Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z robakami pod jednym dachem

Roman Such
Są nieproszonymi gośćmi w blokach ze wspólną klatką schodową i zsypem. Nie brakuje ich w też supernowoczesnych, sterylnych willach z wszelkimi sanitarnymi cudeńkami.

Są nieproszonymi gośćmi w blokach ze wspólną klatką schodową i zsypem. Nie brakuje ich w też supernowoczesnych, sterylnych willach z wszelkimi sanitarnymi cudeńkami.

<!** Image 3 align=right alt="Image 48487" sub="Karaluchy, mrówki, pchły, pluskwy, komary, muchy, szczury, myszy... - lista nieproszonych gości jest bardzo długa">Często mają bardzo miłe dla ucha, dźwięczne nazwy, jak chociażby przybyszka amerykańska, ale tak naprawdę są to paskudztwa, od których trudno się opędzić. Mogą nie tylko zakłócić ciszę nocną, chodzić po naszej pościeli w poszukiwaniu ciepłego miejsca i czegoś do jedzenia, ale też się przyśnić, co nigdy nie wróży niczego dobrego.

Mowa o karaluchach, pluskwach, molach, mrówkach faraona, pchłach, muchach, komarach a więc wszelkiego rodzaju robactwie. Ma ono taką naturę, że szuka kontaktu z człowiekiem, niezależnie od tego, gdzie by nie był i niezależnie od tego, jakby się przed nim nie próbował uchronić. Do tej listy trzeba dopisać myszy i szczury, nieodłącznych towarzyszy ludzkich skupisk. Czy zima czy lato, z mniejszą lub większą intensywnością dobrze sobie poczynają w naszych dokładnie posprzątanych mieszkaniach, na klatkach schodowych, w piwnicach. Kanały wentylacyjne, przepusty obok rur grzewczych, wszelkie możliwe szpary, a przede wszystkim zsypy, to ich ulubione drogi komunikacyjne. Wysokość budynku, czy parter czy jedenaste piętro, nie stanowi dla nich żadnej przeszkody. Z siatką z zakupami sami możemy przywlec do domu jakiegoś prusaka, który się schował w ziemniakach czy marchewce.

Środki destrukcji

<!** Image 5 align=left alt="Image 48490" >Firmy chemiczne, co rusz rzucają na rynek jakiś rewelacyjny owadobójczy preparat. Można przebierać w żelach, płynach, różnego rodzaju pułapkach, wymyślnych aparatach, trutkach pod wszelkimi możliwymi postaciami, ale niewiele to szkodzi pluskwom i karaluchom. Na półkach ze środkami do zwalczania insektów wybór imponujący, ilościowo nie ustępuje ofercie odżywek dla dzieci.

I tak wrócą

Przy systematycznym stosowaniu, przynajmniej na jakiś czas udaje się zahamować, ograniczyć populację szkodników. Ale potem najczęściej wraca. W tej walce z robactwem, człowiek skazany jest na porażkę. I nie ma się czemu dziwić, skoro jedna para much może wydać potomstwo złożone z 250 milionów czerwi (o ile naukowcom, udało się je dokładnie policzyć), a na każdego zabitego przez człowieka owada przypada 20 milionów osobników, które przeżyją. Wiadomo, do kogo będzie należało ostatnie słowo, kto się nami zajmie, kiedy nas już nie będzie.

<!** Image 4 align=right alt="Image 48490" >Roczna wydatki spółdzielni mieszkaniowej na 3D - deratyzację, dezynsekcję, dezynfekcję to koszt rzędu 100 tysięcy złotych.

Od kwietnia do września: czyszczenie i wykładanie trutek w kanałach wentylacyjnych i miejscach ogólnodostępnych. Koniec kwietnia: gruntowne czyszczenie zsypów, skrobanie, białkowanie, wykładanie trutek. Maj - październik nieustanna walka z gryzoniami, prowadzona według harmonogramu ustalanego przez władze miasta.

Zabiegi przynoszą pożądany, chociaż krótkotrwały efekt. Jednak, jeśli mimo wszystko, jakaś mysz przebiegnie nam pod nogami i pierwsza dopadnie do windy, to w ramach gwarancji firma zwalczająca szkodniki, będzie musiała powtórzyć zabiegi. Skuteczność byłaby większa, gdyby sami mieszkańcy wykazali większą dyscyplinę, chociażby taką jak mrówki. Tymczasem nie wszyscy gotowi są otworzyć swoje piwnice i komórki, aby wyłożyć w nich trutkę.

Unia też pilnuje robali

<!** reklama left>Pan Stanisław - bliższych danych nie chce podać w gazecie - od 15 lat prowadzi firmę zwalczającą insekty. Obsługuje wiele mieszkaniowych spółdzielni i zakładów. Twierdzi, że po przystąpieniu do Unii nowe przepisy narzucają, wymuszają sanitarne obostrzenia, szczególnie dla producentów żywności i firm zajmujących się jej obrotem i sprzedażą. - Na dobrą sprawę nawet kiosk z piwem powinien mieć opracowany roczny harmonogram monitorowania i zwalczania szkodników. Taką sanitarną instrukcję postępowania.

Swojskie karaluchy

Jego zdaniem, te sprawy wyglądają u nas coraz lepiej, a takie firmy jak jego, nie narzekają na brak zleceń. Sam przed kilkoma dniami wrócił z Nowego Jorku i tam w restauracjach, jadłodajniach na Greenpoincie, jak wiadomo zamieszkałym przez naszych rodaków, podnosił kosze, zerkał pod grzejniki - to już taka zawodowa obsesja - i prawie zawsze znalazł jegomościa wartego trutki. To jeszcze jedno potwierdzenie, że świat insektów nie zna granic, i że dzięki ich obecności, wszędzie możemy poczuć się, jak u siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!