
- Powodów było kilka, a wśród nich oszczędności w miejskiej kasie. Do tej pory udało się zaoszczędzić ponad pól miliona złotych. Jednak jednym z najważniejszych powodów jest panująca susza. Przy niewielkich opadach deszczu, zbyt częste koszenie trawników mogłoby doprowadzić do trwałego przesuszenia gleby, a zarośnięte trawniki znakomicie zatrzymują wodę i schładzają otoczenie mówi Karolina Stępień.

Zamiast suchych trawników - kwiaty
Bez strzyżenia zieleni w mieście spontanicznie i zupełnie za darmo tworzyły się kwietne łąki. Zakwitły maki, chabry, stokrotki...
Po co w takim razie kosić?
- Zbyt wysoka trawa w pobliżu skrzyżowań, przejść dla pieszych czy przejazdów tramwajowych mogłaby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa pieszych oraz kierowców - tłumaczy ratusz.

Ratusz wyjaśnia, że: - Bujna roślinność powoli wdziera się na chodniki i ścieżki rowerowe, więc w najbliższych dniach kosiarki wjadą na tereny zielone. Kolejną ze zmian będzie sposób koszenia – po raz pierwszy wprowadzimy minimalną wysokość po koszeniu – ok. 10 cm. Kolejne czynności związane z pielęgnacją zieleni będzie uzależniane od warunków pogodowych. Nadal stosujemy zasadę, by kosić jak najmniej i tylko tam gdzie będzie to konieczne.

Trawniki pod specjalnym nadzorem
Jest pomysł na to, jak pogodzić zwolenników ostrego cięcia i tych, którzy chcą wolnych trawników. W ponad 30 miejscach w mieście kosiarki pojawią się tylko dwa razy w roku. Naturalne łąki miejskie będą rosły, m.in., w Parku Milenijnym, na pętli tramwajowej przy ul. Wyścigowej, przy bulwarach nad Brdą, przy Wałach Jagiellońskich, ul. Kruszwickiej, Unii Lubelskiej czy na skarpie na ul. Bełzy. Ograniczone koszenie dotyczy także części parków i skwerów.