https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor twierdzi, że nie pamięta

Maria Warda
Najwięcej emocji wzbudziło zeznanie Stanisława M., emerytowanego dyrektora Technikum Mechanicznego w Żninie, gdzie uczyli się pobici przez policjantów Waldemar P. i Piotr K.

Najwięcej emocji wzbudziło zeznanie Stanisława M., emerytowanego dyrektora Technikum Mechanicznego w Żninie, gdzie uczyli się pobici przez policjantów Waldemar P. i Piotr K.

<!** Image 2 align=right alt="Image 92783" sub="Po raz pierwszy w żnińskim sądzie toczy się sprawa z oskarżenia Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Fot. Maria Warda
">Jak już informowaliśmy, w żnińskim sądzie toczy się pierwszy w historii proces z oskarżenia Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi. Na ławie oskarżonych zasiedli byli milicjanci - Janusz F. i Jan S. Temu pierwszemu Mieczysław Góra, prokurator IPN, zarzuca dotkliwe pobicie osadzonych w areszcie Waldemara P. i Piotra K., którzy zostali zatrzymani w nocy z 2 na 3 maja 1987 roku, za malowanie na ścianach żnińskich bloków znaków Polski Walczącej i haseł antykomunistycznych. Jan S. odpowiada za niewpisanie tego faktu do policyjnej księgi zdarzeń.

Jak wynika z zebranych przez prokuraturę materiałów, siedemnastoletni wówczas Piotr K. i rok od niego młodszy Waldemar P. byli dotkliwie bici po pośladkach, w okolicach nerek i po nogach w policyjnym areszcie. Nie znali nazwiska bijącego ich milicjanta, ale zapamiętali jego postawną sylwetkę i bujne, ciemne włosy. Podczas okazania, obydwaj wskazali na Janusza F., jako ich oprawcę.

Krótko po zatrzymaniu, na policję wezwano Stanisława M. dyrektora popularnego „mechanika” (dziś jest to Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych im. Marii Karłowskiej). Zeznający wczoraj rodzice Piotra K. i Waldemara P. powiedzieli, że kiedy nad ranem byli na komendzie w sprawie swych synów, w świetlicy wraz z policjantami był Stanisław M. i z nimi rozmawiał. Przeprowadził z nimi także rozmowę w szkole i był inicjatorem apelu, podczas którego napiętnowano ich synów za akt wandalizmu. Dyrektor ponadto miał zagrozić chłopcom wydaleniem ze szkoły. Ostatecznie obniżono im ocenę z zachowania.

<!** reklama>Stanisław M. podczas wczorajszej rozprawy sugerował, że sprawą swych uczniów nie interesował się, i że ze strony szkoły nie spotkały ich żadne represje.

- Zostałem wezwany na policję w nocy w sprawie uczniów mojej szkoły - zeznał, między innymi, Stanisław M. - To był jedyny przypadek, że byłem wzywany na policję w sprawie swych uczniów. Nie pytałem, za co zostali zatrzymani. Nie rozmawiałem z ich rodzicami.

- Pan jako dyrektor szkoły, nie pytał, za co zostali zatrzymani uczniowie? - dociekał Robert Tuchciński, przewodniczący składu sędziowskiego.

Stanisław M. Utrzymywał, że nie wiedział, co uczniowie przeskrobali i nie interesował się tym później.

Podczas przerwy poszkodowani nie kryli zdumienia

- Przecież największy napis antykomunistyczny był wymalowany naprzeciw jego gabinetu - mówili. - On nie mówi prawdy.

Do tematu powrócimy.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski