Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawodowi kierowcy po trupach do celu - zatrzymać ich nikt nie potrafi czy nie chce?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Wypadek na „10” w pobliżu Stryszka, czyli dzień jak co dzień...
Wypadek na „10” w pobliżu Stryszka, czyli dzień jak co dzień... Dariusz Bloch, archiwum
Podziwiam pasażera, który zrobił zdjęcia piratowi w barwach PKS Bydgoszcz i nagłośnił jego wyczyny. Reakcja pracodawcy mocno mnie jednak rozczarowała.

Zdjęcie autobusu PKS na trasie Grudziądz - Bydgoszcz, w okolicy Przechowa, dla przestrogi pokazywaliśmy czytelnikom kilka razy. Zrobił go pasażer, przestraszony „stylem jazdy” kierowcy autobusu, gdy ten, kończąc wyprzedzanie, będąc wciąż na lewym pasie ruchu, niemal mijał już skrzyżowanie z wysepką oddzielającą na środku jezdni. Zdjęcie dla mnie jest bezsprzecznie wiarygodne. Popisy tak zabawiającego klientów szaleńca musiały trwać wystarczająco długo, by jeden z nich zdecydował się zrobić mu zdjęcia na gorącym uczynku i zdążył kilka tych fotek pstryknąć, nim kierowca powrócił na prawy pas ruchu.

Ów corpus delicti policji drogowej wystarczył do nałożenia na szaleńca 10 punktów karnych i mandatu, którego wysokości nie podano do publicznej wiadomości. Podejrzewam, że to 500 złotych, czyli taka sama kara, jaką na przykład drogówka wlepia za przekroczenie dozwolonej prędkości na terenie niezabudowanym o więcej niż 50 km/godz. Wystarczająca nauczka dla zawodowego kierowcy za kółkiem autobusu pełnego ludzi? Nie jestem przekonany, ale prawdopodobnie nie jest to już wina policji, tylko przepisów.

A jak na to zareagował pracodawca, któremu pirat na etacie poważnie nadszarpnął opinię? Z PKS Bydgoszcz dotarła enigmatyczna wieść, że kierowca dostał naganę i „został odsunięty od kierowania pojazdem”. Co to dokładnie oznacza? Na jak długo został odsunięty od kierowania? A może w ogóle nie będzie już w PKS kierowcą, tylko na przykład dozorcą? Tego opinia publiczna się nie dowiedziała. Jestem więc pewien, że ludzie pomyślą, że kierowcę schowają przed pasażerami i dziennikarzami na miesiąc-dwa, po czym cichutko wróci do właściwej roboty. W tych trudnych czasach nie jestem jastrzębiem, nie domagam się krwi. Podejrzewam jednak, że takie zakończenie tej historii nie podziała jak kubeł zimnej wody na innych zawodowych kierowców.

A że rzeczywiście nie podziałało, miałem pierwszy dowód pod koniec ubiegłego tygodnia, już po opublikowaniu artykułu o piracie z PKS Bydgoszcz. Miejscem próby była słynna „droga śmierci” - S10 pomiędzy węzłem w Stryszku i bramkami autostrady A1 pod Toruniem. Jedzie się ten odcinek kilkadziesiąt minut, lecz wrażenia pozostają na co najmniej tydzień. Obok Puszcza Bydgoska, więc nauka jazdy pewnie poszła w las. Podczas tych kilkudziesięciu minut trzy razy musiałem przyhamować na prostej drodze, by dać szansę schować się wyprzedzającym z przeciwnej strony desperatom. Parę razy też przyhamowałem, by wpuścić desperatów wyprzedzających mnie i ciężarówkę, za którą wlokłem się przez kilkanaście kilometrów. Istna szkoła przetrwania! A w roli drapieżników nie kto inny, jak zawodowi kierowcy. Tam akurat nie autobusów, lecz przeważnie wszelkiej marki dostawczaków średniej wielkości, ze szczególnym wskazaniem na kurierów firm pocztowych.

Każda podróż krajową „10” przekonuje mnie, że szybka budowa ekspresówki na tym odcinku to dosłownie kwestia życia i śmierci. Mam też cichą nadzieję, że kariera, jaką robi bydgoski poseł PiS Piotr Król (ostatnio wszedł do elitarnej Rady Doradców Politycznych premiera), przyspieszy rozpoczęcie budowy. Myśli o S10 regularnie psują jedynie doniesienia ekologów. Nie mieści mi się w głowie, że drogi tej nie dało się tak zaplanować, by jeden ze zjazdów przed Solcem Kujawskim nie rujnował otoczenia ścieżki dydaktycznej „Ku Źródliskom”. Toż to jedno z najpiękniejszych miejsc w puszczy!

Z suchego latem jak pieprz starego lasu - wszak parę kilometrów od ścieżki „Ku Źródliskom” rozciąga się rezerwat... roślinności wydmowej w Łażynie - niespodziewanie trafiamy na opadający ze wzgórza strumyk, koło młyna w Rudach wpadający do rozległego stawu. Jego taflę pokrywają wodne kwiaty. Jak w baśni, słowo daję...
Szanowny Panie Pośle Król, lubi pan sport i tak jak ja musi pilnować wagi. W wiosennym słońcu proszę więc wsiąść na rower i przyjąć azymut na Rudy. Jeśli widok „Ku Źródliskom” przeszywanych złotymi promieniami nie chwyci pana za serce, toś pań robot, nie człowiek!

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera