Dyskusja rozpętała się na łamach dziennika „Ziemia Pomorska”. - Bardzo wiele brakuje jeszcze „stolicy Pomorza”, by stała się prawdziwą stolicą Pomorza - napisał (z), wywołując temat. - Brak nam i rozmównicy telefonicznej na dworcu, i papierosów w kiosku na dworcu, i nocnych tramwajów i jakiegoś punktu informacyjnego, i wielu innych rzeczy. Ale najbardziej brakuje uregulowanego placu dworcowego”.
Rzeczywiście, okolice dworca Bydgoszcz Główna w niczym nie przypominały wówczas zadbanego zielonego skweru, jak wyglądało to miejsce zarówno w czasach pruskich jak i II Rzeczypospolitej.
Na prasową krytykę ówczesne władze zareagowały natychmiast. Obyczajem tamtych lat, w krótkim czasie opracowany został i „przedstawiony społeczeństwu” plan przebudowy placu. Był na miarę swojej epoki, czyli sporządzony z rozmachem, nieliczący się z kosztami. Jednak przedstawiający go naczelnik Wydziału Planowania Miast i Osiedli Pomorskiego UW inż. Zawiślewski stanowczo twierdził, że realizacja tego planu może nastąpić w najbliższej dziesięciolatce.
Główne założenia to poszerzenie placu do 60 metrów i podział go na trzy części. W jednej miał znaleźć się „parking dorożek samochodowych”, w drugiej dworzec autobusowy, w trzeciej skupić się miał ruch prywatnych pojazdów. Na każdą z tych części, jak również do pętli tramwajowej prowadzić miało bezpośrednie przejście z dworcowych tuneli podziemnymi peronami.
Z dworca PKP odjeżdżać miały aż cztery linie tramwajowe: jedna ul. Dworcową, druga - Królowej Jadwigi, trzecia... ul. Zygmunta Augusta w stronę Okola i czwarta też ul. Zygmunta Augusta, ale na Bocianowo! W tym celu ta wąska wówczas ulica przerodzić się miała w szeroką arterię prowadzącą do nowego żelbetowego mostu, który miał zostać przerzucony przez Brdę z wylotem na ul. Chełmińską. Plac dworcowy zamykać miały od strony centrum miasta dwa imponujące gmachy: wieżowiec dla Izby Skarbowej i niski, ale długi budynek Domu Kolejarza. W bardziej odległej przyszłości planowano dostawienie nowoczesnego hotelu.