W minionym roku kontroli było o 70 mniej niż w 2014 - „tylko” 435, za to zakwestionowanych towarów aż niemal 60 proc. - wynika z danych Państwowej Inspekcji Handlowej. To wzrost o 16 procent, a więc poważny.
- Mamy co robić, co bezlitośnie pokazują statystyki - komentuje Luiza Chmielewska, naczelnik Wydziału Prawno-Organizacyjnego i Ochrony Konsumentów Inspektoratu PIH w Bydgoszczy. - Przewinienia są różne: najczęściej jest to brak odpowiedniego oznaczenia sprzedawanych wyrobów, podawania ich składu, czy stosowania składników innych od zadeklarowanych przy sporządzaniu potraw.
Najczęstsze przewinienia to brak odpowiednich oznaczeń wyrobów i skład inny od zadeklarowanego. - Luiza Chmielewska
Inspektorzy podkreślają, że konsumenci mają prawo do pełnej informacji, którą znaleźć muszą w miejscu zakupu. To, że informacja znajduje się „na zapleczu sklepu” albo „o wszystkim wie mój świetnie poinformowany personel restauracji” - jak często tłumaczą się ukarani przedsiębiorcy - nie jest dla nich żadnym usprawiedliwieniem.
PRZECZYTAJ:Kontroli PIH mniej, ale wykrytych nieprawidłowości więcej
W wielu przypadkach powodem ukarania jest stosowanie nieodpowiednich nazw. Napój nie może udawać soku, a napoje spirytusowe czy likiery nie mogą być sprzedawane jako „wódka”. Na tym ostatnim poległ sklep monopolowy z ul. Królowej Jadwigi 1, a właściciele zapłacić musieli tysiąc złotych kary. Różnica jednego procenta w zawartości alkoholu może być kosztowna...
O tym, że wielu z ukaranych zdaje sobie sprawę, jakie przepisy obowiązują, może świadczyć fakt, że od nałożonych przez PIH sankcji odwołuje się mniej niż połowa z nich.
Na stronach PIH znaleźć możemy decyzje o nałożeniu kar na poszczególnych przedsiębiorców wraz z dokładnym uzasadnieniem. Trafiają one do publicznej wiadomości po uprawomocnieniu się decyzji i publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej.
