Z założonych podczas studiów firm przetrwa może połowa [WYWIAD]

Dane zebrane przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej pokazują, że największy kłopot ze znalezieniem pracy mają absolwenci socjologii, pedagogiki, politologii...
Aktywny i kreatywny student poradzi sobie na zmieniającym się rynku pracy bez względu na to, jaki kończy czy skończył kierunek studiów - nadwyżkowy, a może deficytowy. Swoje miejsce w wybranej branży znajdzie ten, który idzie na dwa czy trzy miesiące praktyk, podczas gdy uczelnia wysyła go na miesiąc. Taki, który ma jasne wyobrażenie swojej zawodowej przyszłości.

Czy wielu jest tych zaangażowanych?
Wśród studentów wyróżniam dwie grupy: zaangażowani, aktywni, mający pomysły na swój biznes, ale i na wykorzystanie potencjału miasta, w którym żyją i się uczą oraz ci drudzy, czyli ci, którzy w mediach wyczytali, że „nie ma pracy dla młodych”, „szykują się skandalicznie niskie emerytury” i nabierają silnego przekonania nie tylko, że jest beznadziejnie, ale i że beznadziejnie będzie. Nie robią więc nic poza studiowaniem. A to błąd.

W AIP studenci zakładają swoje pierwsze firmy. Czy to poważne interesy, które mogą zaistnieć na rynku?
Z firm zakładanych podczas studiów przetrwa dłużej może połowa, ale dla 100 proc. zakładających je młodych ludzi to dobre i wartościowe doświadczenie. Uczą się, nabierają doświadczenia i pokory, a wszystko to wykorzystają albo jako szefowie, albo pracownicy.

Czego młodych ludzi może nauczyć prowadzenie własnego biznesu?
Nie wszyscy mogą być przedsiębiorcami, ale jeśli choć przez chwilę przekonają się, że prowadzenie firmy to nie taka prosta sprawa, być może będą lepszymi, odpowiedzialniejszymi i bardziej oddanymi pracownikami, a na pewno obudzi się w nich refleksja, zawsze cenna.