https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabił żonę, zniszczył rodzinę. Bliscy Marioli N. nie są w stanie wybaczyć oskarżonemu

Jarosław Jakubowski
Krótko ostrzyżony, z obojętną miną, oskarżony Marian N. nawet nie spojrzał w stronę rodziny zamordowanej, która pojawiła się w sądzie
Krótko ostrzyżony, z obojętną miną, oskarżony Marian N. nawet nie spojrzał w stronę rodziny zamordowanej, która pojawiła się w sądzie Dariusz Bloch
- Gdyby była kara śmierci, chciałbym, żeby taki wyrok zapadł - mówił wczoraj syn Mariana N., oskarżonego o zabójstwo żony Marioli.

Na korytarzu Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, przed salą w której miała odbyć się rozprawa, zebrało się wczoraj kilkanaście osób, kobiet i mężczyzn w różnym wieku. Wiele z nich miało w oczach łzy.

CZYTAJ TEŻ:Ból i łzy na procesie żonobójcy [ZDJĘCIA]
[break]
W większości przyjechali z Iławy, skąd pochodziła Mariola N.
Pani Maria D. przyniosła do sądu portret Marioli N. Widać na nim ładną, uśmiechniętą brunetkę.
- Ona z nami jest i będzie - tłumaczy pani Maria, którą z zamordowaną łączą wyjątkowe więzy. Jest siostrą oskarżonego, a jej mąż jest bratem Marioli N.

- Nie mam brata - mówi zapłakana kobieta. - Mariolka ukrywała to, co przechodziła, wstydziła się. W pewnym momencie to odkryliśmy i prosiliśmy: „Nie żyj tak”. Ona była dobrą kobietą, a on z domu alkoholik. Dla mnie to jest straszne podwójnie. Nie wiedziałam, że brata mam takiego. Boimy się, że dostanie za krótki wyrok. Żeby tylko nie wyszedł, bo on nam groził, jeszcze przed rozprawami, mojemu mężowi, synowi Łukaszowi. Boimy się, że jak wyjdzie, to nas wyrżnie...
Zdaniem naszej rozmówczyni, tłem rozpadu małżeństwa były nałogi Mariana N.: alkohol i zamiłowanie do gier hazardowych.
Krótko przed tragedią małżeństwo miało zaciągnąć 10 tys. zł kredytu w Reiffeisen Banku. - Pytaliśmy: „Dlaczego bierzesz z nim ten kredyt?” A ona: „Bo on mnie zmusza, grozi, bardziej to robię dla dzieci niż dla niego”... - opowiadała bratowa zamordowanej.
Mariola i Marian N. mają dwoje dorosłych dzieci. Oboje już ze swoimi rodzinami. Przybyli na wczorajszą rozprawę. Pan Łukasz pracuje w jednej z bydgoskich firm, pani Marlena mieszka z rodziną w Anglii.
- Gdyby była kara śmierci, oczekiwałbym kary śmierci, ale że polskie państwo woli utrzymywać za grube pieniądze w areszcie, w więzieniach, to oczekuję dożywotniego więzienia bez warunkowego zwolnienia - powiedział nam pan Łukasz, syn Marioli N., występujący jako oskarżyciel posiłkowy.

Jak się dowiedział o zbrodni?
- Zdążyłem wyjechać do pracy i po jakichś czterdziestu minutach dostałem telefon od żony. Krzyknąłem tylko, że jadę do domu i wybiegłem. Nie patrzyłem, czy czerwone światło, czy nie - wspomina tragiczny dzień młody mężczyzna.
Pozostali krewni również nie mogą pogodzić się z tą nagłą stratą. - Kochaliśmy naszą ciocię - mówi ze łzami w oczach chłopak, który przyjechał specjalnie z Iławy. - Była zawsze uśmiechnięta, wesoła. Ostatnie nasze spotkanie? Przyjechała do chorego wujka, chwilę porozmawiała...

Pojawienie się oskarżonego w sądowym korytarzu wywołało poruszenie wśród przybyłych. 53-letni Marian N. nawet nie spojrzał na nich. Z obojętną miną wszedł do sali rozpraw, podzwaniając łańcuchem, łączącym kajdanki na rękach i nogach.
Wszyscy spodziewali się, że na wczorajszej rozprawie strony wygłoszą mowy. Nic takiego się nie stało. - Zwrócimy się do banku o historię spłaty tego kredytu. To będzie już koniec postępowania dowodowego - powiedział sędzia Marek Kryś.
Do tragedii doszło 27 marca 2013 roku w domu Marioli i Mariana N. przy ul. Wyzwolenia w Fordonie. Według prokuratury, mężczyzna zadał kobiecie nożem kuchennym ranę ciętą i kłutą szyi oraz 10 ran kłutych klatki piersiowej. Byli małżeństwem z 27-letnim stażem. Mariola N. chciała rozwodu. Miał on nastąpić w kwietniu...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski