Zobacz wideo: Odkrywamy Bydgoszcz. Bartodzieje kiedyś i dziś:

Jeszcze dziś opera Verdiego w wykonaniu Litewskiego Narodowego Teatru, a na koniec, w sobotę, operowi goście ze Słowacji. I jeszcze raz się udało, i to udało pięknie. Od premiery (tradycyjnie przygotowanej przez gospodarzy) widać było, jak bydgoska publiczność tęskniła do festiwalu, jaką covidowa przerwa była dla niej przykrością. W tych niepewnych - już pod każdym względem - czasach ułożenie programu takiego festiwalu jest wielokrotnym wyzwaniem.
To Cię może zainteresować
A jednak, zgodnie z założeniami BFO, zaprezentowano nam podczas tej edycji wszechstronny przegląd wokalnych i baletowych wydarzeń (od klasycznych „Aidy” i „Giselle”, po nowatorskie „Proces” czy „Don Carlo”). Jeśli można mieć jakiś mały niedosyt, to jedynie brak musicalu, który zawsze stanowił przełamanie „poważnego” schematu. Miły sercu dyrektora Figasa gdyński Teatr Muzyczny sypie premierami (ach, gdyby tak "SOMETHING ROTTEN, czyli coś się psuje"!), więc może w przyszłym roku, znów?...