Zatrzymano i aresztowano rąbińskiego podpalacza. Człowiek, z którego powodu płonęły wielkie sklepy meblowe wpadł, gdy podpalił... wycieraczkę. Ma zarzuty dotyczące jedenastu podpaleń. Nie robił tego dla zysku i wszystko wskazuje na to, że to piroman.
<!** reklama>
Mężczyznę ujęto w środę, ale poinformowano o tym dopiero teraz. Bowiem dziś stróże prawa są już pewni, że za kratami siedzi człowiek, który jesienią ubiegłego roku postawił na nogi wszystkie służby w mieście.
Właśnie w środę w nocy czujnością wykazał się jeden z policjantów komendy. Gdy przebywał w jednej z klatek bloku przy ul. Wojska Polskiego, nagle zgasły światła. Postanowił dokładnie sprawdzić co się stało.
<!** Image 3 align=middle alt="Image 184396" >
- Zauważył płonącą wycieraczkę oraz drzwi jednego z mieszkań. W trakcie przeszukiwania korytarzy i piwnic zatrzymał mężczyznę. Wszystko wskazywało na to, że ma on związek z podpaleniem mieszkania - relacjonuje asp. Izabella Drobniecka z policji.
Stróże prawa zaczęli przesłuchiwać 29-latka i najpierw przyznał się do podpalenia kilku aut na Rąbinie. W sobotę został aresztowany, ale nadal go przesłuchiwano, bowiem mógł przecież być też winien innych podpaleń.
- Czynności pozwoliły wysnuć tezę, a wizja lokalna upewniła nas w tym - mówi komendant policji, inspektor Wiesław Dzierbicki.
Najprawdopodobniej podpalacz był piromanem i nie kierował się chęcią zarobku, co sugerowano po podpaleniach sklepów meblowych. Więcej szczegółów w jutrzejszym wydaniu "Expressu".