Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaprosił "narzeczoną" na ślub. Sam wprowadził się z żoną do jej mieszkania

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Pixabay
Choć i dziś naiwnych nie brakuje, to jednak w okresie międzywojennym takich osób w Bydgoszczy było dużo więcej. Naciągacze i oszuści mieli wówczas łatwiejsze życie, czego dowodem są nieustające skargi pojawiające się na łamach ówczesnej prasy.

W kwietniu 1930 roku po Bydgoszczy rozeszła się wieść o procesie sądowym, jaki wytoczyła panu Ż. pani G., zajmująca trzypokojowe mieszkanie w kamienicy przy ul. Gdańskiej 47 na pierwszym piętrze. Pani G., jako wdowa po urzędniku kolejowym miała zapewnioną wysoką rentę po zmarłym tragicznie mężu, zatem stać ją było na wynajem obszernego lokalu. Samotne życie jednak z upływem miesięcy wdowieństwa coraz bardziej jej doskwierało, jako że w Bydgoszczy nie miała nikogo z rodziny. Dlatego też, kiedy wiosną 1929 roku nieznany jej wcześniej Bronisław Ż. zapukał do drzwi mieszkania i nieśmiało spytał, czy gospodyni nie mogłaby wynająć mu sublokatorskiego pokoju, pani G. nawet się ucieszyła. W rozmowie z podnajemcą padło zapewnienie, że nowy lokator jest również człowiekiem samotnym. Był wcześniej żonaty, ale z małżonką jako ewangelik legalnie się rozwiódł.

Na ślub do Wyrzyska

Po kilku wspólnie spędzonych miesiącach pani G. była oczarowana swoim towarzyszem. Był elegancki, uprzejmy i szarmancki. Przed Bożym Narodzeniem 1929 roku pojawił się w mieszkaniu z dużym naręczem kwiatów i zapytał, czy główna lokatorka przyjęłaby jego oświadczyny. Pani G. zrobiło się miło i przyjemnie, a ponieważ nowy znajomy wydawał się jej kulturalnym i dobrym człowiekiem, przystała na jego propozycję. Zaraz po zaręczynach para zaczęła ustalać dalsze szczegóły wspólnego życia. Bronisław Ż. zaproponował, by ślub wzięli w jego rodzinnym Wyrzysku, gdzie miał swój dom i tam też zamieszkali. Pani G. miała zrezygnować z wynajmowania mieszkania w kamienicy przy Gdańskiej, ale wcześniej musiała się pozbyć mebli, gdyż w Wyrzysku, jak zapewniał narzeczony, czekało na nią pełne wyposażenie domu.

Parasolką po głowie

Wszelkie rozterki bydgoszczanki zniknęły, kiedy któregoś dnia narzeczony pojawił się w mieszkaniu ze starszą panią, którą przedstawił jako swoją matkę. Kobieta ucieszyła się z poznania przyszłej synowej i gorąco zapewniła, że G. może śmiało pozbyć się mebli, gdyż wszystko co potrzebne do życia, czekać miało na nią w Wyrzysku.

Tam na peronie podbiegła do nich jakaś kobieta, która zaczęła głośno krzyczeć i wyzywać obojga. Potem ujęła silnie w dłoń swoją drewnianą parasolkę i solidnie parokrotnie przyłożyła nią pani G.

Pani G. nie zastanawiała się więcej, tylko przygodnemu handlarzowi sprzedała za bezcen swoje stylowe meble, a następnie w towarzystwie Bronisława Ż. wsiadła do pociągu, by udać się do Wyrzyska, gdzie miało dojść do ślubu.
Narzeczeni w drodze mieli przesiadkę na drugi pociąg w Nakle. Tam na peronie podbiegła do nich jakaś kobieta, która zaczęła głośno krzyczeć i wyzywać obojga. Potem ujęła silnie w dłoń swoją drewnianą parasolkę i solidnie parokrotnie przyłożyła nią pani G. W chwili przerwy w tej awanturze bydgoszczanka dowiedziała się, że w ten sposób poznała była panią Ż., która w taki sposób postanowiła „zapoznać się” ze swoją rywalką.

Wiadukt wzdłuż ulicy Wojska Polskiego, wiadukty Warszawskie, most Bernardyński, most Esperanto... Codziennie jeździmy i chodzimy w tych miejscach. Zapraszamy Was w podróż kilkadziesiąt lat wstecz - zobaczcie na archiwalnych zdjęciach, jak budowano/lub remontowano bydgoskie mosty i wiadukty. Publikujemy też  archiwalne fotografie przedstawiające dobrze znane bydgoskie konstrukcje. W niektórych miejscach sporo się od tego czasu zmieniło, w innych czas jakby się zatrzymał...

Mosty i wiadukty w Bydgoszczy. Tak je budowano. Zobacz archi...

Zajęte mieszkanie

Przyszły pan młody poprosił narzeczoną, by sama udała się wskazanym pociągiem do Wyrzyska, gdyż on musi w Nakle załatwić sprawy związane ze swoją byłą żoną. Pani G. do Wyrzyska się udała, ale bezpośrednio po przybyciu na miejsce powzięła podejrzenie, że w tej sprawie nie wszystko jest w porządku. Najbliższym pociągiem wróciła do Bydgoszczy, a kiedy przybyła do swojego mieszkania, zastała zmienione zamki. Na donośne walenie w drzwi otworzyła je od środka kobieta, którą pani G. poznała w Nakle. Okazało się, że podczas jej nieobecności Bronisław Ż. wprowadził się na Gdańską z żoną, wcale nie byłą, ale wciąż aktualną, matką i dziećmi.

Po sprawiedliwość do sądu

Kiedy G. interweniowała u właścicielki kamienicy, dowiedziała się, że dawno już głównym najemcą mieszkania jest Bronisław Ż. Na tę zamianę miała wyrazić zgodę sama pani G. Protesty kobiety niczego nie dały. Musiała wynająć kolejne mieszkanie, tym razem jednopokojowe, a sprawiedliwości szukać w sądzie.

Na tej podstawie pani G., choć nie otrzymała zgody na powrót do kamienicy przy Gdańskiej, zasądzono odszkodowanie od oszusta, który skazany został za ten czyn na karę półtora roku pozbawienia wolności.

Rozprawa sądowa ciągnęła się długo. Nowi lokatorzy mieszkania przy Gdańskiej okazali pisemną zgodę pani G. na zamianę. Adwokat, którego kobieta wynajęła, doprowadził jednak do stwierdzenia fałszerstwa dokumentu i na tej podstawie pani G., choć nie otrzymała zgody na powrót do kamienicy przy Gdańskiej, zasądzono odszkodowanie od oszusta, który skazany został za ten czyn na karę półtora roku pozbawienia wolności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera