Zobacz wideo: Na pamiątkę złamania szyfru Enigmy, obchodziliśmy Dzień Kryptologii

Wracamy do sprawy uzasadnienia umorzenia śledztwa w sprawie mostu Uniwersyteckiego. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych - mowa o drogowcach z Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy oraz o błędach projektowych, które mogły skutkować katastrofą mostu Uniwersyteckiego. 9 stycznia ZDMiKP otrzymał decyzję i uzasadnienie o umorzeniu śledztw w obu sprawach.
Decyzja o zamknięciu prawidłowa
W dokumencie o umorzeniu jest opisany szczegółowo zakres czynności sprawdzających wykonanych przez Prokuraturę Okręgową. Podczas środowej sesji Rady Miasta Bydgoszczy Jarosław Wenderlich, przewodniczący klubu radnych PiS, stwierdził, że w uzasadnieniu są zawarte stwierdzenia, od których włos jeży się na głowie - nie zwracano m.in. odpowiedniej uwagi podczas serwisowania mostu na stan konstrukcji. - Wynika z tego, że błędy można było wcześniej wykryć - podkreślił.
Mamy uzasadnienie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Dokument ma ponad 30 stron.
Stwierdzono "poważne przeciążania"
Za prace projektowe odpowiadał gdański Transprojekt. Rękojmia obejmowała 5 lat od momentu uzyskania pozwolenia na użytkowanie. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyło ZDMiKP w Bydgoszczy. Dołączono do niej ekspertyzę Konsultacyjnego Biura Projektowego, w której stwierdzono "poważne przeciążenia kluczowych dla bezpieczeństwa elementów konstrukcyjnych mostu".
Uznano, że największy błąd leżał po stronie zakotwiczeń want podtrzymujących most. Naukowcy z Politechniki Gdańskiej uznali jednak, że ta ekspertyza jest zła. W 2014 roku zlecono przeglądy wszystkich obiektów mostowych w Bydgoszczy. Firma, która wygrała przetarg, stwierdziła, że usterek na moście Uniwersyteckim nie można było dostrzec, jeśli się o nich nie wiedziało.
Uszkodzenia zauważono przy... obróbce zdjęć
"Świadek zeznał, że zauważył je tylko dlatego, że użył aparatu fotograficznego z przybliżeniem i fotografował wanty, a usterki zauważył obrabiając zdjęcia na komputerze" - czytamy w uzasadnieniu Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W uzasadnieniu mowa jest także o monitoringu, który obejmował jedynie cztery z szesnastu want mostu, elementów mocujących - już nie. Prokuratura stwierdziła też, że most przez 7 lat był eksploatowany przy obniżonym poziomie bezpieczeństwa, a do uszkodzenia kotwiczeń want doszło prawdopodobnie podczas ich naciągania przy montażu.
"Brak informacji o deformacji blach w raporcie z rozszerzonego przeglądu mostu w 2018 roku można zdaniem biegłych zaliczyć do nieprawidłowości przy jego serwisowaniu" - stwierdza prokuratura, dodając, że decyzja o zamknięciu mostu była prawidłowa.
Przedawnienie po pięciu latach
Prokuratura w uzasadnieniu stwierdza jednoznacznie, że mimo stwierdzenia błędów projektowych, które nie powstały umyślnie, zarzutów nie można przedstawić, bo nastąpiło przedawnienie. Karalność takiego przestępstwa ustaje po upływie 5 lat, a to upłynęło w listopadzie 2018 roku.
Miasto chce 10,5 mln zł od biura projektowego
Prokuratura uznała, że nie można stwierdzić, iż pracownicy ZDMiKP nie dopełnili albo przekroczyli uprawnienia funkcjonariusza publicznego, m.in. dlatego, że nie mieli do czynienia z dokumentacją projektową, a za obliczenia odpowiadał projektant i biuro projektowe. Nie mogli też zauważyć uszkodzeń podczas przeglądów.
Urząd Miasta Bydgoszczy wystąpił z żądaniem zapłaty 10,5 mln zł do gdańskiego Transprojektu - to koszty naprawy mostu Uniwersyteckiego.