https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Złudny Palucha czar

Grażyna Ostropolska
Powstał komitet obrońców Janusza Palucha. - On jest niewinny. Mamy na to dowody. Zbieraliśmy je siedem lat - twierdzą jego założyciele. Jeszcze nie wiedzą, że wpadli w pułapkę kłamstw.

Powstał komitet obrońców Janusza Palucha. - On jest niewinny. Mamy na to dowody. Zbieraliśmy je siedem lat - twierdzą jego założyciele. Jeszcze nie wiedzą, że wpadli w pułapkę kłamstw.

<!** Image 2 align=right alt="Image 138377" sub="Rys. Łukasz Ciaciuch ">Proces Janusza Palucha, oskarżonego o wyłudzenie 9 mln marek niemieckich od 823 osób z całej Polski, toczył się, z przerwami, 17 lat. Wśród tych, którzy utopili pieniądze w banku Palucha, byli politycy, generałowie, prokuratorzy i lekarze. Przesłuchiwanie setek pokrzywdzonych zajęłoby sądowi kilka kolejnych lat, ale rok temu Paluch doszedł do ugody z prokuratorem. Poddał się dobrowolnej karze, dostał 3 lata pozbawienia wolności i 5 tys. zł grzywny.

W sądzie latami milczał lub opowiadał bajki. Podczas przerw w areszcie dokonywał kolejnych szalbierstw. Wyłudzał zaliczki na zakup wojskowych mieszkań i garaży, wciągał złotników w rzekome interesy na Ukrainie. - Był taki miły i przekonywający - mówili pokrzywdzeni.

W 2005 r. Paluch zadeklarował w sądzie ujawnienie prawdy: - Nie byłem tak potężną siłą, by sam wchodzić w interesy. Miały ją tylko firmy mające układy w rządzie. A jak już wpadłem w sidła odpowiednich ludzi, to nie dało się powiedzieć „Do widzenia”. Bałem się iść na policję, bo miałem rodzinę. Teraz jest za granicą, więc nie wykluczam, że zacznę mówić.

<!** reklama>W lutym 2007 r. z deklaracji się wycofał. - Boję się mówić. Miałem pogróżki - wyjaśniał. W maju 2007 roku udzielił nam wywiadu, zapowiadając w nim: - Mam dość udawania wielbłąda,

zrzucam ten garb.

Garb, według Palucha, wyglądał tak: - Zamknęli mnie w areszcie i straciłem kontrolę nad pieniędzmi. Oni obracali moją kasą i niszczyli papiery. Oni, czyli spółka NTW, Wojciech P. i generał Hall.

Do sądu też wpłynęło oświadczenie niejakiego Wojciecha P. ze Śremu. Miał on wspólnie z gen. Hallem zainwestować pieniądze z kasy Palucha w spółkach „W” i „B” i do 31 grudnia 2005 r. zwrócić mu 18 mln zł. Generała Halla nie znaleźliśmy w spisach PRL ani RP. - Widocznie P. zmyślił to nazwisko, by je ukryć - mówi Paluch.

Sąd wzywa Wojciecha P. na świadka, ale ten zasłania się chorobą.

W styczniu 2007 r. sąd otrzymuje oświadczenie innego mieszkańca Śremu, Mirosława M.: „Oświadczam, że pan Janusz Paluch był wykorzystywany przez zarząd firmy Nedpol, który współpracował z Wojciechem P., przedstawicielem Niezależnego Towarzystwa Walutowego, działającego w Wiedniu, Hamburgu, Krakowie, Warszawie, Bydgoszczy, Poznaniu, Gdańsku i Moskwie. Ludzie z NTW połączyli się z zarządem Nedpolu w maju 1992 r., po aresztowaniu Janusza Palucha”. Pan M. twierdzi, że był świadkiem przekazywania pieniędzy, a jego wiedza o ważnych osobach i politykach związanych z NTW pochodzi z informacji, jakie przekazywał mu przy wódce Wojciech P.

Sąd tych wątków nie rozpatrywał. Powiązań Palucha z politykami nie sprawdzała też prokuratura. Choć był taki moment, że parabankiera i jego kasę rozsławił na całą Polskę

raport Macierewicza

z likwidacji WSI. Tam Janusz Paluch awansował do stopnia pułkownika. Oczywisty błąd (gdy Paluch rozkręcał kasę, miał 24 lata) zdyskredytował inną informację z raportu. W jego parabanku mieli zainwestować 260 tys. marek ministrowie obrony: B. Komorowski i M. Rayzacher, a utopioną kasę pomagał im rzekomo odzyskać agent „Tomaszewski”. Najpierw przy pomocy detektywów, którzy przestraszyli się politycznych układów Palucha, a później - kontrwywiadu.

Paluch o tych rewelacjach raportu mówi z oburzeniem: - Same kłamstwa.

Te, które sam tworzy, najwyraźniej go cieszą. Wierzycielom, którzy nie złożyli na niego doniesienia do prokuratury, nadal obiecuje zwrot pieniędzy. A ci od 18 lat mu wierzą.

- Mamy oświadczenia osób, które potwierdzają zaciąganie milionowych pożyczek od Palucha. Innym przekazał miliony w depozyt - obrońcy Palucha pokazują odręczne pisma z numerem dowodu, peselem i NIP-em pożyczkobiorcy. - Tam jest kapitał. Jeżeli to się ujawni, mogą się zacząć wypłaty dla wierzycieli - mówią z nadzieją w głosie. Każdy z nich utopił w kasie Palucha majątek. Dlaczego mu wierzą? - Gdy go aresztowali, to nas dalej zapraszano na spotkania biznesowe z NTW. Organizowano je w warszawskim „Mariotcie” lub hotelu „Poznań”. Opowiadano o inwestycjach w Rosji i Ukrainie, próbowano od nas wymusić kolejne wpłaty. I śmiano się z Palucha - twierdzą. Podają nazwiska polskich polityków i amerykańskich dyplomatów oraz pana B. z Bydgoszczy, który miał te spotkania organizować.

Obrońcy Palucha powierzają nam kopie oświadczeń jego pożyczkobiorców. Mamy ich adresy. Sprawdzamy, czy oświadczenia są prawdziwe i

gdzie są miliony z kasy Palucha.

Podpis Wojciecha P. ze Śremu widnieje pod oświadczeniem podającym, że w styczniu 1992 r. przyjął on z kasy Nedpolu (firma Palucha) 7,5 mln marek niemieckich. Można w nim przeczytać: „Na 6,5 mln marek założyłem rachunki bankowe w Swiss Banku w Szwajcarii, pozostałą kwotę wykorzystałem na własną działalność gospodarczą. Za każdy rok otrzymywałem dywidendę”.

- Tak, to mój podpis - przyznaje Wojciech P. - Tylko on jest prawdziwy. Reszta nie. Podpisałem im kilka oświadczeń, bo pan B. z Bydgoszczy przekonywał, że Paluch to porządny człowiek i trzeba mu pomóc. Ścigają go jacyś ludzie. Ja dokładnej treści tego, co podpisywałem, nie znam. I niewiele pamiętam, bo byłem wtedy po wylewie. To było 4 lub 5 lat temu. A Palucha poznałem przez Romana B. Pan B. był w ośrodku rehabilitacyjnym i namawiał mieszkańców Śremu na wspólne przedsięwzięcia. Ja prowadziłem wtedy firmę budowlaną. Chyba z osiem razy jeździłem z nim do Palucha rozmawiać o interesach.

Jakich? Nie pamięta. Wzywali go do sądu w sprawie tego oświadczenia, ale żona go nie puściła. - Bała się, że mi to zdrowie pogorszy - wyjaśnia. Twierdzi, że nie miał świadomości, w co się pakuje. Teraz wie. Rok temu jedna z bydgoskich kancelarii wezwała go do zwrotu pożyczki. - Nie mogę zwrócić czegoś, czego nie brałem. A kwota 7,5 mln marek w głowie mi się nie mieści - przekonuje Wojciech P.

Kolejny adres pod oświadczeniem o pożyczce prowadzi nas do Romana i Haliny B. z Bydgoszczy. „W 1991 r. zaciągnęliśmy 6 mln marek niemieckich od firmy Nedpol Janusza Palucha na rozbudowę własnej firmy PPH „System -Band”. Nawiązaliśmy kontakty gospodarcze w Moskwie, Kaliningradzie i Kijowie. Miały się one przełożyć na kontrakty” - czytamy w ich oświadczeniu.

Blok na Kapuściskach. Młoda kobieta nie jest zdziwiona naszą wizytą: - Dziesiątki ludzi pyta o B. - mówi. - Przychodziły do nich setki listów. Nie wiem, gdzie są. Cztery lata temu sprzedali nam mieszkanie. Tanio, bo bardzo się śpieszyli. Padła im firma, mieli jakieś zajęcia komornicze.

Oświadczenia, którymi dysponują obrońcy Palucha,

pachną kolejnym oszustwem.

Ale oni nadal bankierowi wierzą. - Ten B. gdzieś się ukrywa, a Wojciech P. kłamie - twierdzą. I jak tu ich przekonać, że ludzi nabranych przez Palucha są setki?

Można przypomnieć obiecanki, jakie czynił tym wierzycielom, którzy na niego nie doniosą. I lipne wycieczki organizowane do banku, który miał im wypłacić pieniądze.

Widać, że nabieranie ludzi bardzo Palucha bawi. Tak bardzo, że nie omieszkał podsunąć swoim obrońcom szyfrogramu takiej treści: „Do Grupy Biznesowej NTW Polska. Tajne. Zgodnie z naszym planem przystąpić do zniszczenia za wszelką cenę mec. Jolanty Ch. oraz Janusza Palucha. Te dwa instrumenty, które zostały bardzo dobrze wprowadzone w błąd, mają ponieść konsekwencje w sądzie. Muszą zostać natychmiastowo skazane. Mam nadzieję, że wykończymy ich, jak w 1992 r.Palucha”. Podpisał: prezes NTW Wojciech P. Ten ze Śremu, po wylewie.

Fakty

Parabank Janusza Palucha

Nikt nie wierzy, że 24-letni Janusz Paluch działał w pojedynkę. Były podejrzenia, że jest on pionkiem w rękach polsko-rosyjskiej mafii. Popularność parabanku Palucha była ogromna. Pierwsi klienci dostawali miesięcznie 300 proc. odsetek. Często przewyższały ich pensję. Paluch miał swoich bankierów w wojsku (Hieronima I., kierowcę sztabu POW), w urzędzie wojewódzkim (dyrektor wydziału, Zbigniew N.), w szkołach i środowisku lekarskim. Jeden ze świadków procesu twierdził, że w interes firmowany przez Palucha były zamieszane służby specjalne. Pieniądze z jego banku szły na zakup materiałów radioaktywnych zza wschodniej granicy. Rosyjskie bazy wojskowe były po rozpadzie ZSRR w rozsypce i wszystko można było kupić. Mafia polsko-rosyjska transferowała broń na Zachód i Bliski Wschód. Zwrotnie szły narkotyki, a brudną kasę legalizowano, budując firmy. Kupowano też za nie polityczne wpływy. Tajemnicą okryte są związki Palucha z ks. prałatem Jankowskim. Opowiadał o nich śledczym kierowca bankiera. Prałat poręczył Paluchowi (krótko przed jego zatrzymaniem) 2,7 mld starych złotych kredytu w Prosper Banku i sam go spłacił.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski