Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z półki za kraty. Jak pozbywać się książek? Wbrew pozorom, nie jest to takie proste

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna ma magazyny wypełnione do ostatniego metra. Starych książek nie przyjmuje
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna ma magazyny wypełnione do ostatniego metra. Starych książek nie przyjmuje Tomasz Czachorowski
Masz w domu... za dużo książek? Niestety, wszystko wskazuje na to, że będziesz miał równie dużo kłopotu, by się ich pozbyć.

Pan Jerzy stanął przed problemem zagospodarowania księgozbioru. Czytelnik kupuje dużo nowych książek i z czasem dla przeczytanych tomów zabrakło miejsca. Miłośnikowi lektury nie mieściło się jednak w głowie, by trafiły na makulaturę. Okazało się jednak, że nikt nie chciał od niego odebrać kilkuset książek. Nawet za darmo.
[break]

- Nie mam pojęcia, co z nimi zrobić - przyznaje Ewa Stelmachowska, dyrektorka Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bydgoszczy. - My jesteśmy dosłownie zarzuceni książkami, walczymy o każdy metr powierzchni. Czytelnicy nie wypożyczają już starych książek, nie ma na nie zapotrzebowania. Może gdyby nam ktoś chciał ofiarować bestsellery sprzed roku, dwóch - przyjęlibyśmy je, ale mówimy tu najwyżej o pojedynczych egzemplarzach, a nie całych zbiorach.

Do aresztu?

Takie tylko książki można przynosić do osiedlowych filii bibliotecznych, gdzie panie bibliotekarki na miejscu ocenią, czy są w stanie coś zabrać. Książnica nie przeprowadza selekcji i nie wyrzuca starych książek, z kolei pieniądze wydałaby jedynie na białe kruki. Pani dyrektor ostatecznie podpowiada nam (i panu Jerzemu), by spróbować szczęścia na kiermaszach lub skontaktować się z... aresztem śledczym.

I to jest niezły trop.

- Jest taka możliwość, by przekazać nam swoje księgozbiory - przyznaje major Aleksandra Gapska, rzeczniczka dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Bydgoszczy.

- We wszystkich naszych jednostkach są biblioteki, większość z nich na pewno byłaby zainteresowana uzupełnieniem księgozbioru, bo nasze fundusze są ograniczone. Nowe tytuły pozyskujemy zwykle właśnie od prywatnych fundatorów czy z likwidowanych bibliotek.

Pani major zastrzega, że - co oczywiste - nie mogą wziąć wszystkiego. - Liczylibyśmy na dobrą literaturę popularną czy popularnonaukową, o wartościach edukacyjnych. Nie przyjmiemy książek o treści brutalnej czy pornograficznej. Jeśli ktoś chciałby przekazać swoje zbiory, proszony jest o kontakt z kierownikiem penitencjarnym poszczególnych jednostek.

Zawodowy likwidator

Podobny kłopot z przejęciem domowych zbiorów bibliotecznych miał nasz inny Czytelnik, związany z jedną z bydgoskich instytucji naukowych. - Zostałem poproszony o pomoc w przekazaniu książek, które przez lata gromadziła emerytowana nauczycielka matematyki - mówi.

- Sporo tytułów było związanych z naszą branżą, więc sprawa zakończyła się w miarę pozytywnie. Gorzej mi poszło z prywatnym księgozbiorem znajomych. Kiedy już dostarczyli go na miejsce, nie kryli rozczarowania, bo okazał się nieprzydatny, a oni kiedyś sporo w niego zainwestowali.

Pan Sławek, właściciel internetowego antykwariatu Elibri, zawodowo zajmuje się „likwidacją księgozbiorów”. Opowiada o dwóch typach klientów:

- Pierwsza grupa musi się rozstać z własną biblioteczką, zwykle budowaną latami. Czasami podejmuje taką decyzję z okazji remontu, częściej z powodu przeprowadzki do mniejszego mieszkania - mówi antykwariusz. - Ci ludzie liczą zwykle na jakiś zwrot kosztów poniesionych kiedyś na zakup książek. Druga grupa zwykle nie ma takich oczekiwań - odziedziczyła po kimś zbiory i nie wie, co ma z nimi zrobić, chce się ich po prostu pozbyć.

Pan Sławek zwraca uwagę, by wartości merytorycznej nie utożsamiać z handlową. - Są takie „kolekcje”, z których nie odkupiłbym ani sztuki, biorę je jednak czasami, bo wiem, że mogą się przydać. Kojarzę właścicieli z, na przykład, bibliotekami w małych miejscowościach, bo wiem, że tam bibliotekarki czasami kupują książki za własne pieniądze. Bywa i tak, niestety, że wywożę te zbiory na makulaturę.

Kilogram książki, oddanej na makulaturę w punktach skupu w Bydgoszczy, które wczoraj sprawdziliśmy, kosztuje 23 grosze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!