MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zamieszanie nad grobem Richardsona

krzysztof wypijewski
- Od początku nie interesowało ją nic innego, tylko kiedy będą pieniądze i ile ich będzie - mówi Marta Półtorak, prezes PGE Marmy Rzeszów.

- Od początku nie interesowało ją nic innego, tylko kiedy będą pieniądze i ile ich będzie - mówi Marta Półtorak, prezes PGE Marmy Rzeszów.

<!** Image 3 align=none alt="Image 199190" >

13 maja br. Lee Richardson miał wypadek podczas meczu jego PGE Marmy Rzeszów we Wrocławiu z Betardem. Zawodnik zmarł w szpitalu z powodu wielonarządowych obrażeń klatki piersiowej.<!** reklama>

Za alkohol nie płacimy

2 września podkarpacki klub zorganizował memoriał ku czci pamięci zmarłego żużlowca, z którego pełny dochód miał zostać przekazany najbliższej rodzinie „Rico”, czyli małżonce Emmie oraz jej trzej synom.

Żona zmarłego żużlowca napisała niedawno na jednym z portali społecznościowych, że bardzo długo nie mogła doprosić się o pieniądze. Otrzymała je dopiero tydzień temu, ale kwota, która wpłynęła na jej konto jest niższa, niż przypuszczała.

- Zorganizowaliśmy turniej, w którym żużlowcy pojechali za darmo. Większość osób zaangażowanych w przeprowadzenie zawodów też nie wzięła wynagrodzenia za pracę. Ale przygotowanie takiej imprezy kosztuje i nie możemy rozliczać się pod stołem. Musieliśmy policzyć nakłady i zyski - tłumaczy na łamach portalu sportowefakty.pl Marta Półtorak, prezes PGE Marmy. - Zrobiliśmy wszystko, by Emma i dzieciaki mile spędzili czas w Rzeszowie. Staraliśmy się bardzo, chcieliśmy im pomóc, a okazuje się, że pieniądze są najważniejsze. I to w takiej sytuacji. Jest mi z tym strasznie źle.

- Chcieliśmy wcześniej wysłać pieniądze do Anglii, ale Emma cały czas podawała nam numer konta Lee, zamiast swojego. Nie rozumiem dlaczego tak robiła. Chcieliśmy mieć pokwitowanie odbioru pieniędzy, by wszystko było załatwione jak należy - kontynuuje szefowa Marmy. - Emma nadużyła naszej gościnności. Wysłała nam fakturę na 11 tysięcy złotych za swój przelot na memoriał. Nie wiem, jakimi samolotami lata, ale koszt przelotu z Londynu może być znacznie mniejszy. Mogę pokryć koszty noclegu lub wyżywienia, ale zamówienia luksusowych alkoholi to chyba już przesada.

- Od początku nie interesowało ją nic innego, tylko kiedy będą pieniądze i ile ich będzie. Za memoriał chciała dostać od nas 16000 tysięcy złotych. Nikt z pracujących za darmo osób funkcyjnych nie usłyszał słowa nawet słowa „dziękuję”. Ostatni raz robiliśmy coś dla Emmy - dodała Marta Półtorak, cytowana przez rzeszowską „Gazetę Codzienną Nowiny”.

Emma myśli o kibicach

Po tych słowach ponownie odezwała się Emma Richardson. W oświadczeniu przesłanym do redakcji SportowychFaktów.pl napisała, że nie nadużyła gościnności, a koszty podróży powrotnej z Rzeszowa do Anglii (2 września) pokryła z własnej kieszeni.

- Przyjazd do Rzeszowa na memoriał mojego męża nie miał nic wspólnego z pieniędzmi - zapewnia żona zmarłego żużlowca. - Żadna kwota nie jest w stanie zastąpić wspaniałego człowieka jakim był Lee. Mój mąż, ojciec moich dzieci, był wspaniałym człowiekiem pod każdym względem. Zarówno na torze, jak i poza nim Lee był prawdziwym profesjonalistą i jestem głęboko zawiedziona, że jego nazwisko jest teraz mieszane z błotem.

- Otrzymałam od przyjaciela kilka linków i dowiedziałam się, że na memoriale było około 6500 widzów, z których każdy zapłacił 25 zł za bilet. Przychód wyniósłby zatem 162.500 zł [Półtorak twierdzi, że ok. 70 tys. zł - dod. red.]. Ja otrzymałam 34.794 zł. Tu nie chodzi jednak o pieniądze. Jestem jedynie zaniepokojona o kibiców, którzy pokazali wspaniałe wsparcie i ogromną hojność, za którą po prostu mogli zostać oszukani. Osobiście czuję, że nie powinnam ganiać się za pieniędzmi i stawkami od Marty. Muszę wspierać swoje dzieci i martwić się ich losem. Jest mi bardzo przykro i jestem smutna, że muszę to wszystko pisać, by się wytłumaczyć. Przechodzę obecnie przez bardzo trudny czas, w pojedynkę wychowuję trójkę synów i muszę zmierzyć się z tym, że mój mąż już nigdy nie wróci do domu. Codziennie muszę tłumaczyć mojemu 3-letniemu synkowi gdzie jest teraz tatuś, muszę finalizować sprawy spadkowe z radcami prawnymi oraz mam do czynienia z księgowym, razem z którym muszę zakończyć działalność firmy męża. Na dodatek prowadzę dom z dwójką dzieci, które co noc płaczą przed snem - dodała na zakończenie (pisownia oryginalna).

Skarga do PZM

Na tym jednak nie koniec zamieszania. Jak się okazało, wdowa po zmarłym zawodniku wysłała oficjalne pismo do Polskiego Związku Motorowego, w którym domagała się zysków z organizacji charytatywnego turnieju organizowanego przez Włókniarz Częstochowa.

Wobec zaistniałej sytuacji głos zabrał prezes Włókniarza Częstochowa Paweł Mizgalski.

- Emma Richardson skontaktowała się z Polskim Związkiem Motorowym informując, że CKM Włókniarz S.A. nie przekazał należnego jej dochodu z turnieju poświęconego pamięci Lee Richardsona. Domyślamy się tylko, że Pani Richardson miała na myśli turniej, który odbył się w Częstochowie 30 września. Jesteśmy całą sytuacją mocno zaskoczeni. Charakter imprezy owszem był charytatywny, ale jedynym beneficjentem tego turnieju był Kamil Cieślar [były żużlowiec „Lwów” poruszający się na wózku inwalidzkim - red.]. To rehabilitację Kamila postanowiliśmy wesprzeć i taką formułę przyjęliśmy od samego początku. Na rzecz Kamila przeznaczyliśmy część dochodu z turnieju. Do pomocy Kamilowi włączyło się też kilku zawodników, którzy brali udział w naszym turnieju, a którzy zrzekli się części honorarium na rzecz tego młodego żużlowca - wyjaśnił Mizgalski za pośrednictwem oficjalnej strony CKM Włókniarza Częstochowa.

To nieporozumienie

- Faktem jest natomiast, że bieg finałowy turnieju był jednocześnie biegiem memoriałowym poświęconym pamięci tragicznie zmarłych zawodników Włókniarza: Bronisława Idzikowskiego, Marka Czernego i Lee Richardsona. Być może właśnie stąd wynikło całe nieporozumienie. Ubolewam, że taka sytuacja ma miejsce, ale naprawdę nie wiem, skąd do Emmy Richardson dotarła informacja o przekazaniu połowy honorarium przez zawodników na rzecz rodziny Lee. Jest to z pewnością nieporozumienie, ale z racji delikatnej natury tej sprawy i nie chcąc pozostawiać niedomówień skontaktuję się w najbliższym czasie z Emmą i osobiście wszystko wyjaśnię - zakończył prezes klubu spod Jasnej Góry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!