[break]
„Kochani, przepraszam, przepraszam, przepraszam... Jestem osaczony przez pana Janusza Kaczmarka i jego sforę” - tak Zbigniew Grugel zaczął swój list pożegnalny do rodziny, który ta przekazała mediom.
Strzał pod krzyżem
Ten list znaleźli policjanci, którzy w towarzystwie Tomasza Grugela, syna tucholskiego nadleśniczego, zabierali z jego domu broń do ekspertyz. W tym czasie lekarze walczyli o życie pana Zbigniewa. Znalazł go w lesie gospodarz z pobliskiej miejscowości Świt. Usłyszał strzał, a że była 9 rano, pomyślał, że to kłusownicy. Podszedł pod leśny krzyż, zobaczył auto i nadleśniczego w kałuży krwi. Chwilę później pojawili się tam strażnicy leśni. Próbowali Grugela reanimować. Akcję kontynuowano w karetce pogotowia i szpitalu, ale nadleśniczy nie odzyskał przytomności. Od 28 lipca w bardzo ciężkim stanie leżał na oddziale intensywnej terapii.
Nie możemy milczeć i chcemy powiedzieć, że nasz ojciec był mobbingowany i prześladowany. - dzieci Zbigniewa Grugela
- Z tego listu jasno wynika, że nasz tata został zmuszony do tego krok. Nie możemy milczeć i chcemy powiedzieć, że przez kilkanaście lat był on mobbingowany i prześladowany przez dyr. Kaczmarka, a czarę goryczy przelała ostatnia rozprawa w tucholskim sądzie, gdzie ojca uznano za winnego podrobienia podpisu pod skargą do generalnej dyrekcji - usłyszeliśmy wówczas od dzieci Grugela.
Nie czuje się winny
Janusz Kaczmarek, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu, na oskarżenia zawarte w liście pożegnalnym Grugela i oświadczenie jego rodziny odpowiedział tak: - Są one całkowicie pozbawioną podstaw próbą przypisania mi odpowiedzialności za to tragiczne zdarzenie i oczekuję, że rodzina nadleśniczego wycofa się z oskarżeń.
Grugel, aktywny leśniczy i tucholski radny, to człowiek legenda. Stworzył od podstaw Nadleśnictwo Woziwoda, a jako poseł Sejmu X kadencji był współautorem ustawy o lasach państwowych. Jego pogrzeb odbędzie się dziś o godzinie 12.00 w Tucholi.