Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żninianka Agnieszka Czwartek będzie misjonarką w Afryce

Maria Warda
Agnieszka Czwartek jest wesołą dziewczyną, ale o życiu myśli bardzo poważnie, chce pomagać innym
Agnieszka Czwartek jest wesołą dziewczyną, ale o życiu myśli bardzo poważnie, chce pomagać innym Maria Warda
Jest absolwentką Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy gdzie studiowała resocjalizację. Podczas uroczystości ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie, otrzymała Krzyż Misyjny.

Wybrała Pani ciekawą przygodę. Zastanawiam się jak zrodził się pomysł, aby pracować na misjach.
O pracy misyjnej zaczęłam myśleć ponad 2 lata temu. Dosyć późno jak na osobę, która ma już 28 lat. Wcześniej nie przyszło mi to do głowy. Zajęta nauką, najpierw w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych im. Marii Karłowskiej, później studiami, żyłam raczej dniem dzisiejszym, czyli nauką. Jednak przez te wszystkie lata byłam związana z organizacjami działającymi przy Kościele. Należę do duszpasterstwa Emanuel w Żninie. Wyjeżdżałam z nimi na rekolekcje. Ponad 2 lata temu poszłam na pieszą pielgrzymkę do Gniezna. Wtedy podszedł do nas ksiądz werbista z ulotkami informującymi, że organizują 3-dniowe rekolekcje. Pojechałam.

Rekolekcje mogą być atrakcyjną propozycją dla młodzieży?

Proszę wierzyć, że tak. Tam było bardzo dużo młodych ludzi, którzy pragnęli zdobywać nowe doświadczenia i pracować nad swoją osobowością. U mnie podczas pobytu u werbistów po raz pierwszy zakiełkowała myśl, aby wyjechać na misje. Pierwszym zadaniem było rozprowadzanie kalendarzy misyjnych.

Jakie kroki musiała Pani podjąć, aby marzenie stało się rzeczywistością?

Trzeba bardzo zaufać Bogu, że to on kieruje twoimi krokami. Ja tak zrobiłam, ale też zaczęłam działać w tym kierunku. Doszły mnie słuchy, że mogę starać się o wyjazd poprzez Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. Miałabym pewnie szansę, ale tam przyjmują od września, ja się spieszyłam. Na kolejnych rekolekcjach misyjnych spotkałam księdza Franciszka Jabłońskiego, ze stowarzyszenia Misjologów Polskich. Zauważył, że interesują mnie misje. Dzięki niemu poznałam księdza Jakuba Szałka, misjonarza z Czadu. Nawiązałam z nim kontakt. W międzyczasie związałam się z salezjańskim wolontariatem misyjnym. Pracowałam tam aktywnie. Myślę, że ta moja praca sprawiła, że mi zaufano. Ksiądz Jakub zapewnił, że jest chętny aby mnie zabrać do Czadu. Jednak ostatecznie wszystko zależało od Episkopatu Polski. Jestem szczęśliwa, bo i z tej strony dostałam wsparcie, o czym świadczy nadanie mi Krzyża Misyjnego.

To piękna sprawa, ale na misje, szczególnie do Afryki, nie wyjeżdża się jak na wycieczkę do Krakowa.
W Centrum Formacji Misyjnej przygotowują osoby wyjeżdżające do innych krajów. Taka osoba przechodzi badania psychologiczne, bo nie może być tak, że ktoś sobie zamarzy misje na przykład w Afryce, a psychicznie się do tego nie nadaje. Kandydat uczy się języka i przechodzi odpowiednie przeszkolenie, oraz szczepienia. Ja poprzez moją działalność już w jakiś sposób się sprawdziłam. Jednak szczepienia muszę załatwić sobie sama, podobnie jak naukę języka. Przyjaciółka związana także z formacją kościelną, uczy mnie francuskiego, bo w Czadzie jest on językiem urzędowym. Na miesiąc wyjeżdżam do Liege w Belgii dla podszkolenia języka, a 17 sierpnia wylatuję do Czadu.

Czad to kraj biedny, z zupełnie odmienną kulturą, a gorący klimat może zabić. Nie boi się Pani?
Jestem osobą bardzo wierzącą, ufam że Pan Bóg kieruje moimi ścieżkami. Nie boję się niczego, chociaż jadę w rejon, gdzie szaleje aż 5 odmian malarii i dur brzuszny. Lubię ciepłą pogodę, więc myślę, że dam radę, chociaż ksiądz Jakub ostrzega mnie przed straszliwymi upałami panującymi w Czadzie. Wiem też, że to kraj, w którym zabobony są na porządku dziennym, ale czy w Polsce nie ma ludzi zabobonnych. Te czerwone wstążeczki, aby nam nikt dziecka nie zaczarował, słonie na szczęście to nic innego jak zabobony. Jestem przygotowana na ciężką pracę. Mam między innymi uczyć języka angielskiego.

Czego Pani oczekuje po tym wyjeździe?
Mam nadzieję, że pobyt, wśród ludzi, którzy mają inną mentalność rozwinie moją duchową osobowość. Ja ciągle pracuję nad sobą i cały czas się nawracam. Poprzez pracę w trudnych warunkach chcę być bliżej Boga. Przy okazji serdecznie dziękuję księdzu Stanisławowi Talaczyńskiemu, proboszczowi parafii Najświętszej Marii Panny Królowej Polski za wsparcie i pomoc.

Planuje Pani wstąpienie do zakonu?
Kiedyś taka myśl przeszła mi przez głowę. Teraz jednak pragnę realizować się jako osoba świecka. Należy pamiętać, że do świętości powołany jest każdy człowiek. Mamy na to bardzo dużo przykładów.

Jaki wpływ na Pani postawę mieli rodzice?
Mam normalną rodzinę, jednak to nie rodzice, a moja babcia, mama mojej mamy, miała duży wpływ na moje wychowanie. Nie było łatwo, bo byłam krnąbrnym dzieckiem. Z upływem lat, kiedy dorastałam, zmieniłam swoją postawę.

AGNIESZKA CZWARTEK - absolwentka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, studiowała resocjalizację. W sierpniu wyjeżdża do Czadu, gdzie będzie pracowała jako świecka misjonarka. Jej wyjazd wspiera Episkopat Polski oraz ksiądz Stanisław Talaczyński, proboszcz parafii NMPKP w Żninie. Lubi malować, jeździć na rowerze i pływać. Związana z Pałucką Pracownią Rzeźby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!