinezonach, kominiarkach i z bronią automatyczną w dłoniach. Pośród nich kroczył ogolony na łyso człowiek w koszuli w prążki. To Maciej B., ps. Maciula, którego Prokuratura Okręgowa oskarżyła o zabójstwo 24-letniego Kamila Ch. w kwietniu 2009 roku.
Chwilę po zajęciu przez niego miejsca na ławie oskarżonych do sali rozpraw został wprowadzony muskularny młody człowiek w białej bluzie, jasnych dżinsach i adidasach, z kajdankami na rękach i nogach. Nazywa się Adrian S., ma 32 lata, jest z zawodu malarzem, ale od lat go nie wykonuje. Jego głównym zajęciem było bowiem popełnianie przestępstw.
Krótko po śmierci Kamila Ch., we wrześniu 2009 roku, złożył zeznania, dzięki którym mógł skorzystać z nadzwyczajnego złagodzenia kary. Dziś odbywa karę dwóch lat i czterech miesięcy za przynależność do grupy przestępczej, rozboje, wyłudzenia, bójki, wymuszenia... Z jego zeznań wyłania się obraz gangu, w którym w bezwzględny sposób dbano o posłuszeństwo. W opowieści Adriana S. pojawia się dwóch głównych aktorów: Rafał T., ps. Trzcina, dawniej Kanar, oraz Adam N., ps. Rzymianin.
Co zdarzyło się w lesie
- Rafał powiedział, że Kamil go oszukał. W czasie, gdy Rafał znalazł się w więzieniu, Kamil handlował narkotykami w jego rejonie. I jak Rafał wrócił, to wyliczył, że Kamil jest mu winien 50 tys. zł. Umówili się w Tryszczynie. Kamil przyjechał z jakimś kolegą, a Rafał z Adamem N. Kamil miał tylko 10 tys. zł, powiedział, że resztę odda w ratach. Wtedy „Rzymianin” wyjął pistolet i kazał mu klęknąć. Kamil zaczął mu ubliżać i „Rzymianin” strzelił mu w głowę. Nie zakopali ciała, bo zabójstwo miało charakter nagły - stwierdził Adrian S.
„Rzymianin” miał się przechwalać dokonaniem tej zbrodni twierdząc, że zrobi tak z każdym, kto będzie oszukiwał. Wczoraj Adrian S. ocenił, że wszystko to zostało wyssane z palca. - „Rzymianin” to megaloman i mitoman. Przechwalał się, między innymi, zabójstwem Jarosława L. z agencji ochrony „Help”, a później został z tego uniewinniony - dodał.
Świadek brał kilka razy w tzw. wywózkach ludzi, którzy w jakiś sposób narazili się gangsterom. Zwykle chodziło o pobicie i zastraszenie. Jedno z miejsc na wywózki znajdowało się w Tryszczynie, inne w lesie pod Otorowem. W kniejach w rejonie obwodnicy Rafał T. i Adam N. mieli też trenować strzelanie z pistoletów. - Ja jeździłem z nimi, ale nie strzelałem, tylko piłem piwo - stwierdził Adrian S.
Dlaczego złożył obciążające zeznania? - Bałem się, że będę musiał dokonywać zabójstw. Oni mieli mnie za takiego killera - odparł. Powiedział też, że zna oskarżonego Macieja B. z widzenia. - Pierwszy raz widzę tego pana - stwierdził na to „Maciula”. Jest on jedynym z siedmiu oskarżonych, który nie odpowiada z wolnej stopy. Wczoraj też jedynym w sali rozpraw. Przypomnijmy, gang „Kadafiego” miał wprowadzić na rynek narkotyki o wartości ponad 22 mln zł.