- Strategiczne decyzje podejmuję osobiście. Tak jest najlepiej. Zresztą wówczas wszystko lepiej działa, a i sam czuję się pewniej - mówi Stefan Medeński, prezes grupy Polpak Świecie, biznesman i myśliwy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 86123" sub="Prezes Stefan Medeński jest na niemal każdym meczu występujących w Dominet Bank Ekstralidze koszykarzy Polpaku Świecie. Towarzyszą temu spore emocje: Trudno usiedzieć na miejscu. / Fot. Marcin Saldat">Polpak-Karton sp. z o.o. zajmuje się produkcją i sprzedażą tektury falistej oraz opakowań z tektury falistej, dystrybucją maszyn do pakowania, a także kompleksowymi systemami pakującymi dla przemysłu i handlu. Spółka jest malowniczo zlokalizowana nad pięknym jeziorem w niewielkiej miejscowości Poledno, 10 km na południe od Świecia. Zaczęła działać w marcu 1994 r. Do grupy Polpak należy także Polpak-Recykling sp. z o.o. w Polednie oraz papiernia w Grudziądzu. Ten biznes zajmuje mnóstwo czasu, ale prezes firmy, Stefan Medeński, ma jeszcze dwie pasje - koszykówkę i polowanie.
11 lat temu w Świeciu powstał
klub sportowy Polpak,
który rozpoczął zmagania od trzeciej ligi. A już w 2005 roku awansował do ekstraligi! I już w swoim debiutanckim sezonie dotarł do półfinału. Także kolejne rozgrywki były udane - zespół zajął szóste miejsce. Natomiast w zakończonym niedawno sezonie Polpak miał spore szanse nawet na awans do ścisłego finału. Ostatecznie jednak drużyna ze Świecia uplasowała się na czwartym miejscu. Tak szybki rozwój nie byłby możliwy bez solidnego wsparcia finansowego prezesa Medeńskiego. To jedyny, obok Ryszarda Krauzego z Prokomu Trefl Sopot, biznesmen wykładający swoje pieniądze na koszykówkę. Pozostałe kluby mają sponsorów, dzięki którym utrzymywani są nie tylko zawodnicy, trenerzy, ale także działacze. W Świeciu tego nie ma.
<!** reklama>- Nie mamy tak rozbudowanej administracji - mówi Medeński. - Dzięki temu nawet 80 proc. budżetu, który wynosi u nas nieco ponad 3 mln zł, idzie na płace zawodników i trenerów. W innych klubach bywa, że jest to tylko 50 procent.
Ale to nie powinno nikogo dziwić. Klub sportowy jest podobnie zarządzany jak firma. Szef zawsze ma ostateczne zdanie: - Liczę się z opinią trenerów, ale ostatecznie to ja podejmuję decyzję, czy podpisujemy kontrakt z danym koszykarzem, czy też nie - wyznaje Medeński. - Nie mam doradców, rad nadzorczych. Ja decyduję, ile pieniędzy wydam na klub.
<!** Image 3 align=left alt="Image 86123" sub="Polowanie to druga, obok koszykówki, pasja Medeńskiego. - Czasami na przygotowania poświęcam nawet kilka miesięcy - mówi prezes Polpaku. / Fot. Archiwum S. Medeńskiego">Ponad 90 proc. kosztów klubu pokrywa sam Medeński, reszta to pomoc miasta i drobnych sponsorów. - Abyśmy mogli zrobić krok do przodu, muszą się włączyć w sponsorowanie inne podmioty. Zresztą od tego uzależniam start w europejskich pucharach, do których uzyskaliśmy awans. Nie zarobimy na tym ani grosza, a zapłacić za to będziemy musieli jakieś kilkaset tysięcy złotych. Wiem, że to jest promocja dla firmy, klubu, jak i magnes mogący przyciągnąć do nas klasowych graczy, ale musi nastąpić wsparcie finansowe - mówi szef Polpaku.
W środkowisku koszykarskim Medeński uważany jest za człowieka zdecydowanego, mającego swoje zdanie. Na początku nie mógł zrozumieć, dlaczego w lidze grają kluby, które mają problemy finansowe, oszukują zawodników. Według niego, zasady powinny być przejrzyste - gra ten, kogo na to stać, jak w biznesie.
- Kiedyś się tym strasznie denerowałem. Teraz jestem spokojniejszy, dbam o swój klub. Inni, aby jak najdłużej zaistnieć w rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki, będą musieli zmienić sposób zarządzania. Nie ma innej drogi.
Prezesi innych klubów mają trochę inne spojrzenie. Rządzą wspólnie z radami nadzorczymi, są uzależnieni od polityków... Medeński tego kłopotu nie ma. Do tego pracuje przecież... społecznie: - Pensji dla siebie nie wymyślam, bo to byłaby sztuka dla sztuki - mówi.
W ostatnich rozgrywkach zespół w ćwierćfinale wyeliminował lokalnego rywala, mającego ponadtrzykrotnie wyższy budżet - Anwil Włocławek.
- Pokonanie Anwilu było
najważniejsze w tym sezonie
- Po pierwsze, ta rywalizacja była bardzo prestiżowa. A po drugie, po wyeliminowaniu zespołu z Włocławka awansowaliśmy do najlepszej czwórki w Polsce. A taki cel postawiłem przed zespołem - stwierdza Medeński.
Szef Polpaku jest ambitnym człowiekiem. Dlatego zbudował potęgę grupy Polpak. Dlatego też stawia przed zespołem nowe wyzwania.
<!** Image 5 align=right alt="Image 86123" sub="- Ludzie myślą, że nam sprawia radość zabijanie zwierząt. A to nie tak! - zapewnia Stefan Medeński. - Fascynujące jest to, że poznajemy ich zwyczaje. Zresztą nie tylko ich, ale także tubylców. Kontakt z nimi powoduje, że chociaż na chwilę zapominam o licznych obowiązkach. Po takiej wyprawie jestem naprawdę zrelaksowany. / Fot. Archiwum S. Medeńskiego">- Każdy kolejny sezon powinien być lepszy - mówi. - Wiem, że są kluby mające ogromne pieniądze, ale w końcu to są rozgrywki o mistrzostwo Polski. Co mam powiedzieć zawodnikom i szkoleniowcom na początku sezonu? Że gramy o ósme czy dziewiąte miejsce? Bez sensu. Zresztą
pieniądze to nie wszystko
Ważne jest w jaki sposób je wydajemy, zarządzanie. To jest nasza przewaga.
Czwarte miejsce w ostatnim sezonie jest większym sukcesem niż ta sama lokata uzyskana 2 lata temu. Przecież teraz liga jest dużo mocniejsza, bardziej wyrównana. Poza tym była naprawdę spora szansa na awans do finału. W półfinałowej rywalizacji z Prokomem Tefl Sopot fatalny błąd popełnił sędzia, który uznał punkty zdobyte przez koszykarza rywali, chociaż w momencie podania zarówno podający ją gracz, jak i sama piłka byli poza boiskiem! - Sędziowie są tylko ludźmi i mają prawo się mylić. Ale na takim poziomie rywalizacji powinni pracować tylko najlepsi - uważa Medeński. - Odnośnie sytuacji z półfinałowej potyczki z Prokomem - błąd boli tym bardziej, że wszyscy go widzieli. Wszyscy, oprócz stojącego dwa metry od akcji arbitra. Trochę to chyba dziwne?
- W lidze potrzebujemy więcej takich drużyn jak Polpak - mówi Janusz Wierzbowski, prezes PLK. - Klub ma stabilną sytuację finansową, osiąga bardzo dobre wyniki sportowe, jest zainteresowanie ze strony kibiców, mediów. Życzyłbym sobie więcej takich ośrodków.
Trzy lata temu prezes Medeński miał spory dylemat: którą ze swoich pasji wybrać. Kiedy Polpak wygrywał decydujący mecz o awans do ekstraligi z Sokołem Łańcut, nie było go na trybunach.
- Musiałem wybierać między dwiema pasjami - koszykówką i myślistwem. A wyprawę na polowanie za koło polarne organizuje się pół roku... O awansie do ekstraligi dowiedziałem się przez telefon satelitarny. Polowanie udało się - mówi Medeński. - Jestem pierwszym polskim myśliwym, który ustrzelił polarnego niedźwiedzia. To zdarzyło się na Ziemi Baffina. Ważył 900 kg. Byłem cały miesiąc w Kanadzie. To była wyprawa na wszystkie niedźwiedzie: grizzly, baribale, a potem polarne za kołem podbiegunowym.
Jednak ostatnio Stefan Medeński był na polowaniu w lutym... zeszłego roku.
- Inwestycja w Grudziądzu była bardzo ważna i nie mogłem jej zostawić - mówi. - Wierzę, że do jesieni zakończą się wszystkie prace związane z papiernią i będziemy ją wykorzystywać w stu procentach. Wówczas będzie czas i na polowania, i na klub sportowy. Najważniejszą z tych rzeczy jest biznes, bez którego nie mógłbym mieć swoich pasji.
<!** Image 4 align=left alt="Image 86123" sub="Zespół koszykarzy odniósł spory sukces. W ekstralidze zajął czwarte miejsce. - Wierzę, że kolejny sezon będzie jeszcze lepszy - mówi Medeński. / Fot.Marcin Saldat">Prezes wspomina o jeszcze jednej ważnej rzeczy: - Polpak nie sprzedaje co prawda produktu na rynek i nie musi go reklamować wśród nowych klientów, mamy stałych odbiorców, jednak dzięki koszykówce nikt już w Polsce nie pyta, kim jesteśmy.
W pałacu
Najdroższe są remonty
Stefan Medeński zainwestował duże pieniądze i odrestaurował pałac w Polednie. W powiecie świeckim nie brakuje stu- i dwustuletnich dworków i pałaców. Bez kilku milionów złotych na koncie nie ma jednak co marzyć o zamieszkaniu w dawnej siedzibie polskiego lub niemieckiego rodu arystokratycznego. I nie chodzi tu tylko o cenę ich wykupu od Agencji Nieruchomości Rolnych, która przejęła je po upadłych Państwowych Gospodarstwach Rolnych.
Najwięcej pieniędzy pochłaniają późniejsze remonty, które muszą być przeprowadzane w porozumieniu z konserwatorem zabytków.
Warto wiedzieć
Jedenaście lat Klubu Sportowego Polpak Świecie
Klub Sportowy Polpak Świecie powstał w 1997 r. Wówczas zadebiutował w rozgrywkach III ligi koszykarzy pod nazwą Polpak-Strażak Przechowo (dzielnica Świecia), zajmując piąte miejsce.
W lipcu 2000 r. z inicjatywy Stefana Medeńskiego i Małgorzaty Smolarz, właścicieli firmy Polpak-Karton sp. z o.o. w Polednie, utworzono Klub Sportowy Polpak Świecie. W tym samym roku drużyna wywalczyła awans do II ligi, zajmując w niej 8 miejsce.
Od sezonu 2003/2004 Polpak rozpoczął grę w I lidze. Jako beniaminek I ligi w sezonie 2003/2004, zespół zapewnił sobie w końcówce rozgrywek sezonu za- sadniczego (po zwycięstwie nad liderem ligi), 10 miejsce i dalsza grę na zapleczu PLK.
W sezonie 2004/2005 zespół prowadzony przez trenerów Aleksandra Krutikowa i Tadeusza Gzellę awansował do ekstraligi.
Przez dwa sezony zespół występował w Grudziądzu, ponieważ w Świeciu nie było hali spełniającej wymagania Polskiej Ligi Koszykówki. W zakończonym właśnie sezonie Polpak wrócił do Świecia - jesienią ubiegłego roku oddano do użytku kompleks sportowy przy ulicy Sienkiewicza.
14 sierpnia 2006 r. powołana została pierwsza w Świeciu Sportowa Spółka Akcyjna Polpak SA.
Klub jest organizatorem turniejów koszykówki o Puchar Burmistrza Świecia i Prezesa Firmy Polpak-Karton sp. z o.o. Był także organizatorem międzynarodowego turnieju koszykówki z udziałem I-ligowych drużyn z Rosji i Litwy. W 2006 r. Polpak zorganizował w Grudziądzu finał Pucharu Polski.
KS Polpak Świecie prowadzi także grupy młodzieżowe, to jest młodzików, juniorów i kadetów. Zespoły te z powodzeniem rywalizują z rówieśnikami województwa kujawsko-pomorskiego.