Nowa Wioska między Tarkowem Dolnym a Dąbrową Wielką. To tu przed swoim domem Jarosław J. miał zniszczyć maczetą hondę Janusza Ł. z Nowej Wsi Wielkiej.
<!** Image 2 alt="Image 155213" sub="Janusz Ł.
pokazuje
swój pokiereszowany samochód. Zbita szyba, ślady uderzenia ostrym narzędziem
na masce...
Ł. twierdzi, że
to robota Jarosława J. Fot. Dariusz Bloch">- Najpierw Jarek awanturował się przed sklepem w Tarkowie Dolnym i pociął maczetą bmw swojej kuzynki, a parę godzin później zniszczył mi tę hondę - Janusz Ł. pokazuje pokiereszowane auto. Zbita szyba, ślady uderzenia ostrym narzędziem na masce... Ł. twierdzi, że to robota J.: - Jarek miał wtedy wypite. Dzwoni do mojego kolegi Eryka, oświadcza, że właśnie rozbił jedno auto i pyta, czy będzie miał problemy, jak teraz moje rozwali, a mnie potraktuje z broni gazowej lub coś mi połamie.
Eryk mu tę groźbę przekazał, więc pożyczył auto od znajomego, zabrał Piotra O., swojego kuzyna i pojechał zapytać Jarka, o co mu chodzi.
Z wydarzeń pod domem Jarosława J. mamy dwie różne relacje. Janusz Ł. tak je wspomina: - Wychodzę z auta, a tam już stoi na podwórzu Jarek z maczetą i swoim kuzynem Karolem. Ten kuzyn wyrywa drąg ze sznura do wieszania prania i obaj
idą na nas.
Rozbijają szybę w hondzie, zabierają mi komórkę i 20 zł z kieszeni. „Będzie na piwo”, mówią i każą sp...
<!** reklama>Wersja Jarosława J. jest inna: - Nie wiem, czego Ł. ode mnie chce. Maczety nie mam, auta mu nie rozbiłem. Ja mam 172 cm wzrostu, a Ł. prawie 2 metry. To on ze swoim kuzynem i Erykiem przyjechali z maczetą i bejsbolem pod moją chałupę. „Dawno nie byłeś połamany?”, pytają i walą pałą po głowie. Czoło mi rozcięli, pod las wywieźli i wyrzucili...
Pan P., wuj Jarosława J. (mieszkają w jednym domu) jeszcze tę relację ubarwia: - Dobrze, że pies ma długi łańcuch i nie wpuścił ich za Jarkiem do domu. Uciekł, bo Ł. z Erykiem pieniędzy od niego chcieli. Że niby 400 zł jest im winien, choć Jarek twierdzi, że nie ma długu... Po mojemu, to oni od chłopaków pieniążki wyciągają. Stałą taryfę mają, coś jakby haracz - sugeruje P. Wyszedł wtedy z domu, bo pies ujadał. Zobaczył, że Ł. bić go zamierza. - W jednej ręce miał pałę, w drugiej maczetę. Pewnie i ja bym dostał, gdyby żona nie wyszła z domu - wspomina. Twierdzi, że wtedy napastnicy odjechali hondą i wrócili... seatem. - Pojechali na Dąbrowę nowe siły zgrupować - uważa. - Gdy przyjechali drugi raz, to Eryk złapał Jarka pod skrzydełko, powalił na kolana i zdzielił pałą po łapach. Potem zawlekli go do auta. Tam Jarek znów dostał. Straszyli, że dostanie śrutem w kolana... - pan P. opowiada, co od Jarka usłyszał. - Mojego syna Karola też się czepiali - twierdzi. - Dopadli go na majówce, przed sklepem w Tarkowie Dolnym
<!** Image 3 alt="Image 155213" sub="Gdyby Czarny, pies z Nowej Wioski, mógł zostać świadkiem, z pewnością wyszczekałby prawdę. Dowiedzielibyśmy się wtedy, czy był najazd na jego pana w celu wyłudzenia haraczu, czy też to jego pan rzucił się na przyjezdnych z maczetą i rozwalił im hondę. Fot. Dariusz Bloch">spałować chcieli.
Sklep w Tarkowie Dolnym niejedno widział. Tu od lat zbierają się młodzi ludzie z okolicy. Jedni z nudów, inni z potrzeby towarzystwa. Piją, randkują, toczą bójki. 29 maja doszło tu do potyczki między 27-letnim Jarosławem J. a jego kuzynami P. Najbardziej ucierpiało bmw, należące do Ewy P. Kobieta potwierdza, że to jej kuzyn Jarek pociął auto maczetą. Dlaczego? - Nie wiem, co mu się stało - twierdzi Ewa P. - Szedł z butelką piwa na mojego męża. Od słowa do słowa i rzucił się na nasze bmw z maczetą. Policji mówił, że wziął ze sklepu pręt, ale to nieprawda. Podobno policjanci szukali potem tej maczety w jego domu.
Pani Ewa pokazuje nam zdjęcia rozbitego bmw. Roztrzaskane boczna szyba i lusterko, zagłębienia w masce. - Wsiedliśmy szybko do auta i uciekliśmy przed rozwścieczonym Jarkiem - mówi. Nie kryje, że trochę się kuzyna z Nowej Wioski obawia. - Opowiadał, że mojemu mężowi łeb siekierą utnie - wspomina i zdradza: - Już raz gościa siekierą poczęstował i dostał za to półtora roku wiezienia.
- To było bardzo dawno temu, teraz jestem spokojnym człowiekiem, pracuję - broni się Jarosław J.
Ewa P. opowiada nam o próbie ugody z kuzynem: - Podczas konfrontacji na policji Jarek obiecał, że mi za uszkodzenie auta 1000 zł zapłaci. Mija miesiąc i nic...
- Nie rozbiłem żadnego bmw. Nic nie wiem o bójce pod sklepem w Tarkowie - idzie w zaparte Jarosław J. i sugeruje: - Ł. zapłacił Ewie P., żeby przeciw mnie zeznawała.
Kłamie, bo na to, że ciął bmw maczetą przed sklepem w Tarkowie są też inni świadkowie.
- Ja składam wniosek, by obie sprawy - zniszczenie maczetą auta Ewy P., a parę godzin później mojej hondy - połączono i zrobiono jedno śledztwo, a policjant mi na to: „Pan tu nie jest stroną” - denerwuje się Janusz Ł. I ma powody, bo sprawa maczety ma
<!** Image 4 alt="Image 155215" sub="Drugim niemym świadkiem, tym razem rozbicia maczetą bmw, jest sklep w Tarkowie Dolnym. Alkohol plus znudzeni młodzieńcy równa się... furia i bijatyka. Fot. Dariusz Bloch">drugie dno.
- Nie zgłaszałem policji rozbicia hondy, bo było mi wstyd, że Jarek (z kuzynem) tak mnie podszedł i okradł - wyjaśnia Ł. Twierdzi, że bał się też o siostry, które ma pod opieką. - Chciałem je zawieźć do matki, bo ona w Niemczech pracuje - mówi. Miał je tam zabrać jego kuzyn Piotr O., przewoźnik na tej trasie. Ten sam, który 29 maja wieczorem pojechał z Januszem Ł. hondą pod dom Jarosława J. w Nowej Wiosce i był świadkiem rąbania auta maczetą.
Siostry Ł. do Niemiec nie wyjechały, bo Piotra O. aresztowano. - Kuzyn miał do mnie pretensje, że nie powiadomiłem o rozbiciu hondy policji. Sam poszedł to zgłosić na komisariat w Nowej Wsi Wielkiej i już nie wrócił - mówi Janusz Ł.
Piotr O.( wcześniej niekarany), od dwóch miesięcy siedzi w areszcie. - Prokuratura Bydgoszcz - Południe zarzuca mu, że wspólnie i w porozumieniu z dwoma innymi osobami pozbawił wolności Jarosława J. w celu wyegzekwowania długu - informuje rzecznik prokuratury Jan Bednarek i podpowiada, że dwaj podejrzani o współudział w tym przestępstwie są poszukiwani przez policję.
- Piotr jest niewinny - twierdzi Ł. i podobno nie wie, że też jest przez policję poszukiwany. On i jego kolega Eryk. - To kłamstwo, że chcieliśmy wymusić od Jarka haracz. On tak się broni i szuka teraz fałszywych świadków, a policja idzie mu na rękę i chce łeb ukręcić sprawie rozbicia bmw - sugeruje. Udało mu się nagrać kamerą rozmowę ze znajomą Jarosława J. - Jarek jej mówił, że „ugaduje się z Ewą P. przy policji” - demonstruje fragment nagranej rozmowy.
Podobno 10 osób podpisało się pod petycją o uwolnienie Piotra O. Sugerują, że to Jarosław J. jest postrachem okolicznych wsi, a jego zeznania nie są wiarygodne.
- O mnie też tam napisali, że z maczetą latam, a ja mam 60 lat i nie w głowie mi zabawy w samuraja. Będę ich skarżył o zniesławienie - zapowiada pan P., wuj Jarosława i tak podsumowuje to zamieszanie: - Wioska nieduża, a takie cuda się dzieją...