Rozbudowane oświadczenia majątkowe samorządowców pozwolą wszystkim - włącznie ze złodziejami - zajrzeć do kieszeni wójtów i radnych.
Nowe formularze oświadczeń majątkowych, które w nowym roku złożą samorządowcy, budzą ich niepokój. Wszystko przez to, że będą musieli nie tylko ujawnić swoje kolekcje dzieł sztuki, zbiory monet czy znaczków, ale także wartościowe przedmioty, takie jak choćby jachty. O ile oczywiście je posiadają i są warte ponad 10 tysięcy złotych. To nie koniec, wszyscy dowiedzą się, jaki dochód uzyskał współmałżonek samorządowca. - Generalnie jestem za tym pomysłem i to z wielu względów - mówi radny Lech Zagłoba-Zygler. - Ludzie nas wybierają do samorządu, więc mają prawo wiedzieć niemal wszystko o swoich przedstawicielach. Mieszkańcy chcą mieć kontrolę nad tym, jak pracujemy, a wiedza o finansach taką władzę w pewien sposób im daje. Jest również kwestia korupcji. Większość samorządowców pracuje ciężko i uczciwie na rzecz mieszkańców, ale są tacy, którzy wykorzystują stanowiska do załatwiania prywatnych interesów. Odpowiednim służbom, w tym urzędom skarbowym, łatwiej będzie sprawdzić stan majątku samorządowca. Oświadczenie majątkowe zaprzeczy też opiniom, że osoba majętna zarobiła swoje pieniądze na sprawowaniu funkcji publicznych, bo wykaże, że na przykład prowadzi własną firmę.
<!** reklama>
Jego opinia może szokować, bo to właśnie on padł ofiarą kradzieży pokaźnej kolekcji znaczków pocztowych. - Jest oczywiście minus, bo pokazywanie majątku, jego źródła i jego miejsca może być zachętą dla nieuczciwych osób. To jednak niebezpieczeństwo, z którym każdy, kto decyduje się na pracę publiczną, powinien być oswojony - uważa radny.
- Przepis nie dotyczy mnie o tyle, że nie mam takiego majątku, który musiałbym wykazywać w nowych oświadczeniach. Dla mnie jednak to kolejny przejaw galopującej biurokracji. Miałby sens gdyby nie to, że tak naprawdę niewiele oświadczeń majątkowych jest kontrolowanych. Bardzo często zdarza się przepisywanie majątku na rodzinę czy znajomych, a wtedy w oświadczeniach nie wyczytamy nic - uważa z kolei radny Stefan Pastuszewski.
<!** Image 3 align=none alt="Image 177891" sub="Radny Lech Zagłoba-Zygler został okradziony z rodzinnej kolekcji znaczków, ale popiera jawność majątku samorządowców
Fot. Tadeusz Pawłowski">
- Posiadam kilka przedwojennych obrazów po babci i dziadku. Nie wiem, ile są warte, więc będę musiała pewnie zapytać rzeczoznawcę, a jego usługi kosztują. Jeśli nie wpiszę ich w oświadczenie, ktoś może zarzucić mi, że próbowałam zataić składniki majątku - zauważa Katarzyna Kirstein-Piotrowska, wójt Białych Błot. - Jestem za jawnością zarobków samorządowców, ale nie do poziomu, który po prostu naraża ich i rodziny na niebezpieczeństwo.