https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zagadka śmierci nadleśniczego Grugela

Grażyna Ostropolska
To zdjęcie nadleśniczego Zbigniewa Grugela zrobiliśmy w czerwcu 2014 r. Był wtedy bohaterem naszej publikacji: „Awantura w regionalnych lasach”
To zdjęcie nadleśniczego Zbigniewa Grugela zrobiliśmy w czerwcu 2014 r. Był wtedy bohaterem naszej publikacji: „Awantura w regionalnych lasach” Dariusz Bloch
W sierpniu najsławniejszy leśnik w Kujawsko-Pomorskiem targnął się na życie. Zanim na leśnym rozstaju dróg przyłożył sobie lufę broni myśliwskiej do serca, napisał wstrząsający list pożegnalny. Zmarł w szpitalu, po prawie trzymiesięcznej śpiączce.

[break]
„Kochani, przepraszam, przepraszam, przepraszam... Jestem osaczony przez pana Janusza Kaczmarka i jego sforę” - tak Zbigniew Grugel zaczął swój list pożegnalny do rodziny, który ta przekazała mediom.
Strzał pod krzyżem
Ten list znaleźli policjanci, którzy w towarzystwie Tomasza Grugela, syna tucholskiego nadleśniczego, zabierali z jego domu broń do ekspertyz. W tym czasie lekarze walczyli o życie pana Zbigniewa. Znalazł go w lesie gospodarz z pobliskiej miejscowości Świt. Usłyszał strzał, a że była 9 rano, pomyślał, że to kłusownicy. Podszedł pod leśny krzyż, zobaczył auto i nadleśniczego w kałuży krwi. Chwilę później pojawili się tam strażnicy leśni. Próbowali Grugela reanimować. Akcję kontynuowano w karetce pogotowia i szpitalu, ale nadleśniczy nie odzyskał przytomności. Od 28 lipca w bardzo ciężkim stanie leżał na oddziale intensywnej terapii.

Nie możemy milczeć i chcemy powiedzieć, że nasz ojciec był mobbingowany i prześladowany. - dzieci Zbigniewa Grugela

- Z tego listu jasno wynika, że nasz tata został zmuszony do tego krok. Nie możemy milczeć i chcemy powiedzieć, że przez kilkanaście lat był on mobbingowany i prześladowany przez dyr. Kaczmarka, a czarę goryczy przelała ostatnia rozprawa w tucholskim sądzie, gdzie ojca uznano za winnego podrobienia podpisu pod skargą do generalnej dyrekcji - usłyszeliśmy wówczas od dzieci Grugela.

Nie czuje się winny

Janusz Kaczmarek, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu, na oskarżenia zawarte w liście pożegnalnym Grugela i oświadczenie jego rodziny odpowiedział tak: - Są one całkowicie pozbawioną podstaw próbą przypisania mi odpowiedzialności za to tragiczne zdarzenie i oczekuję, że rodzina nadleśniczego wycofa się z oskarżeń.

Grugel, aktywny leśniczy i tucholski radny, to człowiek legenda. Stworzył od podstaw Nadleśnictwo Woziwoda, a jako poseł Sejmu X kadencji był współautorem ustawy o lasach państwowych. Jego pogrzeb odbędzie się dziś o godzinie 12.00 w Tucholi.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
MAŁA
TO W JAKI SPOSÓB DYREKCJA OKRĘGOWEGO INSPEKTORATU PRACY W BYDGOSZCZY TRAKTUJE SWOICH PRACOWNIKÓW TEŻ MOŻE ZAKOŃCZYĆ SIĘ TRAGEDIĄ KOGOŚ MNIEJ ODPORNEGO NA TO ZASZCZUWANIE.
A
Ania
Pawal, ładnie to napisałeś. Szkoda, że najczęściej zastanawiamy się czy musiało dojść do tragedii, dopiero gdy już do niej doszło. Tak było w przypadku dwójki studentów, którzy zginęli na UTP, tak jest w przypadku zaszczuwania pracowników. Do czasu, gdy nic się nie stanie, to wszyscy mają to gdzieś. Ale, że nawet w PIP pracownicy są zaszczuwani, to nie wiem co powiedzieć.
P
Pawal
Śmierć każdego człowieka to ogromny dramat. Szczególnie smutne jest to, że ktoś sam decyduje się odejść od nas na zawsze. Pamiętam, że 27 marca 2015 r. Pani Redaktor Grażyna Ostropolska napisała w „Expressie Bydgoskim” artykuł „Dlaczego nie chce im się żyć?” Z tego tekstu wnikało, że tylko szybka reakcja lekarza specjalisty uratowała życie pracownicy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy, która czuła się zaszczuta przez swoją dyrektorkę i postanowiła odebrać sobie życie. Wszyscy w moim środowisku byli zaskoczeni jak to jest możliwe w instytucji powołanej do ochrony pracowników. Dopiero pokrętne tłumaczenia rzeczniczki inspekcji, która próbowała dowieść, że wszystko było ok., bo tylko sąd może stwierdzić czy zaszczuwanie było mobbingiem czy nie, uświadomiło mi w czym jest problem. Każdy człowiek ma swoją granicę jej przekroczenie przez inną osobę może doprowadzić do tragedii. Nawet, gdy jedno ze zjawisk wymienianych w definicji mobbingu nie miało miejsca, może dojść do wielkiej tragedii i śmierci zaszczutego podwładnego. Nie wiem jak było w przypadku pana leśniczego, ale żałuję, że nikt nie przyszedł mu z pomocą gdy tego potrzebował. Panie Zbyszku, niech Pan odpoczywa w pokoju...
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski