https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stare grzechy nie do ukrycia

Maria Warda
W żnińskim sądzie rozpoczął się proces Janusza F. i Jana S., emerytowanych milicjantów byłego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Żninie.

W żnińskim sądzie rozpoczął się proces Janusza F. i Jana S., emerytowanych milicjantów byłego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Żninie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 91444" sub="Chłopcy uczyli się w „mechaniku”, który obecnie nosi nazwę Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Marii Karłowskiej / Fot. Maria Warda">Są oskarżeni przez prokuratora oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Mieczysława Górę. Prokurator zarzuca Januszowi F. pobicie w 1987 roku siedemnastoletniego wówczas Piotra K. i o rok młodszego Waldemara P., którzy w nocy z 2 na 3 maja malowali patriotyczne hasła i znaki Polski Walczącej na murach bloków należących do żnińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Jan S. jest oskarżony o niezapisanie zatrzymania w książce wydarzeń i książki kontroli.

Ma żonę katechetkę

Obrońca Janusza F. wnosił o utajnienie procesu. Uzasadniał, że córka oskarżonego studiuje prawo, a jego żona jest katechetką. Nie zgodził się na to prokurator. Sędzia Robert Tuchciński także nie uznał tego faktu za okoliczność wystarczającą do utajnienia sprawy. A fakty są drastyczne.

<!** reklama>Piotr K. i Waldemar P. malowali znaki od godziny 23. Około 2 w nocy, kiedy znajdowali się niedaleko kina „Pałuczanin”, pojawiła się milicja. Do znajdującego się niedaleko kosza na śmieci zdążyli wrzucić puszki z czerwoną farbą. Zdradziły ich brudne ręce. Udało im się jednak uciec. Waldemar P. dotarł do domu. Piotr K. został złapany na ulicy Dworcowej przez osobę cywilną, która zawiadomiła milicję. Został przewieziony do aresztu. Tam bito go tak długo, aż powiedział nazwisko kolegi. Waldemara P. wyciągnięto z łóżka około godziny 4 nad ranem, pomimo, że rodziców nie było w domu, a on był niepełnoletni. Kilka chwil spędził w tej samej celi co Piotr K. Później chłopców rozdzielono. Z akt sprawy wynika, że kontakt z aresztowanymi miał Janusz F.

- Wszedł do celi, kazał rękoma oprzeć się o pryczę, wyciągnął pałkę i bił mnie w okolice pośladków - dowiadujemy się z zeznań Piotra K. Tak samo potraktowany był Waldemar P.

Kazano im milczeć

- Policjant kazał mi stać i trzymać wyciągnięte ręce, kiedy po 15 minutach jedna ręka mi opadła, wchodził do celi i bił tak, że cierpły nogi i okolice nerek - zeznają identycznie poszkodowani.

Rano na policję przyszedł ówczesny dyrektor popularnego w Żninie Technikum Mechanicznego, gdzie się uczyli. W szkole odbył się apel podczas, którego napiętnowano publicznie chłopców jako chuliganów niszczących mienie. Rodzice Waldemara P., także zaangażowani politycznie, poprosili o zrobienie chłopcu obdukcji. Dyrektor „mechanika”, zagroził, że jak ta obdukcja zostanie wykorzystana przeciwko milicji, nie ukończą szkoły. Dlatego obydwie rodziny milczały. Jedynie ciocia jednego z chłopców opowiedziała ich historię jednemu z działaczy podziemnej „Solidarności”. Akt pobicia został opisany w podziemnym biuletynie „Być sobą”. Na tej podstawie prokurator IPN-u oskarżył milicjantów.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski