- W Opławcu nad Brdą przed zaporą jakiś... „żartowniś” powiesił na gałęzi drzewa wielki wór, taki w którym wywozi się remontowe odpady, pełen elektrośmieci - alarmuje nasz Czytelnik. - To tuż przy ujęciu wody pitnej, nietrudno sobie wyobrazić, co będzie, gdy wór spadnie do rzeki. Myślałem, że służby zajmą się takim zgłoszeniem natychmiast, więc pełen nadziei zadzwoniłem do Straży Miejskiej. Po raz pierwszy było to na początku sierpnia, już jakieś 3 tygodnie po zaobserwowaniu worka pełnego śmieci, m.in. z telewizorem i odkurzaczem w częściach.
[break]
Czytelnik przez tydzień nie doczekał się interwencji, 13 sierpnia zadzwonił do mundurowych jeszcze raz. Miał usłyszeć, że jego zgłoszenie gdzieś się zawieruszyło, ale teraz już zostanie przekazane odpowiednim służbom, które uprzątną teren. Czytelnik czekał więc kolejne kilka dni. Zdenerwowany zadzwonił w niedzielę. - Powiedziano mi, że zgłoszenie przyjęto 13 sierpnia, a od tego czasu służby mają półtora tygodnia na załatwienie sprawy. Nie tylko szybkość reakcji powala na kolana, ale i fantazja albo głupota tego, który te śmieci powiesił nad Brdą - mówi Czytelnik.
Spokojnie, to tylko oprawa
Dyrektor miejskiego wydziału zarządzania kryzysowego, Adam Ferek, sprawdza: nic się nie zawieruszyło, pierwsze zgłoszenie przyjęto 3 sierpnia, a 13 sierpnia odpowiedział na nie pracownik wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. W odpowiedzi poinformował, że na uprzątnięcie urzędnicy dają sobie półtora tygodnia.
- Sprawa nie jest pilna, bo po oględzinach okazało się, że nie mamy wcale do czynienia z jakimiś groźnymi elektrośmieciami (takie rzeczywiście zagrażałyby środowisku zwłaszcza w sąsiedztwie ujęcia wody pitnej) - mówi Przemysław Weckwerth z WGKiOŚ. - To zwykle śmieci. Rzeczywiście są wśród nich obudowy od telewizora i od odkurzacza, ale to tylko plastik.
Dorzucili się do wędkarzy
Ostatnią tajemnicą w tej sprawie pozostaje to, jak nieporządny bydgoszczanin powiesił remontowy „big bag” o pojemności 1 metra sześciennego na gałęzi drzewa nad wodą. Wydaje się, że bałaganiarz dorzucił się do worka, którego jako śmietnika używali wędkarze.
Bydgoszczanie informacje o dzikich wysypiskach często kierują do Straży Miejskiej. Dyżurni z Centrum Zarządzania Kryzysowego przekazują zgłoszenia odpowiednim wydziałom urzędu miasta. Z raportu dyżurnych z 18 sierpnia (zdarzenia między 6 rano 17 sierpnia o 6 następnego dnia) wynika, że Straż Miejska odnotowała 46 zgłoszeń niepokojących zdarzeń. To była spokojna niedziela. W lipcu tego roku strażnicy przyjmowali nawet 96 zgłoszeń w ciągu doby.
Ostatni duży sukces w walce ze śmiecącymi mieszkańcami Straż Miejska odniosła w połowie lipca. Ukarano pracownika firmy, który do lasu na Szwederowie wywiózł kilkanaście dużych foliowych worków ze śmierdzącymi odpadami - wręczono mu 500-złotowy mandat. W pierwszym miesiącu realizacji akcji „Czysta Bydgoszcz strażnicy zlikwidowali 200 dzikich wysypisk śmieci.