Polonia zbudowała skład, na jaki było ją stać. Bydgoscy kibice złorzeczą
jednak prezesowi i wieszczą trzeci w historii spadek z ekstraligi. Dobrze, że chociaż żużlowcy są optymistami.
<!** Image 2 align=none alt="Image 182884" sub="Kluczem do utrzymania w ekstralidze będą zwycięstwa na własnym torze. Wiele zależeć będzie, m.in., od postawy Emila Sajfutdinowa (na zdjęciu w czerwonym kasku). 22-letni Rosjanin ma być liderem Polonii.
FOT. Jarosław Pabijan">„Trzeba skończyć z życiem ponad stan”. „Na Sportową musi wreszcie wrócić normalność”. „Zanim przyjdą sukcesy, trzeba postawić na nogi finanse spółki” - te zdania, wypowiadane przez prezesa Polonii, Mariana Deringa, kibice znają już na pamięć.
Dering jest pierwszym prezesem od lat, który nie może liczyć na znaczącą pomoc miasta. Jego poprzednicy byli w komfortowej sytuacji. W ostatnich kilku latach to ratusz, niemal w 100 procentach, finansował bydgoski speedway. Jest większościowym udziałowcem Polonii, więc dawał pieniądze z tytułu dokapitalizowania żużlowej spółki oraz z puli na promocję.
Miasto płaciło ponadto za prawa do organizacji turnieju Grand Prix, a potem zrzekało się zysków z imprezy. Kiedy trzeba było pokryć posezonowe długi, też nie żałowało grosza. Sporo dorzucały również miejskie spółki. Słowem - eldorado.
Miasto daje połowę
Dobre czasy skończyły się wraz z ustąpieniem prezydenta Konstantego Dombrowicza. Nowy gospodarz miasta, Rafał Bruski, zapowiedział zmiany w finansowaniu zawodowego sportu:
- Każdy bydgoski klub dostanie z miasta połowę swego budżetu. O drugą połowę będzie musiał zatroszczyć się sam - poinformował i dodał, że żużlowcy mogą liczyć maksymalnie na 3 miliony złotych oraz 250 tysięcy z tytułu promocji.
<!** reklama>Polonia oszacowała swój przyszłoroczny budżet na poziomie 6,7 miliona złotych. Założyła, m.in., że 1,7 mln zł zarobi na sprzedaży biletów i karnetów na mecze ligowe, Kryterium Asów, półfinał Drużynowego Pucharu Świata oraz finału młodzieżowych indywidualnych mistrzostw Polski. Aby zakładana kasa wpłynęła jednak na konto klubu, musi zostać spełniony jeden warunek: każde zawody musi oglądać średnio 5 tysięcy widzów.
Inni mają dużo więcej
Jeśli dodamy do wymienionych wpływów pieniądze z miasta oraz 1,7 miliona od lokalnych sponsorów i Enei, sponsora tytularnego żużlowych rozgrywek, to wyjdzie nam budżet właśnie w granicach 6,7 miliona zł. To mało w porównaniu z finansami innych klubów. Lokalny rywal - Unibax Toruń zbudował skład za 8 milionów. 500 tysięcy więcej wydała tarnowska Unia, z kolei Falubaz Zielona Góra przeznaczył na pensje aż 9 milionów zł.
Marian Dering nie miał więc poważnych argumentów w negocjacjach z zawodnikami. Wprawdzie udało mu się zatrzymać Emila Sajfutdinowa (1,6 mln złotych za sezon), Tomasza Gapińskiego i Roberta Kościechę (ok. 700-800 tys.), ale poległ w rozmowach z Grzegorzem Walaskiem, który nie zgodził się na obniżenie zarobków („Greg” miał zapisane w kontrakcie 1,8 mln zł, a obecne władze klubu chciały mu płacić 1,3 mln zł).
Lukę po nim mają wypełnić Rosjanin Artiom Łaguta (poprzednio Włókniarz Częstochowa) i Krzysztof Buczkowski (z GTŻ Grudziądz). Zarobki tej dwójki zmieszczą się w kwocie proponowanej Walaskowi.
- Nie jest to skład na miarę oczekiwań kibiców i moich. Chciałem zbudować drużynę gotową walczyć o pierwszą czwórkę, ale nie udało się. O wszystkim zdecydowały finanse - mówi Jerzy Kanclerz, dyrektor sportowy Polonii, który w przyszłym roku ma być też menedżerem zespołu. Nie przekreśla jednak szans bydgoskiej drużyny. Daleki jest przede wszystkim od opinii, że Polonia może nie utrzymać się w 10-zespołowej ekstralidze.
Od piątego do ósmego
- Wierzę, że zawodnicy pozytywnie zaskoczą kibiców. Stać ich na miejsca w przedziale od piątego do ósmego. Mamy ciekawy zespół. Każdy ma coś do udowodnienia. Połączenie ambicji z pracowitością może dać pozytywne efekty - przekonuje Jerzy Kanclerz i uzasadnia: - Sajfutdinow już siódmy sezon będzie u nas jeździł i powinien być liderem zespołu. Gapińskiego stać na wiele, również w ekstralidze. Jeśli Kościecha poprawi się w meczach wyjazdowych, to także będzie silnym punktem zespołu. Buczkowski był liderem GTŻ w pierwszej lidze i wierzę, że dobrą formę pokaże także w najwyższej klasie rozgrywkowej. Poza tym, zawsze dobrze czuł się na bydgoskim torze. Liczę również na rozwój talentu Artioma Łaguty. Przypomnę, że w tegorocznym Kryterium Asów przegrał tylko z Emilem Sajfutdinowem.
Pozytywnie nastawieni są też sami żużlowcy.
Sajfutdinow: - Nie przekreślajcie nas na starcie. Jeżeli wygramy pierwszy mecz u siebie, to potem powinno być już z górki.
Kościecha: - Odejście Grzegorza Walaska wcale nas tak bardzo nie osłabiło. Artiom i „Buczek” są w stanie zdobywać razem porównywalną liczbę punktów.
Buczkowski: - Mamy ciekawy zespół, który niejednemu może utrzeć nosa. Jeśli chodzi o mnie, to ostatnie dwa sezony spędziłem w pierwszej lidze, gdzie odbudowałem się psychicznie po kontuzji z września 2008 roku (kilkudniowa śpiączka, usunięta śledziona, stłuczone płuco, cztery złamane żebra, obrzęk głowy i kręgosłupa - red.).
Gapiński (kapitan): - A ja myślę, że będziemy w górnej części tabeli. Nawet ze Stalą Gorzów i Falubazem Zielona Góra jesteśmy w stanie powalczyć. Mamy waleczny i bojowy zespół i udowodnimy to na torze.
Kasa ważniejsza od psychologa
W Polonii wszyscy podkreślają, że kluczem będzie dobra atmosfera. Działacze planują ponadto spotkania z psychologiem. Mają to być seanse motywacyjne, dwie godziny przed meczem. - Jednemu to pomaga, innemu nie - ocenia ten pomysł były żużlowiec, wychowanek Polonii. - Z własnego doświadczenia wiem, że na atmosferę i zaangażowanie na torze najlepiej wpływają regularne wypłaty. Jest kasa, jest i jazda - dodaje.
Z tym problemów być nie powinno, bo prezes dokładnie skalkulował wydatki. A więc, naprzód Polonio!
Opinia
<!** Image 3 align=left alt="Image 182884" >Marian Dering, prezes Polonii
Chcę uniknąć zadłużenia na koniec sezonu i dlatego zbudowałem drużynę na miarę możliwości finansowych. Część kibiców zarzuca mi, że nic nie robię, nie szukam sponsorów. To nieprawda. Prowadzę wiele rozmów z różnymi podmiotami. Jak na razie udało mi się zebrać około miliona złotych. Nie jest łatwo o darczyńców. Brakuje firm, których centrale znajdowałyby się w Bydgoszczy. Poza tym, sponsor chce coś w zamian. Dla przykładu: firma „Caelum” budowała stadion w Gorzowie i na tym zarobiła. Nie chcę obiecywać gruszek na wierzbie i dlatego musiałem rozstać się z Grzegorzem Walaskiem. Po głębokiej analizie stwierdziłem, że nie będę mógł wypłacić mu wszystkich pieniędzy, zapisanych w kontrakcie na sezon 2012 (warunki umowy zawodnik uzgadniał z poprzednim prezydentem miasta i poprzednim prezesem Polonii - przyp. red.). Chcę, aby na koniec sezonu 2012 bilans spółki wyszedł na zero. W Polonii musi w końcu być normalnie.