[break]
Projekt remontu ulic Kalinowej i Czeremchy zakładał, między innymi, budowę odwodnienia, przebudowę instalacji podziemnych oraz wykonanie nowej nawierzchni z kostki betonowej. Na ulicy wyznaczone też zostały miejsca parkingowe.
Zgodzili się wszyscy
Mieszkańcy mieli już dość taplania się w błocie i piachu, i postanowili, że najwyższy czas coś zmienić. Tym bardziej że na remont tych dróg czekali trzydzieści lat. Złożyli w urzędzie wniosek, aby uzyskać dofinansowanie tej inwestycji w ramach programu inicjatyw lokalnych „25/75”, zebrali potrzebną kwotę, ogłosili przetarg i wyłonili wykonawcę. Roboty ruszyły w ubiegłym roku, ale ze względu na mrozy zostały wstrzymane w grudniu. Wznowiono je w tym roku i tydzień temu Kalinowa została oficjalnie oddana do użytku.
PRZECZYTAJ:Spór o kostkę [DZIEŃ DOBRY]
Jak mówił nam w styczniu Jerzy Frankowski, przedstawiciel zawiązanego w marcu ubiegłego roku stowarzyszenia „Kalinowa i Czeremcha”, niektórzy mieszkańcy mieli wątpliwości, ale udało mu się ich przekonać.
Udział w programie, obejmującym 30 działek na Kalinowej i Czeremchy, wzięli wszyscy mieszkańcy.
Czuję się oszukana
Nie wszyscy jednak są zadowoleni z wykonanych prac. - Jestem osobą niepełnosprawną. Zamiast kostki, za położenie której zapłaciłam, mam trawnik. Trudno się po nim poruszać na wózku - mówi Maria Słowik, mieszkanka ulicy Kalinowej. - Nawierzchnia nie została dostosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych - tłumaczy.
Wątpliwości ma również co do rozliczenia inwestycji. - Jako członek stowarzyszenia mam prawo do wglądu do historii wszystkich operacji bankowych związanych z wpłatami i wypłatami na wykonanie robót. A pan Frankowski mi tego odmawia - mówi Maria Słowik. Jak twierdzi została oszukana, bo według jej wiedzy, są osoby, które pieniędzy nie wpłaciły, a mają chodnik. - Z tego jest jeden wniosek: nie trzeba było płacić wcale - dodaje.
To są pomówienia
Jerzy Frankowski twierdzi, że te zarzuty są zupełnie nieuzasadnione. - Przy wstępnym projekcie założono, że kostka zostanie położona wzdłuż posesji, przy wjeździe i garażu. W związku z tym, że ta działka jest dość długa, ma około 15 metrów, na reszcie miał być trawnik. I wówczas nikt nie protestował - tłumaczy przedstawiciel stowarzyszenia „Kalinowa, Czeremchy”.
Jerzy Frankowski nie rozumie także zastrzeżeń dotyczących rozliczenia lokalnej inwestycji. - Każdy z członków wpłacił po 2800 złotych plus 161 złotych za roboty dodatkowe, które musiały być wykonane. Stowarzyszenie zostało rozliczone przez prezydenta, sprawdzono konto i wszystko jest w porządku - mówi.
Tydzień temu inwestycja została oficjalnie odebrana, w obecności przedstawicieli ratusza, nadzoru budowlanego.
- Jedyną osobą, która ma pretensje, jest pani Słowik. Reszta mieszkańców jest bardzo zadowolona. Inwestycja służy całej lokalnej społeczności - dodaje Jerzy Frankowski.
Spór się zaognił. Jak utrzymuje Maria Słowik, przedstawiciel stowarzyszenia wyśmiewa się z niej i jej ubliża. W jednym z maili napisał, że nie ma obowiązku udostępniać jej historii operacji bankowych związanych z inwestycją i może to sobie sprawdzić sama w urzędzie. Jerzy Frankowski twierdzi natomiast, że właścicielka posesji przy Kalinowej wyzywa go od oszustów. - To się nadaje do sądu, ale ja nie mam czasu, żeby się w to bawić, mam wiele innych zajęć - mówi.