Po meczu z Cracovią (0:3) jeszcze w sezonie zasadniczym, spotkanie w Bielsku-Białej (2:2) mogło być drugim przełomowym dla zawiszan. Zwycięstwo w jednym z nich dałoby podopiecznym Mariusza Rumaka możliwość opuszczenia strefy spadkowej.
Z „Pasami” bydgoszczanie przegrali, bo zadziałał efekt „nowej miotły”, z „Góralami” nie wygrali, bo choć i tu był nowy trener, to jednak podstawowym grzechem zawiszan była nieskuteczność w kontratakach. Co jak co, ale te kilka wypadów, niekiedy w przewadze 4 na 2 zupełnie im nie wyszło. A była to i miała być nadal ich najmocniejsza broń.
Ale żeby nie było, że tylko bydgoszczanie popełniają błędy. Robią je też rywale. Np. Korona, z którą zagramy w piątek. Nieskuteczność i słabsza dyspozycja kilku piłkarzy, w tym Kapo i Carlosa (eks-Zawisza), zmartwiła trenera Ryszarda Tarasiewicza.
- Jeżeli na taki mecz złoży się dwóch-trzech zawodników, którzy są w słabszej dyspozycji technicznej, indywidualnej, to trudno oczekiwać dużej różnicy przy dobrze zorganizowanym Ruchu.
Mariusz Rumak też mógłby wskazać kilku zawodników, do których może mieć pretensje. Oczywiście tego nie zrobi w myśl zasady, że przegrywa i wygrywa cały zespół. Według nas więcej drużynie mogliby dać np. Mica, Pawłowski i Marić...
Tuż przed końcem meczu z chorzowianami 53-letni szkoleniowiec został wyrzucony na trybuny przez sędziego Frankowskiego za krytykowanie decyzji. Czy to oznacza, że byłego trenera Zawiszy nie zobaczymy przy ławce w meczu w Bydgoszczy? Na Gdańskiej już kiedyś oglądał karnie mecz z wysokości kabiny telewizyjnej - ze Śląskiem.
Trener Rumak przed rundą finałową mówił, że jeśli Zawisza utrzyma średnią z tego roku (nieco ponad 2 punkty) i wygra pięć meczów, wystarczy to do utrzymania. Nadal jest to możliwe, ale zespół nie może już z nikim przegrać, musi wygrać wszystkie trzy mecze u siebie oraz w Bełchatowie i zremisować pozostałe dwa mecze na wyjeździe.
Wychodzi 15 oczek. A trzy z nich trzeba zdobyć już w piątek w Bydgoszczy na Koronie. Obowiązkowo. Inaczej zrobi się nieciekawie.
PS Niestety, wygrana Łęcznej w Gliwicach 3:2 jeszcze bardziej skomplikowała sytuację Zawiszy.